Chapter 5

1.6K 117 8
                                    

Po chwili usłyszałam uderzenie. Ktoś chwycił mnie za ramię i pociągnął do góry. Luka spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem, gdy ja się śmiałam, jak wyciągał mnie z wody.  

- Kretyn. - powiedziałam, wciąż się śmiejąc. 

- Idiotka. - odezwał się, wychodząc na pomost. Również wyszłam, ale nieco później. Jeszcze chwilę chciałam sobie popływać w cieplutkiej wodzie. Nie chciałam siedzieć sama w wodzie, dlatego postanowiłam wyjść i usiąść na pomoście obok Luki. Trącił mnie ramieniem, a ja zauważyłam, że nad czymś się zastanawia.

- Nad czym tak myślisz? - zapytałam, będąc ciekawa odpowiedzi. 

- Nad tym życiem. - odparł po chwili, uśmiechając się. 

- Wiem, jest chujowe. - powiedziałam, na co się zaśmialiśmy. Zrobiła się niezręczna cisza, ale po chwili Luka przemówił.

- Twój brat byłby z ciebie dumny. - odparł, a ja się słabo uśmiechnęłam. Mało o nim rozmawiamy, bo dla mnie to wciąż jest ciężki i bolesny temat.

- Yhm. - mruknęłam, bo nie wiedziałam, co powiedzieć. 

Zrobiło nam się trochę zimno, więc stwierdziliśmy, że nie ma co zwlekać i pojechaliśmy do domu. Będąc już w domu, zdziwiłam się obecnością mojej matki.

- Gdzie byłaś?! - naskoczyła na mnie akurat kiedy przekraczałam próg drzwi.

- A co cię to obchodzi? - zapytałam, robiąc obojętną minę.

- Jestem twoją matką, nie zapominaj. - powiedziała, po czym spojrzała na mnie srogim wzrokiem.

- O... przypomniało ci się. - odparłam ze śmiechem. Czułam jak rośnie mój gniew.

- Czemu, do cholery, jesteś mokra? - pociągnęła mnie za ramię, tak abym na nią spojrzała.

- Odwal się! - krzyknęłam, gdy mnie obróciła. Nie miałam ochoty być z nią w jednym pokoju, dlatego pobiegłam na górę do siebie i zamknęłam drzwi na klucz. Matka próbowała się dostać do pokoju, ale po kilku minutach odpuściła. Poszłam do łazienki, umyłam się i wyszłam w samym ręczniku. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej czarne, skórzane legginsy, a do tego sportowy stanik i czarną, skórzaną kurtkę. Poprawiłam włosy, nałożyłam podkład, maskarę i zrobiłam kreski, po czym gotowa, wzięłam telefon i ubrałam czarne buty. Od kluczyłam drzwi i opuściłam dom. Na szczęście obeszło się bez gadaniny matki, która była zajęta. Skierowałam się do garażu, aby wsiąść na swój motocykl i odjechać. Zauważyłam, że mam mało paliwa, więc zajechałam do naszego warsztatu, gdzie znajdowała się Lily z Tylerem i Luką. Dostrzegłam, że również tankowali. Zsiadłam i podeszłam do baniaka, a potem pompowałam z niego paliwo, aby nalać do ścigacza. Dobijała godzina dwudziesta czwarta, więc od razu skierowaliśmy się na pojedynki. Nie startowałam w tej rundzie, bo przenieśli mnie do najlepszych. Stanęliśmy w równym rzędzie, a potem wszyscy zeszliśmy z naszych pojazdów. Nie obeszło się bez patrzenia na nas. Kątem oka zauważyłam Arianę, która stała z przeciwną drużyną. Uśmiechnęła się cwaniacko, na co ja tylko prychnęłam. Potem usłyszałam Lukę, który mnie wołał. W tej rundzie startował Dev, więc trzymaliśmy za niego kciuki. Rozniósł się gwizdek oznaczający, że za pięć minut odbędzie się pojedynek. Dev siedział na swoim ścigaczu i był cały spięty. Stała przy nim Lily z Tylerem, więc do nich podeszłam. 

- Pamiętaj, co ci mówiłam. - powiedziała Lily, puszczając mu oczko, a wkrótce odeszła wraz z szatynem. 

- Nie denerwuj się. - stanęłam przed nim i uśmiechnęłam się. 

- Jak mam się nie denerwować skoro od tego zależy, czy przejdę dalej. - powiedział zdenerwowany, na co ja złapałam go za ramiona i popatrzyłam na niego. 

Linia ryzykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz