Rozdział XXIX: "To już jest koniec..."

296 9 2
                                    

   Mężczyzna nie zatrzymywał się. Jechał tak przez całą drogę, nie będąc sobą. Nagle na swej drodze ujrzał Min-seoka, który nie miał już na sobie maski. Właśnie wtedy pan Huang przyspieszył, ile tylko mógł, jadąc prosto w jego stronę, gdy już miał przechodzić przez pasy. Jednak dostrzegł kobietę z dzieckiem, która się zatrzymała sparaliżowana ze strachu, widząc szybko jadące auto. Mężczyzna otworzył szeroko oczy, natychmiast hamując z głośnym piskiem opon, gdzie całe szczęście zdołał się zatrzymać tuż przed matką z dzieckiem. Oboje wkrótce pobiegli na drugą stronę ulicy. Rozejrzał się dookoła, spostrzegając Min-seoka, idącego wzdłuż chodnika i patrzącego na pana Huang z cwanym uśmieszkiem, kiedy się odwrócił głową w jego stronę. Zmarszczył na ten widok brwi mocno, gdzie kolejne łzy mu pociekły po policzkach. Zacisnął dłonie na swojej kierownicy, dając gazu i jadąc prosto w jego stronę znowu, nie zwlekając na to, że jechał prosto na chodnik.

   Min-seok spojrzał znów za siebie, zaczynając szybko biec, będąc wystraszonym. Biegł tak cały czas, nie zatrzymując się, kierując się po chwili na most, gdzie zwykle przejeżdżały samochody. Nie panował tam duży ruch, dlatego bez problemu przeszedł na drugą stronę. Pan Huang jechał z niedozwoloną prędkością, nie hamował, po prostu tak jechał w jego stronę, przejeżdżając przez most i wymijając inne samochody, które przed nim były.

   Min-seok skierował się w stronę ślepej uliczki, stając przed ścianą, rozglądając się nerwowo, nie mając już dokąd uciec. Po chwili zjawił się pan Huang, gdzie się zatrzymał swoim pojazdem znowu z piskiem opon. Oddychał niespokojnie i głośno, po chwili sięgając po teczkę, wyjmując z niej nóż, wysiadając następnie z auta i stając niedaleko Min-seoka. Pan Huang oddychał głośno i szybko, zaciskając pięść, w której trzymał ostry przedmiot i gapił się na niego.

   Min-seok czuł ogromny strach. Pan Huang zaś cały czas stał i płakał, a łzy spływały mu, jak grochy po policzkach. Właśnie wtedy całe życie przeleciało mu przed oczami...

* * *

   - ...Nazywam się Huang Zitao i macie się zwracać do mnie "proszę, pana" lub "panie Huang", zrozumiano? - zwrócił się do klasy, gdzie wszyscy stali i skinęli głowami w odpowiedzi.

   To był ten dzień, w którym pierwszy raz spotkał Ninę i zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Gdy widział, jak się dziewczyna denerwowała, czuł mały niepokój, bojąc się, co się z nią działo, bo nie chciał, aby przydarzyła się jej jakaś krzywda. Dlatego wtedy zareagował i podszedł do niej. Właśnie wtedy upadła mu na ramiona, przez co poczuł motyle w brzuchu, a serce u niego biło jak szalone.

"Ona jest jak anioł, który spadł mi z nieba..." - pomyślał w tamtym czasie, nadal trzymając uczennicę w ramionach i nie odrywając z niej wzroku.

* * *

   - Ogłaszam was mężem i żoną. - powiedział kierownik urzędu stanu cywilnego.

   Pan Huang spojrzał na Ninę z szerokim uśmiechem, a ona na niego, powoli się do siebie zbliżając.

- Możesz pocałować żonę.

   Mężczyzna spojrzał na Ninę uważnie, kiedy już oboje stali naprzeciwko siebie, kładąc delikatnie swoje dłonie na jej policzkach, zbliżając swoje usta do jej ust, po chwili ją całując czule, a wszyscy, którzy tam byli, zaczęli bić brawa, a koleżanki Niny z dawnej klasy, nawet zaczęły krzyczeć z emocji.

   Oboje spojrzeli znowu na siebie, a potem na dziewczyny, śmiejąc się po cichu razem, widząc, jakie były uradowane. Pan Huang spojrzał na swoją żonę, nachylając się i biorąc ją niespodziewanie w swe ramiona, przez co aż pisnęła. Zaśmiała się, łapiąc jego policzki i całując go czule, po czym się oderwała i patrzyła mu w oczy z uśmiechem. Mąż również odwzajemnił uśmiech, powoli z nią idąc w stronę wyjścia, nadal mając Ninę w ramionach.

|| MY LOVELY TEACHER ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz