1. Coś musiało się stać

28K 2.1K 3.9K
                                    

— Harry! — Na peronie 9¾ daje się słyszeć charakterystyczny damski pisk, a chwilę później jego właścicielka, rudowłosa dziewczyna wyrywa się z tłumu i z widoczną radością pędzi do stojącego na uboczu chłopaka, by następnie wpaść mu w objęcia, niemal go przewracając.

— Cześć, Ginny — mówi Harry z delikatnym uśmiechem, próbując złapać równowagę.

— Bo go udusisz! — woła ze śmiechem Hermiona, podchodząc do nich. Jej lewa dłoń jest spleciona z prawicą Rona, zupełnie, jakby chcieli podkreślić, że łączy ich więcej, niż możnaby przypuszczać.

— To już tak na poważnie? — pyta brunet, wskazując na ręce przyjaciół i przy tym całkowicie ignorując Ginny.

— No a jak? — odpowiada pytaniem Ron, a w jego głosie można usłyszeć dumę.

— Żebyś ty widział, co się na wakacjach działo, jak Hermiona do nas przyjechała — rzuca jego siostra złośliwie, kierując swoją wypowiedź do okularnika.

— Już nie przesadzaj, Ginny — bąka druga z dziewczyn, rumieniąc się lekko.

— Bo ci wypomnę, jak ty przez ostatnie lata zachowywałaś się w stosunku do Harry'ego — dodaje Ron.

— Dobra, chodźmy już, zajmijmy przedział — mówi ten z lekkim zakłopotaniem i drapie się po głowie.

— Pchły strzepujesz, Potter? — piszczy rudzielec, naśladując pozę pewnego chłopaka z Domu Węża. Wszyscy wybuchają krótkim, głośnym śmiechem.

— A właśnie, myślicie, że Malfoy nadal będzie chodził do Hogwartu? — pyta Neville, podchodząc do nich.

— Ja na jego miejscu bym się tu raczej nie pokazywał — wzrusza ramionami Harry. — Patrząc na dawne powiązania jego rodziny z Voldemortem, raczej nie będzie miał łatwego życia.

— Sądzę, że nie będzie chciał zaniedbać swojej edukacji — mówi Hermiona z zastanowieniem. — A w ogóle Ministerstwo wydało nakaz, że wszyscy uczniowie, niezależnie od tego, czy w tamtym roku byli w Hogwarcie, czy nie, wracają na siódmy rok nauki. Raczej nie ma wyboru.

— Może zrobią dla niego wyjątek — odpowiada Ron. — W końcu wątpię, by ktokolwiek chciał patrzeć na jego szczurzy ryj po tym wszystkim, co się działo przez ostatnich kilka lat. Nie, Malfoy jest dla tej szkoły stracony. Prędzej nie ukończy edukacji i będzie pracował jako śmieciarz u mugolaków, niż wróci do Hogwartu.

— Tak uważasz, Weasley? — słyszą za sobą nowy głos i drgają zaskoczeni. Blaise Zabini patrzy na nich z pogardą, zaciskając dłoń na pasku przerzuconej przez ramię, skórzanej torby.

— Tak — burczy rudzielec, ale już z mniejszym zapałem. Wzrok ciemnoskórego jest w tamtym momencie tak straszny, że naprawdę trudno wytrzymać to spojrzenie.

— Więc wyobraź sobie śmieciu, że nie każdy jest tak beznadziejny jak ty i nie będzie uciekał przed każdą napotkaną trudnością — warczy Zabini — Czystokrwiści mają honor.

— Ron nie ucieka przed trudnościami! — woła oburzona Hermiona, postępując krok w kierunku Ślizgona. — Jakbyś nie zauważył, rok temu, gdy ty...

— Tak, tak — Chłopak macha ręką lekceważąco — Gdy my siedzieliśmy na tyłkach, wasza wspaniała Złota Trójca ratowała świat przed złym panem bez nosa. Wiem.

— Jak możesz...! — zaczyna Ginny, lecz się zapowietrza, więc kończy chwilę później: — Jak możesz tak umniejszać to, czego oni dokonali! Pokonali samego Voldemorta, rozumiesz? VOLDEMORTA!!!

— Nie krzycz wiewióra, głuchy nie jestem. — Blaise teatralnym gestem zatyka sobie uszy. — Choć z tego, co widzę, jeżeli zostanę tu jeszcze przez minutę, może się to zmienić.

Rozbity księżyc || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz