#4

5.1K 226 33
                                    

Cała piątka ruszyła niepewnie w stronę drzewa za którym stał bóbr, zwierzę odsunęło się od nich.

- Trochę dalej. Chodźcie trochę dalej. O, tam gdzie pokazuję. Na otwartej przestrzeni nie jesteśmy bezpieczni- odparł chrapliwym, gardłowym głosem.

Ruby szła za nim rozglądając się po okolicy, blondyn nie odstępował jej tym razem na krok. Szedł z nią ramie w ramie, uśmiechając się czasem. W końcu dotarli do ciemnego miejsca, gdzie cztery drzewa rosły bardzo blisko. Pod nogami zamiast śniegu była brunatna ziemia. Ruby dopiero wtedy zauważyła, że zwierzę się zatrzymało.

- To wy jesteście Synami Adama i Córkami Ewy?- spytał wskazując na rodzeństwo Pevensie.- A ty, ty jesteś potomkinią wiosny.- pokiwał głową wskazując na Ruby.

Ruby zmarszczyła brwi nachylając się nad bobrem, lecz nagle Piotr zabrał głos:

- Zgadza się, jesteśmy przedstawicielami tego gatunku- odparł.

- Nie tak głośno, proszę.- westchnął.- Nie jesteśmy tu bezpieczni.

- Kogo się obawiasz?- spytał Piotr.

- Nikogo tu nie ma- wtrąciła czarnowłosa.

- Drzewa. One zawsze nasłuchują. Większość z nich jest po naszej stronie, ale są i takie, które mogłyby donieść, wiecie, o kim mówię.- pokiwał łbem.

- Jeżeli już mówimy o stronach- powiedziała Ruby przypominając sobie słowa Edmunda- to skąd mamy wiedzieć, że akurat to ty jesteś przyjacielem a nie wrogiem?- zmarszczyła brwi.

Piotr spojrzał na nią zdziwiony, a Edmund uśmiechnął się delikatnie.

- Nie chcemy, oczywiście, pana obrazić- wtrącił szybko Piotrek.

- Rozumiem, rozumiem.- machnął łapą.- Ale mam coś co może potwierdzić to, że jestem przyjacielem- odparł wyciągając chusteczkę Łucji.

- Oczywiście! To moja chusteczka, którą dałam panu Tumnusowi.- pisnęła Łucja.

- Zgadza się- rzekł bóbr.- Biedaczysko, wyczuł, że przyjdą go aresztować.

- I wtedy panu ją przekazał- odparła Ruby.

- Dokładnie, ale...- machnął łapą tak by dzieci podeszły bliżej niego.- Mówią, że Aslan jest w drodze...a może już wylądował.- pokiwał łbem.

Dziwne uczucie przeszło Ruby, wydawało jej się że znała tego kogoś. Jedyne co wiedziała o Aslanie to to, że był kimś ważnym. Nawet bardzo ważnym. Próbowała przypomnieć sobie cokolwiek, najmniejszy fakt związany właśnie z nim. Gdy tylko usłyszała te imię jakieś dziwne uczucie ukłuło ją w serce. Czuła się tak jakby znowu była szczęśliwa ze swoimi braćmi oraz ojcem. Te szczęśliwe uczucie zniknęło w chwili, gdy przypomniała się co robi jej rodzina. Podczas gdy ona rozmawiała z bobrem, oni mogli umierać na poligonie. Pomyślała teraz o swojej matce o kobiecie, która uratowała jej życie. Z zamyśleń wyrwał ją Piotrek, który położył dłoń na jej ramieniu.

- Tak?- spytała spoglądając na niego.

- Wiesz przed chwilą bóbr wspominał o obiedzie i właśnie zaprowadza nas na niego.- uśmiechnął się i wskazał na zwierzę.

Ruby ruszyła za bobrem uśmiechając się czasami do blondyna.

- Coś się stało?- zapytał analizując jej twarz wzrokiem.

- Nic szczególnego- pokręciła głową- po prostu zamyśliłam się.

- Wiesz, że możesz mi zawsze powiedzieć.- uśmiechnął się.

Czarnowłosa spojrzała na niego zaskoczona, a na jej usta wkradł się delikatny uśmiech. Natomiast jej policzki zrobiły się delikatnie różowe.

- Zapamiętam na przyszłość.- zaśmiała się.

Oboje rozmawiali prze całą drogę. Wszyscy byli porządnie zmęczeni i głodni, a z tego co dziewczyna zauważyła teren obniżał się powoli. Z jednej strony zdziwiły ją słowa chłopaka, a z drugiej cieszyły. Piotr był dla niej miły, ale to zapewne z czystej kultury. Ruby nigdy nie dostrzegała chłopców, może było to spowodowane dużą ilością braci. W prawdzie to ojciec ją wychowywał. Matka zginęła nie dawno po jej piątych urodzinach. Mimo to nadal pamietała dokładnie jej wygląd. Długie włosy sięgające pasa o kolorze świeżego zboża, duże świecące oczy w kolorze trawy oraz usta wykrzywione w serdecznym uśmiechu. Pamiętała też to, że jej twarz często była czymś ubrudzona tak samo jak jej fartuch, a jednak zawsze wyglądała dobrze. Kobieta lubiła spędzać czas w ogrodzie, przy niej rośliny zawsze były wspaniałe. Ruby może nie była podobna do swojej matki, ale zawsze czuła się jak jej młodsza kopia. Spojrzała w dół i zobaczyła tamę na rzece skutej lodem. Była pewna, że to właśnie Pan Bóbr ją zbudował więc postanowiła coś powiedzieć na ten temat.

- Wspaniała tama- zaczęła uśmiechając się- niesamowite, że w takich warunkach tak dobrze się trzyma.- pokiwała głową.

- Ależ to przecież nic nadzwyczajnego! Nic nadzwyczajnego! Jeszcze nieskończona- powiedział lekceważąco.

Wszyscy szli jeszcze chwile, aż nie zobaczyli małego domku po środku tamy z którego unosił się dym.

- Jesteśmy na miejscu- odparł wesoło bóbr.- Pani Bobrowa już na nas czeka. Uważajcie tylko, żeby się nie pośliznąć.

Czarnooka na dość szerokiej tamie próbowała się nie pośliznąć, wolała nie spaść w dół. Po chwili weszli do domku, gdzie przy maszynie do szycia siedziała puszysta postać.

- Znalazłem ich. Oto są Synowie i Córki Adama i Ewy, ależ zobacz kto jeszcze przyszedł.- wskazał łapą na czarnowłosą.

Pani Bobrowa zatrzymała maszynę, po czym wstała i wyciągnęła nitkę z pyska. Wyciągnęła łapy w stronę dziewczyny, a ta schyliła się do niej na co Pani Bobrowa chwyciła jej twarz w swoje łapy.

- Nie wierzę, to naprawdę ty- powiedziała pełna zachwytu.

- Naprawdę ja?- mruknęła, gdy bobrzyca dotykała jej twarzy.

- Nie wiesz kim jesteś?! Apollino! Nie pamiętasz niczego?- krzyknęła odsuwając się od niej.

- Apollino?- zdziwiła się Zuza.

- Musiała zajść pomyłka, okropna pomyłka.- pokręciła głową dziewczyna dotykając swojej twarzy.

- To niemożliwe- odparła Pani Bobrowa.

- Żono?- mąż położył łapę na jej ramieniu.- Dzieci są głodne, może potem porozmawiamy na ten temat.

- Kartofle już się gotują, czajnik podśpiewuje i mam nadzieję, panie Bobrze, że przyniesiesz nam jakąś rybkę.- uśmiechnęła się.

- Przyniosę, a jakże- opowiedział, po czym chwycił cebrzyk i wyszedł razem z Piotrem.

Because I Love You✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz