Prolog

33.8K 2.4K 1.4K
                                    

Info 09.05.2020: Stary, dość żenujący miejscami ficzek, raczej już nie odpowiadam na komentarze.

- Nie chcę go więcej widzieć - mówi z odrazą wysoki, jasnowłosy mężczyzna. - Jest hańbą dla naszego rodu.

- Lucjuszu! - Jego żona wygląda na oburzoną. - To nasz syn! Jak możesz tak o nim mówić!?

- Jeżeli ktokolwiek się dowie, kim on jest - przez twarz byłego Śmierciożercy przebiega grymas obrzydzenia - czym on jest, będziemy skończeni.

- Jeszcze kilka miesięcy temu byłeś gotów stracić wszystko, byle by tylko przeżył - przypomina Narcyza - Jak to mogło aż tak zmienić twoje spojrzenie na niego?

- Skalał dumę Malfoy'ów - warczy blondyn - Jest zakałą dla naszej rodziny.

- To nie jego wina! - krzyczy kobieta. Z każdym słowem męża jest coraz bardziej zdenerowowana. - Jak możesz tak mówić? Jak możesz tak chociażby myśleć!?

- Jest dla nas hańbą - powtarza Lucjusz ze stoickim spokojem. - Nie chcę go więcej widzieć.

- Co zamierzasz zrobić? - pyta Narcyza. Jej głos drży. - Nie pozwolę ci go wygnać.

- Niech wraca do Hogwartu - mówi mężczyzna twardym głosem. - I nie pokazuje mi się więcej na oczy.

Na chwilę zapada cisza, jedna z tych przerażających cisz, zwiastujących nadchodzącą burzę. Istotnie, chwilę później zostaje przerwana przez najmniej odpowiednią i najbardziej niespodziewaną osobę.

- Ojcze. - Draco patrzy na siedzącego przy kominku człowieka z niedowierzaniem. Pani Malfoy zerka na syna z przerażeniem. Nikt nie zauważył, kiedy chłopak wszedł do pokoju.

- Ojcze, dlaczego? - pyta młodzieniec - Dlaczego aż tak mnie znienawidziłeś?

- Jesteś wynaturzeniem - rzuca oskarżenie była prawa ręka Voldemorta - Nie masz prawa nazywać się moim synem.

Draco patrzy na mężczyznę wstrząśnięty. Jego usta drżą lekko, jakby chłopak był bliski płaczu, a blade dłonie mną rąbek koszuli. Czarne, jakby napisane atramentem znaki wyraźnie odcinają się na jasnej skórze. To wszystko przez nie. Gdyby ich nie było... Gdyby dało się jakoś cofnąć tamte wydarzenia... Może wszystko byłoby inaczej. Może Malfoy senior nie patrzyłby teraz na swojego potomka z takim obrzydzeniem.

- Zejdź mi z oczu - mówi Lucjusz, wyraźnie wypowiadając każde słowo. - Zejdź mi z oczu i nie waż się więcej nazywać mnie swoim ojcem.

Rozbity księżyc || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz