Przez dwa lata jeździłam po Imperium. W Amasyi spędziłam trochę ponad półtorej roku. Mieszkałam w niewielkim, ale ładnym domku na obrzeżach. Tak się stało, że stałam się obrończynią słabszych. Między innymi, będąc na targu zobaczyłam jak dwóch mężczyzn katowało starszą kobietę. Obroniłam ją, przez co po raz kolejny zostałam wyzwana na pojedynek, bo 'mieszałam się w nie swoje sprawy'. Nabawiłam się wtedy rany na policzku, po której została mała blizna. Na szczęście jest w takim miejscu, że zakrywają ją włosy. Podobnie wymierzyłam sprawiedliwość, gdy zobaczyłam jak ktoś okradł dziewczynkę sprzedającą wodę święconą, czy staruszkę sprzedającą koce własnej roboty. Wiadomość o prędko doszła do pałacu, w którym rządy sprawował przyjaciel mojego ojca, Irfan pasza. Zostałam przez to kiedyś wezwana do pałacu. Jednak nie było tak strasznie, jakbym się spodziewała, gdyż zostałam wręcz pochwalona. Nigdy nie walczę na śmierć, a ludzie zaczynają się bać, że ktoś mi doniesie, lub co gorsza, zobaczę to. Oczywiście zawsze daję im wybór, czy odejdą, oddając skradzione dobra, czy pojedynek, czy może wolą udać się do sądu.Nazywano mnie Asija- ta, która broni słabszych. Ifran pasza docenił moją pomoc, jednocześnie starając się usprawnić sądownictwo. Po 1,5 roku spędzonym w jednym miejscu, jednak pełnym nowych rzeczy czułam, że czegoś mi brakuje. Dlatego postanowiłam opuścić Amasyię i ruszyć w podróż. Nie pisałam listów do ojca, ani nikogo innego. Ifrana paszę poprosiłam, by nie mówił mojemu ojcu co robię, a jedynie napisał mu, że przebywam w Amasyi i ma się nie martwić. Wróciłam do podróżowania. Odwiedziłam Konyi i Kutahię, lecz nadal czułam, że czegoś mi brakuje. Dlatego postanowiłam wrócić. Spokojnym kłusem przemierzałam drogi, które mimo upływu czasu nie zmieniły się. Drogi, które kiedyś przemierzałam tak często. Gdy byłam niedaleko Manisy ujrzałam strażników pałacowych. Podjechałam do nich bliżej. Od razu mnie zatrzymali.
-Kim jesteś?
-Nazywam się Maisa hatun, jestem córką Ahmeda paszy. Co tu robicie?
-Książę Mustafa wyjechał razem z sułtanem na polowanie, pani.
-Sułtan, tutaj?- Zapytałam.
-Tak, pani. Przyjechał tu, gdyż Fatma hatun, faworyta księcia urodziła sułtankę.
-Wspaniałe wieści...- Nie dokończyłam zdania, gdyż podjechali do nas książę i sułtan.-Witaj, panie, książę.- Pochyliłam głowę. Mężczyźni przeskanowali mnie wzrokiem. Nie dziwię się, że mnie nie poznali, gdyż zmieniłam się. Rysy mojej twarzy stały się ostrzejsze i bardziej dumne, włosy zjaśniały, a sylwetka nabrała większych kształtów.
-Panie, ta dziewczyna twierdzi, że nazywa się Maisa hatun i jest córką Ahmeda paszy.- Powiedział strażnik, z którym rozmawiałam.
-Maisa hatun? Dawno cię nie widzieliśmy.- Zaczął sułtan.
-Przez ostatnie dwa lata podróżowałam po Imperium, panie.
-Miło cię widzieć po takim czasie. Oto kolejny powód do świętowania.
-Moje gratulacje książę, niech sułtanka rośnie zdrowa.- Uśmiechnęłam się.
-Przyłączysz się do nas, Maiso hatun?- Zaproponował padyszach.
-Z największą chęcią, panie.
Następne kilka godzin spędziliśmy na polowaniu. Jak się okazało byli już na nim drugi dzień i udawali się do domu, także wróciłam z nimi.
-Zatem, hatun, gdzie byłaś przez ten czas?- Zagadnął sułtan, gdy wracaliśmy.
-Przez ponad rok przebywałam w Amasyi, później zahaczyłam o Konyię i Kutahię. Jednak zatęskniłam do domu.
-To zrozumiałe. Swoją drogą dostawałem od Irfana paszy, namiestnika Amasyi, wiadomości o pewnym mścicielu. Co więcej była to kobieta, która skądś przyjechała. Niedawno wiadomości o niej ucichły. Znasz ją może?- Na to pytanie cała się spięłam.- Mieszkańcy mówili na nią Asija.
-Nie, nie znam jej, panie. Jednak wieści o niej nie dobiegły do miejsca mojego pobytu.
-Rozumiem.- Pokiwał w zamyśleniu głową, po czym dojechaliśmy do pałacu. Sułtan pojechał przodem, ale książę chwile został.
-Dobrze, że wróciłaś, Maiso.- Zaakcentował moje imię i uśmiechnął się szczerze, ale jednocześnie pobłażliwie. Oj, chyba się domyśla, że tajemniczą Asiję znam lepiej, niż ktokolwiek.
CZYTASZ
Jak wiatr|| WS
Fiksi Penggemar-Jesteś jak wiatr. Nieuchwytna i beztroska. Czasem pożądana jak bryza dąca w żagle okrętu, a nieraz znienawidzona jak huragan. -Wiem. Ale to dzięki temu jestem taka, jaka jestem.- A jestem Maisa hatun. Córka Ahmeda paszy. W teorii mieszkam z ojcem...