— Nie no! Przecież to jakiś horror! We wszystkim wyglądam po prostu beznadziejnie! — Cleo ze złością rzuciła jedną z niewielu kreacji, jaką zdołała wygrzebać z dna szafy.
Nigdy nie przejmowała się faktem, że zasób spodni i bluz znacząco przekracza ilość sukienek czy spódniczek w jej szafie.
Po co komu ciuchy, które są niewygodne, prawda? I tak pół dnia musi przechodzić w znienawidzonym, gryzącym mundurku, ale mniejsza o to.
Czasem po prostu przychodzą takie chwile, kiedy ładna sukienka jest niezbędna, ale okazuje, że w szafie brak czegokolwiek ciekawego.
A może to z nią było coś nie tak? Nawet w najładniejszej kreacji wyglądała jak wymiętoszona po treningu maskotka drużyny, a przecież nie uprawia sportu, na Boga!
— Ta niebieska jest całkiem spoko — zawyrokowała Frida, przeglądając jakiś babski magazyn, który kupiła w sklepie przed przyjściem do domu Bennettów, by wesprzeć przyjaciółkę przed jakże arcyważnym wydarzeniem, jakim jest pierwsza w życiu randka.
Taka prawdziwa!
— W niebieskiej wyglądam jak wieloryb. — Skrzywiła się Cleo, spoglądając na Sheile, wyjadającą serowe chrupki z opakowania, których okruszki rozrzucała bezwstydnie po całym łóżku dziewczyny. — A ty, co sądzisz Shel?
— Co ja sądzę? — Spojrzenie Rogers mogłoby ją przepalić żywcem. — A to, że trzeba być zasranym kretynem, żeby wybierać się na randkę z Mattem, gdy można spędzić ten sam wieczór z o niebo przystojniejszym Wellingtonem.
Cleo zmarszczyła brwi, zastanawiając się, czy do jej „mądrej" koleżanki dotrze wreszcie, na czym polega gra Amora, ale prawdopodobnie próżno oczekiwać, że rychło to nastąpi.
Gdyby to Sheila została wytypowana do roli ofiary w tej grze, zapewne już przy pierwszym podejściu padłaby w ramiona Jake'a ze świętym przeświadczeniem o szczerości jego uczuć.
Taka po prostu już była, chociaż czasami aż prosiła się o porządną kłótnię, na którą Bennett miała nieodpartą ochotę nie pierwszy raz.
Zamiast tego jednak musiała skoncentrować się na o wiele poważniejszym problemie, jakim był dobór sukienki.
— A może po prostu pójdę w spodniach? — zaproponowała, ignorując przytyk Rogersówny.
— Oczadziałaś?! — Frida podniosła gwałtowne oburzenie, rzucając magazyn na bok i czym prędzej zerwała się z łóżka, by zajrzeć do szafy koleżanki. — Żadnych spodni, Cle. Już wystarczy, że po miasteczku nosisz się w tych ohydnych dresach!
CZYTASZ
Jak grać w miłość?
Teen FictionCleo i Jake'a różniło dosłownie wszystko. Ona była niechlujną, pozbawioną manier chłopczycą, on wiecznie wesołym i powszechnie lubianym chłopakiem. Ona kochała teatr i pisanie, on ostre brzmienia gitary i swój garażowy zespół. On lubił jej czasami d...