[15] Niesamowita dziewczyna

6.9K 678 161
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Cleo w żadnym razie nie miała ochoty iść na to parszywe zgromadzenie głupców, zwane potocznie balem maturalnym. Tak się jednak niefortunnie złożyło, że kilka dni temu, po nieprzyjemnych rewelacjach, zgotowanych jej przez ojcowską cizię, Kate, Bennett doznała dziwnego zaćmienia mózgu i w przypływie szaleństwa zadzwoniła do Matta, że owszem, chętnie wybierze się z nim na szkolną potańcówkę.

Roy zareagował, jakby objawiło mu się bóstwo drugiej szansy i niemalże z uwielbieniem okazał dziewczynie swą wdzięczność. Dopiero po zakończeniu rozmowy, Cleo olśniło, że może właśnie wkopała się w szambo na własne życzenie.

Oby Matt nie planował rzygać w szkolnym kiblu dla mężczyzn w trakcie tegoż balu.

W każdym razie ostatnie dni nie były dla Cleo niewarte zapamiętania, bo chociaż wszystko toczyło się jak w zegarze, rządzone prawami monotonności i powtarzalności, sama dziewczyna czuła się niczym zupełnie inny człowiek, inna dusza w tym samym ciele.

Reagując na wszystko wręcz z chorobliwą obojętnością, w środku była jak wulkan, czekający na moment niekontrolowanej erupcji.

Stan wrzenia był bliski krytycznego właśnie tego popołudnia, kiedy wciśnięta w kiczowatą, brokatową kieckę udawała, że to wszystko ją bawi.

— Serio? Idziesz z Mattem? — Frida spojrzała na siebie w lustrze i skrzywiła się na widok karminowej sukienki, opinającej jej kształty. Początkowo wydawało się, że będzie wyglądać w tej kreacji zachwycająco, tymczasem odbicie rozwiało wszelkie wątpliwości.

— Przyznaję się, zaćmiło mnie. — Cleo siedziała na eleganckiej kanapie w sklepie odzieżowym, którego ceny za zwykłe skarpetki mogłyby niejednego zwalić z nóg. Dlatego wolała siedzieć niźli stać, ponieważ w jej przypadku nie ceny, a sama obecność ubrań groziła ostrym zawałem serca.

Nie chciała tu być, ale nawet ona miała w sobie na tyle rozsądku, aby wiedzieć, iż Frida za nic w świecie nie pożyczy jej kolejnej sukienki po tym, jak potraktowała poprzednią w barze „Jas-Jas".

Musiała zatem pomęczyć się te kilka godzin, udając, że bycie dziewczęcą sprawia jej tyle samo frajdy, co koleżankom, które od tego wszystkiego nabrały krwistego rumieńca.

— Hm... naprawdę jesteś twarda babka — stwierdziła Frida, zdejmując z siebie ubranie. To była jedna z tych wielkich przymierzalni, gdzie mogły rozwalić się we trzy i zachowywać niczym w kiepskim, niskobudżetowym filmie dla małolat, robiących z wybierania sukienki istną imprezę. — Wiesz, że ludzie w szkole teraz wpłacają na ciebie? Szanse Wellingtona spadły do zera.

— Serio?

— Stałaś się bohaterką, Cle — potwierdziła Sheila skinieniem głowy i zawirowała niczym mała dziewczynka w trakcie urodzin, a idealnie turkusowa sukienka z mnóstwem tiulu zawirowała w powietrzu niczym hula-hop. — Tak długo oprzeć się Jake'owi? To się ludziom zwyczajnie nie śniło.

Jak grać w miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz