13. Niech to się już skończy

47 10 0
                                    

Niedzielna zmiana przebiegła bez zbędnych przeszkód. Lily jak zwykle sumiennie wykonywała swoje obowiązki, nikt nikomu nie wchodził w drogę, klienci byli nad wyraz uprzejmi i spokojni, po prostu marzenie każdego przeciętnego pracownika pizzerii. Byłoby wręcz idealnie, gdyby akurat tego dnia nie musiała zostać do samego zamknięcia i pomóc Jayowi posprzątać. Bała się tego, jak będzie się w stosunku do niej odnosił po ostatnim incydencie. Nie wiedziała, jak po tym wszystkim spojrzy na niego, nie mając przed oczami jego zatroskanego wyrazu twarzy. Nienawidziła okazywać słabości, a świadomość, że widział ją w takim stanie niezmiernie ją zawstydzała. Najchętniej dałaby sobie samej w twarz za to, jakie przedstawienie odstawiła.

- Jak się czuje dzisiaj nasz nerwusek? - Wzdrygnęła się, słysząc szept chłopaka i czując jego oddech na swojej szyi. Odwróciła się w jego stronę i zacisnęła zęby, starając się udawać niewzruszoną wydarzeniami z wczorajszego wieczoru. Spojrzała na jego promienną twarz i od razu tego pożałowała. Możliwe, że sama to sobie wmówiła, ale miała wrażenie, że się z niej nabija.

- Nie interesuj się - burknęła. - Zajmij się pracą.

Ponownie odwróciła się w stronę lady i zaczęła przecierać ją ściereczką. Może i udało jej się nawiązać krótki kontakt wzrokowy i nie zapaść się pod ziemię, ale była święcie przekonana, że jeśli miałby nastąpić kolejny raz, wszystkie złe siły tego świata obróciłyby się przeciwko niej i zrobiłaby się czerwona jak etykietka Coca-Coli i błagałaby go na kolanach o to, aby zapomniał o tym okropnym wieczorze.

- Już się robi - powiedział wesoło. - Mam tylko nadzieję, że czujesz się lepiej.

I to był koniec ich krótkiej wymiany zdań. Odszedł w stronę pustych stolików w celu zebrania brudnych naczyń, nie zaszczycając jej choćby drobnym uśmiechem. Może jednak wiedział, że w tej sytuacji to najgorsze, co mógłby zrobić?

Przez resztę dnia ze sobą nie rozmawiali, co nieco uspokoiło Lily. Ostatnimi czasy ciągle się czymś przejmowała i niepotrzebnie narażała się na tak dużą ilość stresu. Może nie zdawała sobie z tego sprawy, ale odkąd zaczęła pracować spała mniej niż powinna, jadła tylko wtedy, kiedy ktoś jej o tym przypominał - po prostu zaniedbała swoje zdrowie. Było to widoczne jedynie dla tych, którzy dokładnie się przyglądali, a niestety nikt tego nie robił, więc to było tylko kwestią czasu, aż jej postępowanie przyniesie niepożądane skutki. Może jednym z nich było rozkojarzenie i dlatego nie dostrzegła, że chłopak w czapce siedzący samotnie przy stoliku w rogu lokalu uważnie obserwował każdy jej ruch przez kilka godzin.

***

W poniedziałkowy poranek Lily czuła się nieswojo. Nieprzyjemny ucisk w dolnych partiach ciała tylko utwierdził ją w przekonaniu, że dzisiaj dostanie miesiączki. Nie przejęła się tym zbytnio, bo zawsze nosiła w plecaku kilka podpasek, więc nie miała się, o co martwić. Tak jej się przynajmniej wydawało. Przez myśl jej nawet nie przeszło, że tak gwałtowna zmiana stylu życia może tak wiele namieszać.

Carly czekała na nią przed wejściem do szkoły, szczękając zębami i zaciskając dłonie na ogrzewaczach do rąk. Dzisiaj miały spędzić dzień bez Josha nieustannie kręcącego się przy młodszej dziewczynie, więc zamierzała od samego rana zamęczać swoją przyjaciółkę. Kiedy tylko dostrzegła zbliżającą się do niej wolnym krokiem Lily, od razu wiedziała, że coś jest z nią nie tak, oczy same jej się zamykały, a bledsza niż zwykle twarz wykrzywiona była brzydkim grymasem.

- A z tobą co? - spytała Carly, marszcząc brwi.

- Okres - rzuciła i machnęła lekceważąco ręką.

- I wszystko jasne, jak będziesz się źle czuć to mów - poprosiła i złapała swoją przyjaciółkę za rękę. Razem weszły niechętnie do szkoły, nie starając się nawet zbytnio śpieszyć, mimo że do dzwonka zostały dwie minuty. Od razu rozeszły się do swoich klas ze względu na brak chęci Liliany do jakichkolwiek rozmów.

He's perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz