06: 𝓈𝓃𝒶𝓀𝑒𝓈 𝒶𝓇𝑒 𝓃𝑜𝓉 𝒾𝓃 𝓈𝓁𝓎𝓉𝒽𝑒𝓇𝒾𝓃

3.2K 313 17
                                    

wysłano 8 sierpnia, 1977

Drogi Jamesie,                            

Ludzie plotkowali jak dawniej, ale ja byłam głucha. Przynajmniej starałam się taka być. Wszystko było dobrze, dopóki byliśmy razem. Jednak cały czas tylko Hogsmeade, Hogsmeade, Hogsmeade...
Albo ostentacyjne smyranie na korytarzu. Po dwóch miesiącach zaczęło się to robić trochę dziwne, nawet ja zaczęłam dostrzegać w tym tę całą sztuczność. Widziałam to, twój wzrok skierowany na Lily. Zawsze na nią patrzyłeś kiedy nadarzyła się okazja, co ja bym wtedy dała, żebyś tak patrzył na mnie...

Pamiętasz, to było w Wielkiej Sali; jakiś ślizgon popchnął mnie i się zaczął śmiać, chciałam pozbierać podręczniki z ziemi kiedy zostałam znowu popchnięta i wylądowałam na ziemi po raz drugi. Zdarłam sobie obydwa kolana i samoocenę. Siedziałeś z Syriuszem i Peterem przy stole. Spokojnie jedliście tosty, patrząc na tą scenę, gawędząc przy tym jakby nigdy nic. Patrzyłam na ciebie, błagałam wzrokiem, ale nie zwróciłeś na to uwagi. Z tłumu wyszedł jakiś chłopak, też był ślizgonem. Pamiętam, jak zadrżałam, myśląc, że chce się przyłączyć do swoich kolegów i mnie pomęczyć. Zamiast tego wyciągnął rękę i pomógł mi wstać, za machnięciem różdżki wszystkie podręczniki znalazły się bezpiecznie w moich ramionach. Jego koledzy byli oburzeni.

"Przecież to Selvyn idioci."

Nie mogłam znieść kolejnego obrotu spraw. Wszyscy mówili, że ci na mnie w ogóle nie zależy; że w tym całym prowizorycznym związku jest jakiś ukryty cel. Wszyscy wiedzieli jaki, nawet ja. Chciałeś, żeby Lily była zazdrosna. Mówili, że amortencja przestała działać, wytykali mnie palcem James. Wybiegłam z Wielkiej Sali i bez namysłu pognałam do pustej, damskiej łazienki, w której miałam zamiar wypłakać całe swoje serce. Ośmieszyłeś mnie wtedy. Drzwi skrzypnęły, wiesz, że nawet przez chwilę myślałam, że to ty? Stał tam wysoki chłopak z jasnymi oczami i ciemnymi, blond włosami, ten sam który mnie uratował. Usiadł obok mnie na podłodze.

"Cholera, ale ten Potter jest idiotą."

Miał w zwyczaju nadużywać jego słowa, kiedy rozmawiał ze mną o tobie. Opowiedziałam mu wszystko, mógł to być największy błąd mojego życia. Był przecież ślizgonem. Coś mi głupio podpowiadało, że z nim mój sekret będzie bezpieczny.
Jak się okazało, była to moja najlepsza, spontaniczna decyzja podjęta po wpływem emocji.
Tak poznałam Evana Rosiera.

Zawsze wybaczająca,
Vela Selvyn

SUFFERING™ | james potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz