- Co teraz mamy? - spytała Nina koleżankę, idąc z nią pod salę.
- Fizykę. - odpowiedziała.
- No, nie... - jęknęła - Tylko nie fizyka...
Obie podążały na górę po schodach, widząc, że niewiele było osób w szkole. Było przed 8:00. W końcu dotarły na miejsce, gdzie usiadły na podłodze, opierając się o ścianę, głęboko wzdychając, zaczynając grzebać coś w swoich telefonach. Chodziły do II klasy liceum humanistycznego. Nienawidziły szczerze przedmiotów ścisłych, a Nina najbardziej matematyki i fizyki. Fizyki ze względu na wrednego nauczyciela, który ją uczył. Zawsze się wydzierał na wszystkich w klasie, a gdy ktoś czegoś nie zrozumiał, stawiał mu banię za nieuwagę na lekcji. Co to za nauczyciel?
Nina znów westchnęła na samą myśl o fizyce. Po chwili zerknęła kątem oka na przyjaciółkę. Nagle zaczęła biec w ich stronę koleżanka, która była czymś bardzo zafascynowana, ponieważ szybko oddychała i pomachała do dziewczyn energicznie ręką, siadając wkrótce obok nich.
- Dziewczyny - zaczęła z zapałem w głosie - nie uwierzycie!
Obie spojrzały na siebie uważnie, lekko zdziwione tym, jak się zachowywała.
- W co nie uwierzymy? - spytała Nina.
Koleżanka wzięła głęboko wdech i wydech, spoglądając na nie uważniej.
- Pan Morgan już nie będzie uczył nas fizyki. - powiedziała, na co oby dwie opuściły dolne wargi z wrażenia.
- Jak to?
- Na jego miejsce przychodzi jakiś młody nauczyciel, który został tu zatrudniony. - mówiła z radością w głosie.
Cała trójka przytuliła się do siebie mocno ze szczęścia.
- Ale to, kto nas będzie teraz uczył? Kim on jest? - wypytywała Kasia.
- Tego jeszcze nie wiem, ale... Podobno ma obce korzenie... - powiedziała szeptem.
Nina się zaśmiała z niej, spoglądając potem na Kasię.
- "Obce korzenie"? - dalej się śmiała, po chwili się uspokajając.
Kasia zmrużyła na nią oczy, pokazując na nią palcem z rozbawieniem, ruszając nim dookoła, na co ona nie miała pojęcia, o co jej chodziło.
- Oj, uważaj, bo ci jeszcze wpadnie w oko... - powiedziała.
Nina westchnęła, kręcąc głową.
- No, już pędzę... - odparła, wstając, gdy tylko dzwonek zadzwonił na lekcję.
Dziewczyny podniosły się potem po niej, zakładając plecaki na plecy, czekając na nowego nauczyciela, który zaraz miał tutaj przybyć.
- Jola, skąd ty o tym wiesz, że będziemy mieć nowego nauczyciela? - spytała ją jeszcze Nina.
- Wszyscy o tym mówią... - szepnęła do niej.
Już milczały. Wkrótce spostrzegły czyjąś posturę, wyłaniającą się już powoli zza schodów, gdzie ten ktoś po nich wchodził. To był ten nowy nauczyciel, który trzymał w ręku o czerwonej okładce dziennik. Był ubrany w szykowny i czarny garnitur, gdzie widniał również na białej koszuli pod spodem czarny i zawiązany krawat. Miał też czarne włosy, a wzrok miał bardzo sokoli. Ilustrował każdy kąt tej szkoły, odwracając jedynie głowę czasem, by się wszystkiemu dokładnie przyjrzeć. Rzeczywiście miał obce korzenie, z wyglądu szło to już zauważyć, na pewno był Chińczykiem, ponieważ nie dość, że miał skośne oczy, to jeszcze miał niewielkie worki pod nimi, ale trzeba przyznać, że dodawały mu uroku. Poruszał się z gracją, a każdy jego krok był dokładnie przemyślany, kiedy już podążał w stronę sali i uczniów, którzy na niego czekali.
CZYTASZ
|| MY LOVELY TEACHER ||
FanficDo szkoły trafia nowy nauczyciel, który ma chińskie korzenie. Uczy fizyki. Poznaje 18-letnią Ninę, w której się zakochuje. Dziewczyna zaczyna żywić do mężczyzny te same uczucia, co on. Oboje starają się ukryć swoją największą tajemnicę, lecz w końcu...