Ta noc była okropna. Przez cały czas albo Książę piszczał albo biegał po całym domu a gdy zamykaliśmy drzwi by go nie słyszeć to Felicja zaczynała w nie drapać i miałczeć.
Spałem chyba tylko z 4 godziny, o 7:00 gdy stwierdziłem że nie ma sensu już dalej leżeć i próbować zasnąć, wstałem i zrezygnowany zszedłem na dół do kuchni. Nie zdziwił mnie widok wszystkich domowników w kuchni przy kawie bo podejrzewałem że też nie spali prawie całą noc.
-Hej wszystkim- powiedziałem jednocześnie ziewając.
-Cześć- odpowiedział mi Mike a po nim Luke i Asia.
-Widzę że wszyscy się nie wyspali, ta noc była okropna- nalałęm sobie kawy do mojego kubka z napisem SOS.
-Ta, a teraz śpią. Jak by w nocy nie mogły -powiedział oburzony i widocznie zły tą sytuacją Ash.
-Jak tak dalej będzie to pod oczami będę miała rów a nawet dwa rowy mariańskie, narazie są tylko doły ale nie wiadomo jak to będzie- zaczęła marudzić Asia dźgając widelcem sałatkę którą miała przed sobą na talerzu.
-Oj tam, będzie dobrze, to była dopiero pierwsza noc, pozatym to jeszcze dzieci, to tak jak z niemowlakiem -uspokajał nas Luke.
Nikt nic więcej nie powiedział, każdy zają się swoim sprawami. Podszedłem do lodówki i wyciągnąłem z niego masło, ser i szynkę. Włożyłem do tostera tosty i odczekałem parę minut aż się zagrzeją.
Po zjedzeniu śniadania i bezczynnego siedzenia przed telewizorem przez godzinę, postanowiłem się przejść a raczej przebiec. Ubrałem swój strój do ćwiczeń, czyli czarne krótkawe dresy z Adidasa, luźną białą bluzkę na ramiączkach i sportowe buty.
~~☆~~
Biegałem po parku już jakiś czas. Postanowiłem że pójdę do Ali i jej siostry bliźniaczki Ami w której istnienie nadal trochę nie mogę uwierzyć oraz ich fajnego brata Patrick'a.
Ruszyłem w stronę ich rezydencji.
Po kilku minutach stałem już pod drzwiami, właśnie miałem dzwonić gdy usłyszałem z środka dobiegające krzyki, przysłuchałem się bardziej. Z środka domu dobiegła krzyki Ali i Ami, kłuciły się. Słuchałem tak przez chwilę lecz nie mogłem zrozumieć o co się kłucą, postanowiłem przerwać ich dyskusję podchodzącą pod kłótnię i zadzwonić z drzwi.
Po chwili otworzył mi Patrick.-Cześć Cal. Co tam? -zapytał wesoło.
-Hej Patrick, byłem w okolicy i postanowiłem wpaść- wszedłem do środka.
"MAM JUŻ CIEBIE DOŚĆ!"
Usłyszałem krzyk Ami dochodzący z salonu.-Eh... -Patrick głośno wzdychnął.
-O co poszło? -spytałem zaciekawiony.
-O to co zazwyczaj, czyli o to, która ma rację, znaczy od tego się zaczęło, potem zeszło na inne tematy, które również miały na sercu- widać było że to go już męczy.
-Żal mi Cię stary -powiedziałem pocieszająco i poklepałem go po ramieniu.
-Dzięki...
-O! Calum! -usłyszałem za sobą drżący głos Ami.
-Cześć... Ami -powiedziałem do dziewczyny.
Przez najbliższy czas coś czuję że będę je mylił...
-Idę do Hannah, będę wieczorem. Paa...-oznajmiła dziewczyna.
-Co za pizda! Jeszcze mi przyjaciółki będzie kradła! -krzyknęła Ali wychodząc szybko z salonu.