Rozdział 18

1K 80 9
                                    

- Nie sądzisz, że powinnaś się pogodzić z matką? - zapytał nagle gdy leżeliśmy, dokańczając film. 

- Nie wiem. Dobrze wiesz jakie mam z nią relacje. - odparłam, nie przerywając oglądania filmu. 

- Może w końcu dasz jej szanse, a ona tobie? - zapytał z uśmieszkiem.

- Hah, ha, nie rozpędzaj się tak. Nie zmienisz mnie tak szybko. - popatrzałam na niego z uśmieszkiem. 

- A już myślałem. - odparł i odchylił głowę. - Nudzi mi się. Jedziemy na przejażdżkę? - dodał po chwili. W sumie oglądałam ten film z milion razy, a miałam ochotę akurat na przejażdżkę. 

Wstaliśmy i razem skierowaliśmy się do motocykla Luki. Ja nie miałam ochoty prowadzić, dziś na spokojnie. Wsiadłam, założyłam kask i złapałam się talii Luki, a po chwili poczułam, że jedziemy. Luka robił różne zakręty, wygłupiał się na drodze, co doprowadzało mnie do śmiechu. W końcu dojechaliśmy na nasze ulubione miejsce. Zsiedliśmy i razem skierowaliśmy się na pomost. Luka od razu rozłożył się, a ja położyłam głowę na jego wyrzeźbiony tors. Zastanawiałam się, czy wszystko będzie już dobrze, ale teraz naszły mnie myśli o tym gościu. Kim on w ogóle jest?! 

- Myślałaś nad przyszłością? - zapytał Luka po kilku minutowej ciszy. 

- Tak. - odparłam słabo i popatrzałam na niego. - A ty? - zapytałam. 

- Też. - odparł, spoglądając w chmury. - Myślałem nad tym, aby zostać mechanikiem albo rajdowcem, a ty? - dodał, a ja szczerze zdziwiłam się jego wypowiedzią. 

- Fajny pomysł. - odchrząknęłam. - Ja na mechanika nie, ani na rajdowca. Myślałam nad... sama nie wiem. Nad czymś lekkim. - odparłam. 

- Dilerka? - zaśmiał się, a ja walnęłam go w brzuch. 

- Nie, głąbie. - odparłam. Luka podniósł się do pozycji siedzącej, a ja wciąż leżałam. Odwróciłam się w stronę jeziorka i zamoczyłam rękę, aby po chwili robić delikatne fale. 

- Jak to będzie z nami? - znów ten temat?! Boże, daj mi siłę! 

- Myślałam, że mamy to już wyjaśnione. - odparłam, odwracając się i siadając. 

- Tak, ale będziesz się mnie wstydziła? Przecież ty i związki to dwa różne światy. - odparł, patrząc na mnie. 

- No wow, że dwa różne światy. Ale ty to wyjątek. - odparłam, spuszczając wzrok na pomost. - Kiedy w końcu ten pojedynek? - dodałam szybko, zauważając, że Luka ma ten swój cwaniacki uśmieszek. 

- W sumie nie wiem, mamy jutro wpaść na nasze miejsce i pogadamy sobie jeszcze o tym. - puścił mi oczko na ostatnie słowa. 

Nasze miejsce? Wolę tam nie jechać. Mam schizy, że on tam gdzieś się czai. Może powinnam powiedzieć reszcie żeby uważali? W sumie to nie jest nasz teren, my go sobie „pożyczyliśmy". Zostało opuszczone, więc my na tym korzystamy. 

Po tym jak spędziłam miły dzień z Luką, wróciłam do domu i niestety zastałam tam moją matkę. Po przekroczeniu progu drzwi, usłyszałam kroki zbliżające się w moją stronę. Oj, będzie ciekawie. 

- Liano, nie będę traktować twojego zachowania, jak mogłaś mi to zrobić!? Potwierdziłaś, że będziesz się dobrze zachowywać, a zrobiłaś mi taki wstyd! - zaczęła na mnie naskakiwać. Nigdy w życiu nie widziałam jej takiej bardzo wkurzonej. No dobra, idealną córką nie jestem i nie będę, ale po raz pierwszy na czymś jej tak zależy, no właśnie, zależy jej na nim niż na własnej córce. Ah, nie warto się o to kłócić. Podjęłam próbę i nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem. 

- Przepraszam, mamo. - powiedziałam najciszej jak mogłam, ale chyba to usłyszała, bo spojrzała na mnie jak na kosmitę. Była w szoku? Może zaraz wybuchnie śmiechem? Albo myśli, że to żart, bądź, że chcę uniknąć całej kłótni. Niestety, ale nie tym razem. Luka ma rację, jak za każdym razem, zresztą. Co on ze mną robi?! Co ja ze sobą robię? 

- Lia... - uśmiechnęła się niepewnie. Nie mówiłam tych słów od jakiś trzech lat. 

- Tak, tak... Luka i te sprawy. Nie gniewaj się. To ja pobiegnę na górę. - motałam się i z rumieńcem pobiegłam na górę. Boże, co ja robię? Przysięgam, że zabiję Lukę! 

*** 

Smacznie sobie spałam, lecz coś zaczęło łaskotać mnie po nosie. Strąciłam to coś, ale po chwili znów mnie łaskotało. Otworzyłam moje zaspane oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Lukę w czarnej, skórzanej kurtce. 

- Zabiję cię kiedyś. - wymamrotałam, obracając się na lewy bok. Po chwili poczułam jak ktoś wchodzi pod kołderkę i przytula się do mnie. 

- Ale najpierw musisz mnie złapać, słońce. - i znów te słowo. Mam urojenia! 

- Nie mów tak. - odparłam, odwracając się w jego stronę. 

- Czemu mam niby tak nie mówić? - zapytał, patrząc na mnie. 

- Mów jak chcesz, ale nie słońce. - odparłam, na co się uśmiechnął. Właśnie mu pozwoliłam mówić na mnie jak tylko będzie chciał, super! 

- Czy ty śpisz w samych majteczkach? - zapytał cały uradowany. Ja w tej chwili czułam jego rękę, która brnęła z mojego brzucha, powoli na dół i schodząc na udo, a potem znów w górę. 

- Spadaj. - burknęłam i wtuliłam się do niego. Pachniał męskimi, a w dodatku boskimi perfumami. Leżałam tak wtulona w jego klatkę piersiową i czułam jak odpływam.

- Wstawaj. Mamy taki piękny dzień. Po za tym dziś wyścigi. - od razu obudziłam się na te słowo. Patrzał na mnie i się śmiał, a ja powoli zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Oczywiście, nie obeszło się bez błądzącego wzroku Luki po moim ciele. Gdy byłam już uszykowana, zbiegłam z chłopakiem na dół, zastając tam wesołą matkę. Boże, ratuj! 

- Macie śniadanko na stole, ja lecę. - wzięła torebkę i wyszła. Gdy spojrzałam na stół, zastałam tam piękny widok. 

- I pomyśleć, że to wszystko dla mnie. - powiedziałam. Po chwili skapnęłam się, że powiedziałam to na głos.

***

Witam! Witam!
Jak rozdzialik?
Kim okaże się ten tajemniczy chłopak?
Lia wam się podoba, jako miła?
Luka dobrze na nią działa?

Czekam na wasze odpowiedzi!💬💬
Miłego wieczorku!😘

Linia ryzykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz