[25] Syndrom Amora

5.8K 629 51
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Stan pana żony jest stabilny — oznajmił lekarz, pełniący tej nocy dyżur na oddziale, na który przyjęto Lynette. — Oprócz wyziębienia i odwodnienia nic jej nie jest, musieliśmy jednak podać jej silne lekki uspakajające. Teraz śpi. Zostanie na noc na obserwacji i jutro będzie można przewieźć ją do Lincolna.

— Nie. — Richard zaprotestował nagle, wybijając z rytmu mówienia samego lekarza, który posyłał mu zdumione spojrzenie.

— Panie Bennett.

— Tato? — Serce Cleo skoczyło do gardła, Maxine także wydawała się zbita z tropu.

— Nie. — Richard wstał z krzesła w poczekalni, kręcąc głową. — Zabiorę żonę do domu.

— Chyba wie pan, że żona wymaga stałej opieki psychiatrycznej?

— Zadbam, aby była właściwie leczona — odparł w odpowiedzi Richard. — Nie chcę jednak, by dłużej przebywała w tamtym miejscu.

— O-oczywiście. — Lekarz, po krótkim wahaniu, przytaknął. — Sam pan zajmie się formalnościami.

— Ma się rozumieć.

— Naprawdę chcesz zabrać mamę do domu? — Grymas na twarzy Maxine sugerował, że uważa to za chwilowy żart ze strony ojca. Nie była skłonna udzielić mu kredytu zaufania, nie po tym, jak zniszczył ich rodzinę. — To nie żart?

— Już dawno powinienem był to zrobić. Nie żartuje, Max. Żałuję tylko, że tak późno podjąłem decyzję. — Nie przybrał postawy obronnej. Przygarbiony, blady, z obwisłymi policzkami, nad którymi widniały jego skrajnie wyczerpane oczy, wyglądał jak dziecko, gotowe przyjąć kolejne ciosy.

Max pokręciła głową, jakby wciąż była przekonana, że do jutra ojciec się rozmyśli.

— A co z kolejną kadencją? Niedługo wybory — zauważyła kąśliwie. — Mam uwierzyć, że nie robisz tego pod kampanię wyborczą?

Ojciec wydawał się tą sugestią dotknięty do żywego, jednak i tym razem nie chciał się bronić.

— Nie będę kandydował.

W tym momencie obie jego córki spojrzały na niego niczym na widmo. To było niedorzeczne.

— W szpitalu muszą rozpylać jakieś chemikalia, nasz tata oszalał. — Maxine parsknęła głuchym śmiechem. Pielęgniarka dyżurna posłała jej karcące spojrzenie, które żadne z trójki nie zauważyło.

Cleo natomiast milczała. Ręce lekko jej drżały. Nie miała siły brać udział w dyskusji, dziwić się ojcu, pozwolić kiełkować nadziei, że ich domu coś się zmieni na lepsze, ponieważ wciąż myślała o Amorze, o tym, kto wywiózł matkę na cmentarz. Kto się ośmielił...

Jak grać w miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz