3. Nie tylko tyłek się liczy... chyba

132 23 7
                                    

— Mam zamiar zaprosić Josha do kina — oznajmiła znienacka Carly. Lily spojrzała zdziwiona na swoją przyjaciółkę.

— Przecież on jest od ciebie starszy, nie boisz się, że cię wyśmieje? — spytała. Dziewczyny siedziały na jednej z drewnianych ławek znajdujących się na dziedzińcu za szkołą. Mnóstwo osób właśnie zajadało się kanapkami, batonami czy sałatkami, nie zwracając najmniejszej uwagi na swoich rówieśników. Piękna pogoda w Lynwood sprawiła, że w uczniach obudziła się chęć odetchnięcia świeżym powietrzem. Zazwyczaj ci młodzi ludzie chowali się za murami budynku, chroniąc się przed żarem spadającym prosto z nieba, tego dnia jednak chłodny wietrzyk przyjemnie pieścił odsłoniętą skórę nastolatków, napawając ich optymizmem. Lily sama nie mogła się powstrzymać i rano założyła jeansowe szorty oraz białą bluzkę na ramiączkach.

— Nie, podoba mi się, więc dlaczego mam nie spróbować? On jest zbyt nieśmiały, aby zrobić pierwszy krok — westchnęła dziewczyna, odrzucając włosy do tyłu. Wsunęła na grzbiet nosa stylowe okulary przeciwsłoneczne i zaczęła przypatrywać się swoim rówieśnikom.

— Też bym tak chciała. Jestem ciekawa, co by się stało, gdybym go zaprosiła na randkę — przyznała blondynka. Ze smutkiem wymalowanym na twarzy wbiła wzrok w plecy ciemnowłosej piękności siedzącej okrakiem na udach Owena i wpijającej swoje wargi w cudowne usta chłopaka.

— On się nie zmieni. Dobrze o tym wiesz. — Carlotta zaczęła spoglądać na swoją przyjaciółkę z czymś w rodzaju żalu wymalowanym na twarzy. — To twój crush, okay, ale te fantazje nie sprawią, że stanie się czułym chłopcem.

— Jestem tego świadoma — burknęła Lily. Dla tej dziewczyny Owen był kompletnie innym człowiekiem. Widziała go w lepszym świetle, potrafiła dostrzec coś więcej, niż dłonie zaciśnięte na kształtnym tyłku kolejnej ofiary.

— Ej, mała. — Carly wbiła uważne spojrzenie w twarz swojej towarzyszki. Położyła dłoń na jej ramieniu i delikatnie​ nim potrząsnęła. — Nie musisz przecież go sobie odpuszczać, jeśli chcesz się o tym przekonać na własnej skórze, spróbuj. Sparzysz się, trudno, będę wtedy przy tobie i na spokojnie wypłaczesz się w mój rękaw — zaśmiała się brunetka.

— Nie wierzysz w moje wdzięki i kobiecy urok? — spytała prowokacyjnie blondynka​, wypychając swoją klatkę piersiową do przodu. Chciała jakoś rozładować atmosferę, nie lubiła wprowadzać do rozmowy depresyjnego nastroju.

— Gdzieżbym śmiała! Twoje chude nogi i płaski tyłek są niezwykle pociągające — zachichotała Carly.

— Uważaj, młoda! — wykrzyknęła wesoło Liliana. — Przynajmniej mogę jeść wszystko i nie martwić się o swoją wagę.

— Punkt dla ciebie — przyznała z uznaniem Carlotta. Ponownie skupiła swoją uwagę na mijających je osobach. — Jaki masz plan? — dopytywała.

— Zapisałam się przecież na koło chemiczne — przypomniała.

— Skarbie, myślisz, że siedzenie z nim w jednej klasie pomoże ci w wyrwaniu go? Jeśli tak, lepiej od razu przestań. Samymi marzeniami nic nie zdziałasz. — Blondynka skrzywiła się.

— O mnie się nie martw, dam sobie radę — zapewniła dziewczyna. — Lepiej zajmij się swoim Joshem, który właśnie siada przy stoliku pod ścianą. — Wskazała palcem kierunek miejsca pobytu szatyna. Carly pospiesznie zdjęła z nosa okulary i schowała je do czarnej torby.

— Jak wyglądam? — spytała nerwowo brunetka.

— Cudownie — uspokoiła przyjaciółkę Liliana. — No, młoda, cycki do przodu i uśmiech na twarz. Ciekawe, co bardziej przyciągnie jego uwagę.

— Zobaczymy — mruknęła Carlotta. W błyskawicznym tempie znalazła się tuż obok swojego wybranka. Chłopak zdziwiony jej obecnością początkowo nie wiedział, co powinien zrobić. Lily przyglądała się tej całej scenie, ledwo powstrzymując śmiech. Josh przesunął się nieco, aby jego towarzyszka mogła usiąść. Rozmawiali ze sobą przez dłuższy czas. Lilianie znudziło się obserwowanie swojej przyjaciółki, nic zabawnego się już nie działo, ani nikt nie był zażenowany, więc zaczęła dyskretnie przypatrywać się całującej się parze. Widziała jak​ ciemnowłosa nastolatka z każdą kolejną chwilą przysuwała swoje biodra bliżej Owena. Jednak w pewnym momencie coś odwróciło uwagę chłopaka od napalonej piękności. Przechylił głowę nieco w lewo i oblizał wargi. Lily spojrzała w tym samym kierunku. Brunetka właśnie szła w kierunku swojej najlepszej przyjaciółki, gdy crush Liliany zaczął się w nią wpatrywać. Blondynka poczuła jak coś łapie ją za serce. Ten przystojny podrywacz ponownie ją zranił. Zapewne szybko mu to wybaczy, ale mimo wszystko bardzo ją to zabolało.

— Jutro idziemy razem do kina! — pisnęła podekscytowana młoda kobieta. — Nawet nie spojrzał w dół, cały czas patrzyła mi prosto w oczy.

— To świetnie — wykrztusiła z trudem Lily. Uśmiechnęła się delikatnie, choć wiedziała, że jej kąciki ust niebezpiecznie drgały. To nic takiego, tylko zerknął, powtarzała w myślach.

— Co się stało? — spytała zaniepokojona Carlotta.

— Nic — zapewniła, śmiejąc się cicho. — Przypomniała mi się taka jedna smutna historia z Twittera. — Spojrzała na swoją towarzyszkę. Ona by jej nie zdradziła. Była o tym święcie przekonana. Nawet jeżeli jakiś czas temu przez głowę przeminęła jej myśl o tym, że Cały może mieć coś do Owena, była to jedynie krótka chwila zwątpienia. Carly zależało na Joshu a nie na jej pięknym podrywaczu.

— Wariatko, myślałam, że zobaczyłaś jak Miranda wkłada mu dłonie w spodnie — zachichotała.

— Hę? — zdziwiła się.

— Żartowałam! — Uniosła dłoni w obronnym geście. — Chociaż po niej można się spodziewać wszystkiego. To jest TA Miranda, mówiłam ci o niej, podobno rok temu miała nie zdać, ale udało jej się wywinąć w zamian za seks z nauczycielem, tylko nie wiem, kto był tym biedakiem — wyszeptała, nachylając się w stronę blondynki.

— Przestań, wiesz, że nie lubię plotek i obgadywania kogoś — jęknęła Liliana. — Może zachowywać się tak, jak chce, a my nie mamy prawa jej oceniać.

— Och, zapomniałam już jaka to ty jesteś wielkoduszna — zakpiła przyjaciółka.

— Złość piękności szkodzi, a ja nie chcę być brzydka — zaśmiała się Lily.

— Jutro rano przyjdę do ciebie, aby zrobić ci profesjonalny makijaż. Musisz jakoś wyglądać na tych zajęciach dodatkowych, powinnaś w końcu w jakiś sposób zwrócić uwagę tego frajera — powiedziała wesoło Carly.

— Ej, on nie jest frajerem — zaprotestowała gwałtownie zakochana nastolatka.

— Oczywiście, że nie, a przed chwilą wcale nie włożył Mirandzie rąk pod bluzkę.

Lily spąsowiała. Wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia i pospiesznie uciekła wzrokiem w stronę swojego wybranka. Miała rację. Chłopak zaciskał swoje duże dłonie na odkrytej talii ciemnowłosej, następnie zjechał nimi nieco niżej i zacisnął palce na pośladkach Mirandy.

— Nie jesteśmy parą, więc nie mam prawa być na niego zła, on nie czuje nic do mnie i nie musi żyć w celibacie— stwierdziła optymistycznie dziewczyna, starając się nie przejmować tym, co przed chwilą zobaczyła.

— Jesteś zbyt wyrozumiała i naiwna. Ty naprawdę musisz na własnej skórze przekonać się o tym, jak bardzo okropny jest ten chłopak, będzie cię to cholernie bolało, ale potrzebujesz tego — westchnęła posępnie.

— Owszem, w innym przypadku się nie poddam — odparła zdecydowanie Lily. Była bardzo zdecydowana i stanowcza, a Owen lubił takie dziewczyny.

_____

Pod poprzednim rozdziałem nie było ani jednego komentarza, co nieco mnie zasmuciło, jednak Was rozumiem. Brak Owena. Dlatego mam nadzieję, że chociaż pod tym rozdziałem znajdzie się trochę szczerych opinii, ponieważ takie rzeczy naprawdę motywują. Sądzę, że macie w sobie choć cząstkę empatii i nie zignorujecie mojej prośby.

He's perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz