- Już nadszedł czas- zaczął Gromojar spoglądając na Kaspiana.- Do mnie, jak wiesz, należy pilne badanie gwiazd, tak jak do ciebie pamiętanie o wszystkim. Tarva i Alambil spotkały się na wysokim niebie, a na ziemi narodził się raz jeszcze Syn Adama, który ma nazwać po imieniu wszystkie stworzenia i rządzić nad nimi w pokoju. Jeżeli Syn Adama narodził się raz jeszcze to oznacza, że Apollina powinna przybyć. Godzina wybiła. Nasza narada w Tanecznym Uroczysku musi być naradą wojenną.
- Rzecz w tym Gromojarze, że Apollina już jest z wami- z głębi lasu dobiegł łagodny, a zarazem stanowczy kobiecy głos.
Sylwetka osoby wymawiającej te zdanie była już dokładnie widoczna dla Kaspiana. Chłopak widział wysoką dziewczynę, na jego oko nie mogła mieć więcej niż piętnaście lat co zdziwiło księcia ponieważ słyszał że jest to bardzo stara władczyni Wysp Słońca. Wuj opowiadał mu, że to niebezpieczna czarownica zza morza, która próbuje przejąc władzę w Narnii od wieków. Dziewczyna miała długie czarne włosy opadające na ramiona, wystające trochę za peleryny którą miała na sobie. Jej czarne oczy świeciły jak słońce, a na szyi znajdował się wisiorek który szczególnie przykuł jego uwagę.
- Witaj Synu Adama- na jej ustach zawitał delikatny uśmiech, który napełnił chłopaka ciepłem.- Tyle wieków czekałam na ciebie, aż nareszcie teraz mogę ci służyć.
- Służyć? W jakim sensie?- zapytał marszcząc brwi.
- Kiedy Syn Adama wkroczy do Narnii,
Słońce wróci do tych krain
Tym Apollina dojdzie do niego
Aby zostać jego nadzieją.- wyrecytował Truflogon.
- Możesz tego nie rozumieć Synu Adama- powiedziała- lecz na razie musimy dostać się do reszty.
Idąc do kolejnej siedziby Ruby długo rozmawiała z Kaspianem. Chłopak z chęcią słuchał jej opowieści o Złotym Wieku, kiedy to w całej Narnii panował pokój.
- A więc jesteś z innego świata?- zagadnął.
- Różni się o wiele od waszego.- westchnęła.
- Tęsknisz za swoją rodziną?
- A ty byś nie tęsknił?- uniosła brwi.
- Mój ojciec nie żyje- odparł wędrując wzrokiem po trawie.
- Moja matka też- powiedziała chcąc dodać mu otuchy.- Mój ojciec i moi bracia biorą udział w wojnie.
- W takiej jakiej my będziemy brali udział?
- W jeszcze gorszej.- pokręciła głową.
- Przykro mi.- mruknął zmieszany.
Ta wzruszyła ramionami i czym prędzej zmieniła temat, tak by nie myśleć o swojej rodzinie. Zostawiła ich, obwiniała się o to. Zostawiła swoich braci i ojca, oni nie mieli pojęcia czy ona w ogóle żyje. Nie wiedzieli tak naprawdę nic, lecz dziewczyna była bardziej potrzebna teraz w Narnii, niż w świecie wojny. Dopiero późnym popołudniem znaleźli się wśród zacisznych pól, poprzecinanych żywopłotami. Nagle z jednej z dziur wyłoniła się mysz, Kaspian uniósł brwi a Ruby rozpromieniła się widząc swojego znajomego.
- Ryczypisk- skinęła głową, a ten poruszył wąsami spoglądając na nią.
- To zaszczyt znowu widzieć cię, Apollino.
- Ależ dla mnie będzie większym zaszczytem walczyć u twego boku.- zaśmiała się.
Dziewczyna rozmawiała z myszą kiedy kierowali się w stronę bezpiecznej polany, gdzie zazwyczaj przesiadywały fauny. Gdy tam dotarli te pocieszne, trochę otyłe stworzenia chwyciły za instrumenty i tak zaczęły tańczyć. Wszyscy tańczyli oprócz Apolliny i Mikabryka, ona nie tańczyła bo wiedziała że to nie jest czas na zabawę a on ponieważ był lekkim gburem. Czarnowłosa przymknęła oczy i wsłuchała się w muzykę, po czym podeszła do jednego z faunów szepcząc coś do niego.
- Jak to?- uniosła brwi.- Jak można nie pamiętać tak wspaniałej piosenki?- pokręciła głową wzdychając.
Po chwili jednak zabrzmiała inna piosenka, bardziej wesoła, dająca nadzieję. Niektórzy Narnijczycy mogli jej nie pamiętać, ale zapewne ją kojarzyli. Apollina dobrze ją znała, nigdy melodia nie wyleciała jej z głowy. Dziewczynie przypomniał się Piotr, Edmund nawet Łucja i Zuzanna. Władców nie było przez wieki, a ona walczyła w ich imię w Narnii. Miała nadzieję, że za niedługo dotrą do niej.
####
Wracam oficjalnie! Tak ludzie! Teraz jestem na stałe!
CZYTASZ
Because I Love You✔
FanfictionRuby Honor jest córką oficera wojsk Brytyjskich. Razem z ojcem i braćmi walczy na froncie, niestety ale musiała wyjechać. W domu pewnego profesora poznaje rodzeństwo Pevensie. Razem z nimi odkrywa nie małą tajemnice.