• FEMTIANDRE •

1.3K 225 62
                                    

• ISAK •

xxx - xxx - xxx
mógłbyś przyjechać?
musimy wyjaśnić sobie
wszystko raz na zawsze.

— No dobra, ale skąd wiesz, że to Sonja? — Magnus mruży oczy i po raz kolejny zerka na wiadomość.

— A kto chciałby cokolwiek wyjaśniać z Isakiem? — Przewracam jedynie oczami, słysząc słowa chłopaków. — To oczywiste, że to dziewczyna Evena.

— Pewnie ma dość tego, że Even zamiast krzyczeć jej imię, gdy dochodzi, krzyczy imię Isaka. — Mahdi parska śmiechem, a zaraz za nim Jonas i Magnus. Przybijają sobie nawzajem piątki, a ja uderzam głową w stół, całkowicie załamany.

Nie słucham tego, co do mnie mówią; myślę jedynie o tym, czy powinienem się zgodzić na spotkanie z blondynką.

— Isak?

Któryś z nich kładzie dłoń na moim ramieniu i potrząsa nim lekko, ja jednak się wyrywam. Unoszę głowę i patrzę na każdego po kolei, starając się dowiedzieć, który ma mój telefon.

— Mam was dosyć, serio — mamroczę, po czym wyciągam dłoń i zabieram urządzenie z rąk Mahdiego. — Po prostu zignorujmy tą wiadomość i napijmy się, co wy na to?

Potakują jednocześnie głowami, po czym wszyscy bierzemy w dłonie butelki, wznosimy toast i każdy z nas bierze kilka łyków alkoholu.

*•*•*

— Okey, wracając do tematu Sonji i Evena, może chcesz, żebyśmy poszli tam z tobą? — proponuje blondyn, po ponad godzinnej przerwie od tego tematu. — Wiesz, wsparlibyśmy cię duchowo czy coś.

— Wiecie co? Pójdę tam sam, teraz — mamroczę i podnoszę się ze swojego miejsca, po chwili jednak tego żałując. Odnoszę wrażenie, jakby świat wirował przed moimi oczami, dlatego instynktownie opieram się dłońmi o stół. — Ja pierdolę. Życzcie mi powodzenia, co?

Po kilku minutach wszystko wraca do normy, dlatego wypuszczam powietrze przez usta i wyprostowuję się.

Wychodzę z mieszkania, ubrany jedynie w spodnie i koszulę. Na dworze jest zimno, ja jednak tego nie odczuwam.

Idę przed siebie z nadzieją, iż nie podążam w złym kierunku.

*•*•*

— Isak? — Do moich uszu dobiega zdziwiony głos, należący prawdopodobnie do Sonji. Uśmiecham się i macham dłonią, nie widząc jednak dokładnie osoby stojącej w drzwiach mieszkania. — O mój Boże, czy ty jesteś pijany? Even!

Opieram się bokiem o ścianę, a uśmiech na mojej twarzy poszerza się nieznacznie, gdy słyszę imię blondyna.

— Tak? O co cho...O mój Boże, Isak. — Słyszę jego głos i mam wrażenie, jakby przez moje ciało przebiegło właśnie stado małych, głupich mrówek. — Przyniesiesz jakieś tabletki i wodę? Ja się nim zajmę.

Wciągają mnie do mieszkania, jednak nie opieram się zbyt długo. Nie potrafię; czuję się bezradny, gdy do moich nozdrzy dociera zapach jego perfum.

Kurwa.

— Evi? — mamroczę pod nosem.

— Evi? — Chichocze.

Cholera, to nie jest męskie, ale ja wiem, co słyszę! Even Bech Næsheim właśnie zachichotał.

— Evi. — Powtarzam cicho.

Chłopak kładzie mnie na czymś miękkim, a ja od razu zamykam oczy, w pełni gotowy do pójścia spać.

— Jestem tutaj, Isak, jestem i zawsze będę — mówi cicho.

A może tylko mi się wydaje.

*•*•*
daję drugi, bo jestem fajna
w następnym rozdziale będzie fajnie
możecie posłuchać issues julii michaels
i pozastanawiać się, co się wydarzy (☞゚∀゚)☞

a jakby ktoś chciał zajrzeć na you're an idiot o ethanie
{dolan}
to serdecznie zapraszam, będzie mi miło (☞゚∀゚)☞

ɪ ʟᴏᴠᴇ ʏᴏᴜ // ᴇᴠᴀᴋOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz