• FØRTINIENDE •

1.3K 229 71
                                        

• ISAK •

Oddycham głęboko, spoglądając na zamknięte drzwi mieszkania, za którymi najprawdopodobniej znajduje się wysoki blondyn.

Nie powinienem go wpuszczać, to nie skończy się dobrze.
Nie może.

Wzdycham cicho i podchodzę bliżej, ostatecznie wyciągając dłoń i naciskając na klamkę. Mówię sobie jeszcze, że pewnie tego pożałuję, po czym otwieram drzwi na oścież.

— Cześć — mówi, a na jego ustach pojawia się delikatny uśmiech. Spogląda na mnie niepewnie, dłonie ma wciśnięte w kieszenie dżinsowej kurtki, która tak cholernie dobrze na nim leży. — Mogę wejść? — Unosi brwi w górę.

Przesuwam się w bok, dając mu tym samym znak, by wszedł do środka, co praktycznie natychmiast robi.

— Cześć — szepczę pod nosem, przyglądając się, jak ściąga buty z nóg.

Nie oglądając się na mnie, rusza w kierunku mojego pokoju, a ja, zdezorientowany w stu procentach, idę za nim.

Przystaję w progu i opieram się o framugę, w ciszy obserwując jego poczynania.

Ściąga kurtkę i siada na moim łóżku, po czym spogląda na mnie wyczekująco.

— Nie usiądziesz? — pyta, a ja potrząsam głową, nie będąc w stanie wydusić z siebie nawet słowa. Even zachowuje się co najmniej dziwnie, zupełnie jak nie chłopak, którego znam, a przynajmniej tak myślę. — Byłoby mi łatwiej, gdybyś jednak znalazł się bliżej mnie. Teraz nie czuję się w pełni komfortowo i — odchrząkuje cicho — bezpiecznie.

Przygryzam zębami wnętrze policzka i niepewnie zbliżam się do blondyna, nie znając do końca jego zamiarów.

— O czym chciałeś porozmawiać? — zaczynam cicho, siadając w bezpiecznej odległości, na co chłopak wzdycha pod nosem.

— O nas, o całej tej sytuacji i o tym, co w tej chwili musisz sobie o mnie myśleć.

Wypuszczam powietrze przez usta i splatam palce swoich dłoni na kolanach.

— Wydaje mi się, że nas już nie ma, Even — mamroczę. — I nie myślę nic, po prostu wybrałeś osobę, którą kochasz i przy której czujesz się dobrze, jesteś w pełni sobą. Nie mam ci tego za złe, po prostu to trochę boli, wiesz? Bycie odtrąconym w ten sposób. To nie jest przyjemne i mam nadzieję, że ciebie nigdy to nie spotka, bo jesteś wspaniałym człowiekiem, Even.

— Isak...

— Jeśli to wszystko, to prosiłbym, żebyś wyszedł — szepczę, głos lekko mi się załamuje, a w oczach pojawiają się pierwsze łzy. — Chciałbym zostać sam.

Spuszczam głowę w dół, jednak blondyn po chwili zmienia swoje miejsce i kuca przede mną, unosząc moją twarz w górę.

— Może też zostałem odtrącony przez osobę, którą kocham? Może ta osoba zrobiła to nieświadomie? — mówi, a ja marszczę brwi. — Nie chciałem cię odtrącać, Isak, bo wiem, jak bardzo się wtedy cierpi. Przepraszam, za wszystko.

Jak widać, nie wiem o nim wszystkiego.
Even Bech Næsheim nawet przede mną ma sekrety i to zabolało jeszcze bardziej.

Zauważam ból i smutek w jego oczach i wymiękam. Otwieram usta, chcąc powiedzieć, że jestem w stanie mu wybaczyć wszystko, oby tylko mnie nie zostawił i tak po prostu przytulił, bo cholernie za nim tęsknię. Chłopak jednak kręci przecząco głową, a następnie wyprostowuje się, zabiera swoją kurtkę i opuszcza pomieszczenie.

Po kilku sekundach słyszę trzaśnięcie drzwi, przez co zamykam oczy i zaciskam dłonie na prześcieradle.

Zostałem sam.

*•*•*
nie bijcie
pocieszajcie isaka
no i
super tęcza 🌈 dla tego, kto ogarnie, o co chodziło evenowi 🌝
ok, w sumie to nie jest trudne
ale jestem ciekawa ile osób będzie wiedziało 🌝🌸
plus, piszcie, jeśli wyłapiecie błędy
chcę, żeby moje dzieciątko było w pełni zdrowe cri

ɪ ʟᴏᴠᴇ ʏᴏᴜ // ᴇᴠᴀᴋOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz