Rozdział 7

1.4K 104 9
                                    

-Co dzisiaj robimy? - zapytał rozkojarzony Dev.

-Dzisiaj to robimy babski wieczór, więc narka! - krzyknęłam i razem z dziewczynami złapałyśmy się za ręce i poszłyśmy.

-Dobra, robimy męski wieczór. - usłyszałyśmy głos Camerona, a potem my wystartowałyśmy. Laura jechała normalnie, bo miała jeszcze problemy z ręką. Natomiast Lily odjechała z piskiem opon, a ja zrobiłam trzy kółka, że aż się dymiło, a potem zrobiłam zrywa i odjechałam. Wjechałyśmy do Laury domu. Mieszkała sama, więc jej zazdrościłam. Rozwaliłyśmy się na wygodnej kanapie, a potem wzięłyśmy mocnego koniaka i sobie nalałyśmy do szklanek. Zrobiłyśmy sobie zawody i tak jakoś wyszło, że obwaliłyśmy dwie butelki po czym ktoś zapukał do drzwi. Lily była w toalecie, a Laura poszła do kuchni po więcej, więc to ja musiałam otworzyć drzwi. Oczywiście byli to nasi chłopacy, ale bez Dev'a. Wbili do salonu, a ja patrzyłam na nich dziwnym wzrokiem. Świat lekko wokół mnie zaczynał wirować i widziałam jak przez mgłę, ale jeszcze się trzymałam.

-Co wy tu kurwa robicie?  -zapytałam gdy oni wygodnie się położyli na kanapie. Lily przyszła i została porwana przez Tylera, tak że upadła mu na kolana. Laura przyszła i też była zdziwiona, ale nic nie mówiła. Podała im szklanki i tak jakoś zleciało to nam do północy. Ja już potem nie piłam i lekko wytrzeźwiałam. Zdziwiłam się gdy Luka wypił tylko dwie szklanki koniaka, ale cóż. Zauważyłam, że Lily śpi na kolanach Tylera, a on już powoli też odlatuje. Laura świetnie się bawi w towarzystwie Camerona i Briana, tak, że leży na nich obydwu. Stwierdziłam, że pora na mnie, więc wstałam i opierając się o ściany wyszłam na zewnątrz. Wsiadłam na moje cacko i gdy chciałam odpalić, nagle ktoś złapał mnie w talii i wyszeptał do ucha:

-Nie powinnaś jechać w takim stanie. - był to oczywiście Luka. Odwróciłam się do niego i posłałam mu uśmieszek, a potem odwróciłam się i chciałam odpalić mojego ścigacza, ale zabrał mi kluczyki.

-Pojedziesz ze mną. - powiedział i ostatecznie się zgodziłam. Wstałam i wsiadłam na jego pojazd. Czekałam aż usiądzie z przodu. W końcu wsiadł i odjechaliśmy, a ja coraz bardziej zasypiałam.

-Trzymaj się. - usłyszałam jak się śmieje, a ja troszkę otrzeźwiałam i złapałam go mocniej. Zauważyłam, że nie kierujemy się w stronę mojego domu, a nad jezioro? Zsiadł i wziął mnie za ręce, próbowałam się wydostać, ale wciąż mnie niósł. Wiedziałam, co chce zrobić, więc wstrzymałam oddech, a potem czułam jak ląduję w wodzie. Po chwili usłyszałam uderzenie i tuż obok mnie znalazł się Luka, który się uśmiechał. Od razu otrzeźwiałam.

-Co ty idioto wyprawiasz? - zapytałam, a raczej nakrzyczałam na niego. Ten się uśmiechnął i złapał mnie.

-W końcu otrzeźwiałaś. - zaśmiał się i spojrzał mi w oczy. Od razu popłynęłam na brzeg i wyszłam z wody. Stałam i patrzyłam na niego, a ten powoli sobie wychodził. Wsiadłam na jego ścigacza, ale jako kierowca i odpaliłam. On nie protestował i wsiadł za mną, chwytając mnie w talii. Lekko się spięłam, ale po chwili już jechaliśmy. Już wszystko widziałam normalnie i nie kręciło mi się w głowie, więc przyspieszyłam. Jego pojazdem fajnie się jechało. Odczuwało się, że inaczej się jedzie. Podjechałam pod dom Laury i wsiadłam na mój pojazd, a potem z Luką odjechałam. Na skrzyżowaniu pożegnaliśmy się ze sobą. Wchodząc do domu, wiedziałam, że matka nie śpi. Wstała i podeszła do mnie.

-Gdzieś ty była dziewucho? - krzyknęła, patrząc na mnie złowrogo.

-Nie powinno cię to obchodzić. - machnęłam ręką i skierowałam się na górę, ale matka zablokowała mi przejście.

-Piłaś?! Jedziesz na kilometr wódką! - krzyknęła.

-To był koniak. - odpowiedział i zaczęłam się śmiać.

Linia ryzykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz