Rozdział XVIII: "Szokująca prawda"

179 8 0
                                    

   - Gdzie ja jestem? - mruknęła Nina, powoli otwierając oczy i patrząc przed siebie w sali, w  której przebywała.

   Jęknęła, łapiąc się za głowę, siadając potem na łóżku i dochodząc, gdzie była. Nie pamiętała już za wiele, co się jej przydarzyło, że wylądowała w szpitalu.

- Wydawało mi się, że słyszałam Luhana... - odparła, odwracając potem głowę na bok, będąc w szoku, że aż się wzdrygnęła na łóżku z przerażenia.

   Oddychała szybko z lekko uchyloną wargą, nie dowierzając.

- Luhan? - kręciła głową cały czas, po czym wstała i podeszła do niego, widząc, że się nie ruszał.

   Spuściła głowę, jednocześnie dotykając jego czoła dłonią, po cichu płacząc. Podniosła potem wzrok, przyglądając się chłopakowi.

- Ty nigdy we mnie nie zwątpiłeś... - wymamrotała, klękając przy jego łóżku, kładąc głowę na jego ręce - Wszystko słyszałam... - dodała przez łzy.

- Proszę się odsunąć. - usłyszała pielęgniarkę, kiedy ta już podchodziła do chłopaka, zakrywając jego twarz prześcieradłem.

   Nina na ten widok, odwróciła głowę, by przyoszczędzić sobie łez, lecz i tak to niewiele dało. Wycierała łzy, patrząc się w okno, a gdy się odwróciła z powrotem w jego stronę, zobaczyła, jak wychodzili z nim z sali, zostawiając ją samą.

- Pani, Jabłońska Nina? - spytała inna pielęgniarka, upewniając się.

   Dziewczyna skinęła głową, nie wiedząc, o co chodzi.

- Tak, to ja. - potwierdziła.

   Kobieta spuściła wzrok, wyjmując potem coś ze swojego fartucha, podając następnie małą karteczkę Ninie, która wzięła ją niepewnie, spoglądając przez chwilę na nią, a potem na kobietę.

- Zaraz panią zaprowadzę. - zaczęła.

- Dokąd? - przerwała jej, niczego nie rozumiejąc, czy coś ją ominęło?

- Tam - wskazała wzrokiem pielęgniarka - jest wszystko wyjaśnione. To od przyjaciela. - powiedziała.

   Nina spuściła wzrok na karteczkę, widząc, że była złożona na  pół, dlatego ją otworzyła, zaczynając czytać, gdzie łzy jej się ukazały momentalnie:

"Jeśli to czytasz, to znaczy, że lekarze nie zlekceważyli tego i dali mi szansę, abyś wiedziała, że w tym szpitalu znajduje się druga osoba, którą kochasz i walczy o życie. Nie będę ci mówił kim ta osoba jest, mam nadzieję, że domyślasz się, o kim mówię, jeśli jednak nie, nie szkodzi. Powiedziałem lekarzom, dlatego oni wiedzą o kim mowa. Poprosiłem ich także, aby cię zaprowadzili do jego sali, gdzie obecnie przebywa. Tylko tyle chciałem ci powiedzieć. Twój były i kochający przyjaciel, Luhan."

   Dziewczyna podniosła wzrok na pielęgniarkę, gubiąc się w tym wszystkim. Kobieta westchnęła jedynie cicho.

- Niech pani idzie za mną. - oznajmiła, wychodząc z sali, po chwili się zatrzymując i patrząc na dziewczynę, jak stała, nie wiedząc, czy iść, czy nie.

   Nina wzięła głęboki wdech i wydech, ruszając po czasie. Obie szły korytarzem, kiedy dziewczyna rozglądała się po ścianach, widząc, że kierowały się na wydział kardiologii.

- Dlaczego tu idziemy? Mam coś nie tak z sercem? - zapytała, na co kobieta jedynie spojrzała na nią kątem oka, milcząc.

   W końcu dotarły. Pielęgniarka otworzyła drzwi lekko drzwi od jakiejś sali, spoglądając znów na Ninę, po chwili otwierając je szerzej, aż do samego końca, widząc przed sobą łóżko, a na nim tę osobę, o której pisał Luhan. Nina otworzyła szeroko oczy, opuszczając dolną wargę i się nie ruszając. Kobieta odwróciła na moment głowę, potem prowadząc dziewczynę za ramię pomału, widząc w jakim była szoku, że nie potrafiła się nawet poruszyć i nic nie powiedzieć.

   Stanęły obie obok pacjenta, po czym pielęgniarka odeszła, zamykając za sobą jedynie drzwi. Zostali sami.

- Zi... Zi... - nie umiała wypowiedzieć jego imienia, a w jej oczach widniały wyraźne łzy, które następnie spłynęły po jej policzkach, jak grochy, rzucając się potem na łóżko, jednocześnie uważając na jego rękę i kroplówkę, pod którą był podłączony i kładąc głowę na jego ramieniu, rozpaczając.

   Tak, tuliła się do pana Huang, który był nieprzytomny i był świeżo po operacji czaszki i ręki. Nina rozpaczała w jego ramię, podnosząc potem na mężczyznę wzrok.

- Zitao... - powiedziała, gładząc go po policzku palcami, wtulając się w niego z powrotem, układając delikatnie głowę na jego ramieniu, jednocześnie jeżdżąc mu swoją dłonią po torsie, widząc, że był przebrany w szpitalną koszulę, a jego klatka piersiowa była lekko odsłonięta.

   Dziewczyna zamknęła oczy, chowając twarz w jego ramię, po cichutku szlochając. Płakała tak i płakała, czując po chwili bardzo delikatny dotyk w swoich włosach i na głowie. Powoli ją uniosła, widząc dłoń, która nieudolnie gładziła jej policzek, a potem znów głowę, gdzie potem położono ją na jej głowie i już tak została.

   Nina uważnie patrzyła na pana Huang, który zaczął jęczeć cicho. Otworzył ledwo co swoje zmęczone oczy, spoglądając następnie na dziewczynę, gdy odwrócił wzrok na nią.

- Nina... - szepnął cicho, na co ona złapała jego policzki i ucałowała w usta czule.

- Jak to się stało? - zapytała nagle, patrząc mu prosto w oczy.

   On jedynie przymknął na moment oczy.

- Czy to ważne? - odparł - Ważne, że w końcu znalazłem ciebie. - stwierdził, otwierając znów oczy, patrząc na dziewczynę.

- A-ale...

- Ciii... - uciszał ją, gładząc jej policzek zdrową ręką - Niedługo wyjdę... W poniedziałek będę w szkole. Nie bój się. - szeptał, na co ona pokręciła głową, mając wątpliwości, co do jego słów.

- Wątpię. - powiedziała.

- Jeśli będziesz cały ten czas tutaj ze mną, na pewno poczuję się lepiej i mnie wypuszczą, a wiesz dlaczego? - spytał ją, a ona pokręciła znowu głową, nie wiedząc - Bo jesteś moim lekarstwem na każdy ból. - powiedział, nawet z lekkim uśmiechem, po chwili zamykając oczy.

   Nina złapała znów jego policzki, obcałowując całą jego twarz, przez co mężczyzna uśmiechał się delikatnie.

- Lepiej? - spytała.

- Dużo lepiej... - odparł prawie przez śmiech, zamykając następnie oczy i układając wygodnie głowę na poduszkach - Nie mówiłem ci, ale mam niewydolność serca, dlatego jestem na tym wydziale.

   Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, będąc przerażoną tą wieścią.

- Od dziecka na to choruję... Bałem się, jak zareagujesz, ale przecież... - podniósł na nią ledwo wzrok -Prędzej, czy później i tak byś się dowiedziała. - zamknął oczy.

   Nina skinęła głową, mając szklane oczy, po czym rozejrzała się po sali, skupiając potem w niego wzrok, nie odstępując na krok od pana Huang.

- Zostań tylko tutaj ze mną, a wszystko będzie dobrze... - zaczął, nadal mówiąc szeptem, gdy miał zamknięte oczy - Wyjdę ze szpitala nawet jutro, a w poniedziałek pójdę do szkoły i nie wezmę chorobowego. Pójdę do pracy... By móc się z tobą zobaczyć...

KONIEC ROZDZIAŁU XVIII

|| MY LOVELY TEACHER ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz