• EVEN •
Siedzę na fotelu i patrzę na śpiącego Isaka.
Piję niegazowaną wodę i patrzę.
Spędzam tak całą noc, nie zwracając nawet uwagi na moment, w którym Sonja bez słowa opuszcza moje mieszkanie.
Rano, gdy zaczyna burczeć mi w brzuchu, niechętnie podnoszę się ze swojego miejsca i kieruję się do kuchni, szurając kapciami o podłogę.
Przygotowuję tosty z kardamonem, bo takie są najlepsze. Akurat, gdy zamykam piekarnik, słyszę ciche pojękiwanie dochodzące z pokoju, w którym śpi Isak.
Wychodzę na korytarz i spoglądam na swoje odbicie w lustrze.
Nie wyglądasz źle, Even.
Wzdycham cicho i niepewnie otwieram drzwi, a następnie wchodzę do pokoju.
Po raz kolejny patrzę na chłopaka, ten widok nigdy mi się nie znudzi. Tym razem jednak blondyn odwzajemnia moje spojrzenie.
— Co ja tutaj robię? — mamrocze pod nosem, a ja nie mogę się powstrzymać i parskam śmiechem.
— Przyszedłeś wczoraj wieczorem, dodam tylko, że byłeś pijany — mówię, po czym odchrząkuję cicho, podchodzę bliżej i sięgam po tabletki, które po chwili mu podaję wraz ze szklanką wody. — Jesteś głodny?
Bierze tabletki i połyka je, popijając cieczą.
— Jedyne, na co mam teraz ochotę to śmierć — jęczy i zakrywa twarz dłońmi. — Przepraszam, że wczoraj tutaj przyszedłem.
Marszczę brwi i otwieram usta, chcąc powiedzieć mu, że to nic takiego, bo przecież bardzo chciałem go zobaczyć, ale nie pozwala mi dojść do głosu.
Podnosi się do pozycji siedzącej i patrzy na mnie przepraszającym wzrokiem.
— Będę się już zbierał, naprawdę przepraszam za kłopot — mówi i wzdycha, a ja kręcę przecząco głową.
Wstaje z łóżka i wymija mnie, po czym wychodzi z pokoju.
A ja zaraz za nim.
— Isak? — Patrzy na mnie zdezorientowany, trzymając jednego buta w dłoni. — Robię tosty, zostań. Proszę?
Widzę niepewność wypisaną na jego uroczej twarzy. Waha się.
Kilkukrotnie otwiera usta tylko po to, by po chwili je zamknąć. Ostatecznie jednak odkłada but na podłogę i posyła mi delikatny uśmiech.
— Z kardamonem?
— Z kardamonem. — Uśmiecham się szeroko.
*•*•* i think it's great time to turn the song on *•*•*
— Even? — Przełykam kęs tosta i spoglądam na chłopaka zaciekawiony. — Możemy porozmawiać? O nas. To znaczy, o tym, co zrobiłeś. I dlaczego. Wiem, że wcześniej mówiłem, że nie chcę wiedzieć, ale chyba zmieniłem zdanie. Jestem cholernie ciekawy, dlaczego mnie tak bardzo zraniłeś.
Nie chce tego słyszeć, widzę to w jego oczach. Dlaczego więc o to prosi?
— Nie mam pojęcia, od czego zacząć, Isak. — Wzdycham cicho. — To wszystko jest prawie tak bardzo popieprzone, jak ja sam w sobie. To nie miało tak wyglądać, a ja nie chciałem cię zranić. Naprawdę. Bardzo cię lubię, Isak, i chcę, żebyś był szczęśliwy.
— Więc dlaczego mnie zostawiłeś? — pyta, a ja czuję się rozdarty.
Jeśli mu teraz powiem o swojej chorobie, znienawidzi mnie i już nigdy go nie zobaczę.
Jeśli skłamię, będę czuł się fatalnie, ale jest spora szansa na to, że będzie ze mną rozmawiał.
— Uhm, powiedzmy, że doszedłem do wniosku, że nie mogę dać ci tego szczęścia, na które zasługujesz? — Nie patrzę mu w oczy, choć moje słowa nie do końca są kłamstwem. — Tak myślę.
Jestem chory, a Isak nie chce otaczać się takimi ludźmi. Nie rozmawia nawet ze swoją mamą, co by było ze mną? No, dobra, rozmawia, ale bardzo rzadko.
— Nie wiesz tego, Even.
Czuję jego wzrok na sobie i odczuwam przez to lekki dyskomfort.
— Ty też nie wiesz, Isak — szepczę, jednak w mieszkaniu panuje cisza, więc blondyn jest w stanie mnie usłyszeć. — Są rzeczy, o których nie masz pojęcia.
— Więc mi o nich powiedz. — Podnosi głos.
Niedojedzony tost ląduje na talerzu, patrzę na chłopaka bezradnie.
— Chciałbym, naprawdę chciałbym, Isak — zaciskam dłonie w pięści i spuszczam wzrok na talerz — ale chyba nie jestem gotowy na wyjawienie niektórych rzeczy.
Odsuwa krzesło, po kuchni rozchodzi się nieprzyjemne szuranie. Wstaje od stołu, a ja zamykam oczy, walcząc ze łzami starającymi się wypłynąć na powierzchnię.
— Chyba mam dość tych wszystkich tajemnic — mówi, stojąc w progu. Otwieram oczy i spoglądam na niego, jednak widok jest lekko rozmazany przez łzy. — Myślę, że mam dość nas.
— Powiedziałeś, że nas już nie ma — mamroczę, jednak po chwili zaczynam żałować swoich słów.
— Miałem nadzieję, że się mylę — mówi ze zrezygnowaniem słyszalnym w jego głosie. — Jednak jak widać, miałem rację.
A potem tak po prostu wychodzi, trzaskając drzwiami.
Zostałem sam.
*•*•*
nie bijcie???
nawet nie wiem, czy ta piosenka pasuje, pa
też was kocham ;-)
again
zapraszam na you're an idiot
dajcie ethanowi i mi trochę miłości
pomyślałam też, żeby niedługo skończyć tę książkę i zrobić drugą część????
ale idk
co myślicie???
CZYTASZ
ɪ ʟᴏᴠᴇ ʏᴏᴜ // ᴇᴠᴀᴋ
Fanfiction❝you know, the only way to have something for eternity - is by losing it❞. *•*•* ❝føler det du føler, even❞. *•*•* opowiadanie może zawierać spoilery copyright by © -bananek; 2016/2017
