2. Nie ma to jak w domu

149 26 4
                                    

Lily zamknęła drzwi na klucz i położyła go na szafce stojącej w korytarzu. Ściągnęła z obolałych stóp czarne adidasy i ruszyła w głąb mieszkania. Z kuchni dobiegały dźwięki jakiejś starej piosenki, które tytułu Liliana nie znała. Od razu domyśliła się, że jej mama jest w domu. Starsza siostra nastolatki nie lubiła utworów puszczanych w stacjach radiowych.

— Kto przyszedł? — Usłyszała głos, znała go bardzo dobrze. Przez te wszystkie lata udało jej się chyba zapoznać ze wszystkimi tonacjami, które kiedykolwiek przybrał.

— Ja, mamo. — Blondynka popędziła przez wąski korytarzyk i wybiegła do pomieszczenia wypełnionego parą wydobywającą się z garnków ustawionych na czarnej płycie indukcyjnej.

Kobieta odwróciła się w stronę młodszej córki i szeroko się do niej uśmiechnęła. Jej krótkie farbowane na platynowy blond włosy podskoczyły wesoło.

— No cześć, jak było w szkole? — spytała, skupiając ponownie swoją uwagę na zupie, która zaczynała niebezpieczne bulgotać.

— Dobrze, zapisałam się na zajęcia dodatkowe z chemii — oznajmiła dziewczyna, zrzucając z ramion ciężki plecak.

— Naprawdę? Myślałam, że nie lubisz chemii — zdziwiła się Lorel.

— Muszę się tylko trochę podszkolić i będzie dobrze. Moje oceny nie są najlepsze, dlatego chcę się postarać i w końcu ogarnąć te tematy. — Lily usiadła przy stole i zaczęła wpatrywać w swoją mamę.

— Wiesz może, kiedy ma wrócić Marnie? — spytała córkę. — Miała zrobić zakupy, gdy wróci z pracy, ale nie powiedziała mi, kiedy kończy zmianę.

— Zadzwoniłam do niej dziesięć minut temu i powiedziała, że wstąpi jeszcze do księgarni, powinna być za jakieś pół godziny.

— To dobrze, chciałam zrobić ciasto, ale mąka się skończyła — westchnęła przeciągle, pocierając czoło.

Liliana kiwnęła głową. Wyciągnęła z kieszeni jeansów telefon i zaczęła przeglądać swoją bibliotekę na Wattpadzie. Nie mogła się jednak skupić na tytułach opowiadań. Wciąż myślała o Owenie. Żałowała, że tego dnia akurat nauczycielka chemii musiała wyjść wcześniej i dodatkowe zajęcia odbędą się dopiero w środę. Nastolatka nie mogła się doczekać. Była ciekawa, czy będzie miała okazję nawiązać z Owenem jakąś bliższą relację. Już sobie wyobrażała jak siedzą obok siebie i pochylają się nad arkuszem papieru, który dałaby im nauczycielka. On spojrzałby na nią i przywitał się, szeroko się uśmiechając, ona natomiast próbowałaby nie zrobić z siebie idiotki.

— Zmień spodnie i umyj ręce. Za chwilę będzie obiad. — Lily posłusznie ruszyła w stronę pokoju, który dzieliła ze swoją starszą siostrą. Wyciągnęła ze swojej szafy czarne dresy i założyła je na siebie w łazience. Po kilku minutach wróciła do kuchni i zajęła poprzednie miejsce.

— Mamo, wyprałabyś mi na jutro moje czarne jeansy? — spytała blondynka.

— A co, pobrudziłaś je?

— Trochę, jutro idę z Carly na pizzę i chciałabym, aby były świeże. Prosiłam cię o to wczoraj — przypomniała młodsza córka.

— Włóż je do pralki i wybierz z kosza na pranie wszystkie ciemne rzeczy — poleciła kobieta. — Nastawię pralkę po obiedzie.

— Bardzo ci dziękuję — powiedziała uradowana dziewczyna. Pospiesznie wykonała polecenie swoje mamy, starając się zapełnić pralkę.

— Co tak pięknie pachnie? — Lily usłyszała głos swojej siostry, więc szybko opuściła łazienkę i ruszyła prosto do kuchni. Marnie wpatrywała się w garnki i szeroko się uśmiechała. Wsunęła za ucho kosmyk pięknych włosów przefarbowanych na kolor czarny. Wyglądała niczym współczesna wersja królewny Śnieżki. Jej jasna cera kontrastowała z ciemnymi lokami opadającymi na szczupłe ramiona, a skromne ubrania dodawały jej tylko uroku. Nawet można by rzec, że dziewczyna w niektórych chwilach przypominała mrocznego anioła zesłanego na ziemię, aby mieszać w głowach śmiertelnikom.

— Jak było w pracy? — spytała Liliana. Siostra zerknęła na młodszą dziewczynę i westchnęła przeciągle.

— Jak zwykle, denerwuję mnie to, że nikt nie ma tych kilku centów i zawsze muszę rozmieniać drobne u Maddie. Dzisiaj pięć razy musiałam się przeciekać przez tłum tych niezadowolonych gburów. — Dwudziestoczterolatka burknęła jeszcze coś pod nosem, a następnie zaczęła szukać czegoś w lodówce.

Lily czekając na obiad, zaczęła rozwiązywać zadania z matematyki. Niekiedy uwielbiała pogrążać się w zawiłych obliczeniach, do których często potrzebowała pomocy kalkulatora. Nie zdążyła nawet skończyć zapisywać wszystkich danych, gdy Marnie szturchnęła ją delikatnie.

— Zabieraj się, chcę rozłożyć talerze. — Blondynka kiwnęła z roztargnieniem głową i odłożyła na parapet swoje rzeczy.

Jadły w wesołej atmosferze, planując dalszą część dnia. Miały zamiar szybko uporać się z obowiązkami, a następnie obejrzeć kolejny odcinek ulubionego serialu Lorel "Skandal". Grunt to dobra organizacja.

***

Lily odłożyła na szafkę bransoletkę z zawieszką w kształcie serca, którą dostała od Carly. Położyła się na swoim wąskim łóżku i wzięła w dłoń telefon. Zalogowała się na Facebooka, po czym od razu weszła na profil Owena. Ta sama czarnowłosa dziewczyna, z którą się całował na przerwie dodała ich wspólne zdjęcie i go na nim oznaczyła. Owen uśmiechał się szeroko, gdy nastolatka składała na jego policzku soczystego buziaka. Jak zawsze bolało. Jednak ona nie chciała go wyrzucić ze swojego życia, za bardzo jej na nim zależało, więc po dłuższej chwili się uspokoiła.

Marnie już spała na swoim posłaniu i cicho pochrapywała. Miały takie same modele łóżek, które zostały oddzielone dwoma szafkami nocnymi. Na tej bliżej Lily znajdował się stos książek, długopisów oraz pusta butelka po wodzie, natomiast na półce należącej do Marnie był jedynie telefon i kubek z chłodną już herbatą. Naprzeciwko znajdowały się dwie szafy po brzegi wypełnione ubraniami. Pokój nie należał do największych, ale Liliana byłaby niewdzięczna, gdyby ośmieliła się ponarzekać choćby we własnej głowie. Od dawna marzyła o własnej sypialni i jedynie mogła się domyślać, jak to jest nie musieć gasić światła, jeśli się chciało posiedzieć do trzeciej w nocy. Najbardziej ekscytowała ją perspektywa leżenia na łóżku i czytania opowiadań na Wattpadzie, bez skrępowania przewracając się na drugi bok. Nie powinna jednak zbytnio się nad tym rozwodzić, bo w pewnym momencie zaczęłaby zatracać się w tych marzeniach. Szkoda, że nie myślała w ten sposób o Owenie.

-----
Ten rozdział nie jest zbyt długi, ale chciałam w pewien sposób przybliżyć Wam obraz rodzinnego domu Lily. Mam nadzieję, że się nie zawiedliście. Miłej nocy!

He's perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz