[7] Naćpany Kapelusznik

7.4K 751 178
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Nie zamierzałeś mnie uprzedzić, że zatrudniasz Albę? — Takimi oto słowami Richard został zaatakowany z samego rana, wlewając do ulubionego kubka kawę z ekspresu.

Obróciwszy głowę w stronę kuchennych drzwi, dostrzegł stojącą w nich córkę z grymasem wyrzutu na twarzy.

— Spodziewałem się bardziej radosnej reakcji — odparł, podchodząc do stolika, gdzie czekał na niego talerz z półokrągłym rogalikiem, na który jakoś właśnie stracił ochotę.

Cleo nie zamierzała mu jednak w żadnym względzie odpuścić, a ponieważ wczoraj ojciec wrócił karygodnie późno, nawet jak na jego typ roboty, postanowiła, że pomęczy go trochę przed szkołą.

— Ja... cieszę się, naprawdę. — Niezręcznym było się do tego przyznać, ale musiała uczciwie zauważyć, że w tej materii ojciec mocno zapunktował, a ona jeszcze nie wiedziała, co z tym fantem uczynić.

Bądź co bądź, łatwiej przychodziło im kłócenie się niż chwalenie i docenianie siebie nawzajem.

— Potrzebowała pracy, a my napełnić żołądki czymś więcej niż sushi, więc uznałem, że to dobra okazja. Poza tym ją lubisz, przecież wiem. — Głos Richarda był nadspodziewanie miły, co włączyło w głowie Cleo malutki alarm.

Od kiedy to są dla siebie mili?

— No co? Nie mam racji? — Richard spojrzał na nią znad kubka, gdy nie otrzymał żadnej odpowiedzi.

Z ust Cleo wyrwało się głośne, pełne rezerwy westchnięcie.

— Tak, lubię ją, tato. Cenię fakt, że ją zatrudniłeś, jednak osobiście uważam, że Alba wolałaby nadal mieć dom. — Zauważyła, że ojciec z trudem nie marszczy brwi, co zawsze miał w zwyczaju czynić, gdy słowa córki powodowały w nim gniew. — Wiesz, że musiała rozdzielić się z mężem i dziećmi?

— Przykro mi, że tak wyszło. Naprawdę nic z tym nie mogłem zrobić, bo chociaż wydaje ci się, że jako burmistrz mam wszechmogącą władzę to muszę cię rozczarować: moje stanowisko nie czyni mojego zdania absolutnym. Rozumiem jednak, że musiało być ci ciężko patrzeć jak ludzie, których lubisz tracą dach nad głową.

Cleo zacisnęła wargi, czując jak ściska ją w żołądku. Ojciec zachowywał się jakoś inaczej. Starał się być wyraźnie milszy, a ona nie rozumiała dlaczego?

Co takiego wyjątkowego było w tym dniu, że ojciec powziął zamiar rozmawiania z nią na poziomie rodzicielskim, a nie katowskim?

Z tego powodu przyglądała mu się nieufnie, niemal jak obcemu człowiekowi, który nagle zasiadł do stołu w jej domu i mówił rzeczy, których ona kompletnie nie rozumiała.

Jak grać w miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz