#6

4.5K 215 10
                                    

Dziewczyna westchnęła cicho po czym skuliła się otulając kolana ramionami. Miejsca było tak mało, że leżała prawie wtulona w blondyna, co powodowało rumieniec na jej twarzy. Po chwili chwyciła małą, płaską butelkę biorąc z niej łyka przez co gardło zaczęło ją piec, zaczęła kaszleć. Trunek sprawił, że dziewczynie zrobiło się cieplej niż wcześniej. Jako jedyna leżała wpatrując się w wydrążony korytarz nie potrafiąc zasnąć. Wyprawa nie zmęczyła jej jakoś specjalnie, po prostu sprawiła że było jej zimniej niż wcześniej. Po dłuższej chwili kłócenia się ze swoimi myślami przymknęła oczy. Gdy znów je otworzyła poczuła czyjeś ramiona, które oplatały jej talię. Po chwili zorientowała się, że Piotr leżał wtulony do jej pleców. Momentalnie zrobiła się cała czerwona, po czym odsunęła od chłopaka i usiadła już zupełnie rozbudzona. Po chwili i reszta wstała, a do ich uszu znowu dotarł dźwięk sań. Nagle Pan Bóbr wyskoczył z jamy, a gdy Ruby chciała również z niej wyjść blondyn ujął jej dłoń.

- Ona- zaczął.

- Ona chce was, nie mnie- odparła.

- Ale nie możesz mnie...nas zostawić.- pokręcił głową.- Narnijczycy, a szczególnie my ciebie potrzebujemy.

Gdy czarnowłosa rozchyliła usta, by zasypać Piotra swoimi argumentami usłyszeli głosy. Wtedy dziewczyna wyrwała dłoń z uścisku Piotra i wyszła z jamy. Ku jej zdziwieniu bóbr prawie tańczył wesoło, po czym zaczął nawoływać resztę. Ruby nie zrozumiała niczego więc ruszyła na górę stromego zbocza, zostawiając resztę w tyle. Rozchyliła usta stając jak zaczarowana na widok mężczyzny w saniach, a uśmiech błąkał się po jej twarzy.

- A więc wreszcie jestem!- powiedział.- Długo nie pozwalała mi przybyć, ale wreszcie jestem. Aslan jest już w drodze. Czary wiedzmy tracą swą moc.

Czarnooka spoglądała na świętego Mikołaja stojąc na uboczu i zachowując powagę. Gdy Łucja dostała swój prezent, ta chciała już się wycofać ale mężczyzna spojrzał na nią.

- Wiosno- powiedział, a ta podeszła do niego gdy ten grzebał w worze.- To jako jedyna z kobiet możesz walczyć w bitwie.- podał jej miecz.

- Jako jedyna?- zmarszczyła brwi.

- Bitwy nie wyglądają zbyt ładnie, gdy biorą w nich udział kobiety. Ale ty. - przekrzywił głowę- Jesteś nieśmiertelną władczynią Wysp Słońca i dlatego dostajesz ten miecz. By nieść dumę swoim rodakom oraz pokazać, że kobieta potrafi być królem- puścił jej oczko, po czym podał jej naszyjnik.- Załóż go, a gdy będziesz potrzebowała pomocy on ci ją przyniesie.

- Nie rozumiem- pokręciła głową- naszyjnik noszący pomoc?

- Należał on bowiem do twojej wspaniałej matki. Lecz gdy teraz ty ją zastępujesz, dostaniesz go na własność.- uśmiechnął się.- Chronił ją w czasach jej panowania na Wyspach i przewiduje, że twoje królestwo też ochroni.

Ruby dostała również pas i pochwę. Spojrzała na srebrny miecz, którego rękojeść była zrobiona ze złota pomalowanego na czerwono. Mikołaj przestał być tak poważny jak wcześniej i znowu zaczął wyciągać coś z ogromnego worka. Wyciągnął po chwili wielką tacę z sześcioma filiżankami na spodeczkach, miską cukru w bryłkach, dzbankiem kremowej śmietanki i wielkim imbrykiem z dymiącą herbatą.

- Wesołych Świąt! Niech żyje prawdziwy król!- krzyknął strzelając z bata, a po chwili zniknął na horyzoncie.

Piotr wyciągnął miecz z pochwy i podał go Ruby, a ta również podała mu swój miecz.

- Wspaniałe miecze- odparł Pan Bóbr.

- Ale dlaczego, jako jedyna kobieta mam brać udział w bitwie?- zapytała z powrotem chowając swój miecz do pochwy.

Because I Love You✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz