8. Po zimie musi nadejść wiosna

64 13 2
                                    

Ostrzegam, że troszkę mnie przytłoczyła długość tego rozdziału i nie mam siły sprawdzać go kolejny raz, więc mogą pojawić się błędy

Cierpiała. Za każdym razem okropnie bolało ją to, z jaką pasją i namiętnością Owen całował wszystkie dziewczyny, którym pozwolił się do siebie zbliżyć, ale nic nie mogło równać się ze smutkiem zalewającym jej serce, gdy jego piękne oczy spoczywały na ślicznej twarzy Carly. Nie miała prawa kogokolwiek obwiniać, to była tylko i wyłącznie jej wina. Przyjaciółka Lily nawet go nie lubiła, po prostu była sobą, a Owen... on nic nie wiedział, nie znali się, nie rozmawiali ze sobą, nie mieli póki co ze sobą nic wspólnego, więc dlaczego miałaby mieć do niego żal za to, że nie żywił do nie żadnych ciepłych uczuć? To, że ona się zakochała w jego usposobieniu nie oznaczało, że on w magiczny sposób również coś do niej poczuje. Liliana zdawała sobie z tego sprawę od samego początku, ale po prostu nie potrafiła sobie poradzić z własnymi uczuciami. Nie umiała się do tego przyznać, ale dla kogoś, kto uważnie by ją obserwował, oczywiste by było, że od dawna starała się odebrać sobie prawo do odczuwania negatywnych emocji. Lubiła otaczać się ludźmi, od których emanowała radość i miłość. Kiedy zewsząd napierała na nią pozytywna energia, miała wrażenie, że może być najszczęśliwszą osobą na świecie. Smutek, żal, złość i poczucie winy jedynie niszczyły ją od środka, chciała się tego wszystkiego wyprzeć, ale tym razem nie potrafiła. Wiedziała, że im dłużej będzie się to w sobie dusić, tym puściejsze będzie jej serce. Dlatego postanowiła ponownie przeprowadzić swoją domową terapię przy dźwiękach jej ulubionej piosenki i zacząć rozmyślać o tym, ile radości dają jej zwykłe, codzienne czynności. Po dwóch wieczorach spędzonych na intensywnych rozmyśleniach poczuła się nieco lepiej, wiedziała, że kiedyś ponownie będzie musiała nastać zima, ale łudziła się, że nie stanie się to tak szybko.

***

Lily siedziała na niewygodnym stołku i mozolnie przesuwała wzrokiem po starannie sporządzonych notatkach. Z każdym kolejnym spotkaniem koła chemicznego zaczynała coraz więcej rozumieć i coś, co kiedyś sprawiało jej ogromną trudność obecnie było czymś oczywistym. Mogła śmiało stwierdzić, że uczęszczanie na te zajęcia było dla niej czystą przyjemnością. Przyczynił się  też do tego w niewielkim stopniu Brandon. Przyzwyczaiła się do jego towarzystwa, w ciągu tych kilku minut przed zajęciami poświęcał jej swój czas i wypytywał o samopoczucie i inne mało znaczące rzeczy. Niekiedy siadał na blacie ławki i spoglądał na nią z góry, nucąc nieznaną jej melodię, jednak mimo wszystko uważnie jej słuchał. Owen zazwyczaj przychodził do laboratorium po dzwonku i nie był świadkiem ich pogawędek, jednak zdarzało się, że pojawiał się przed czasem i Lily nieznacznie ściszała głos, aby jej słowa nie dotarły do uszu ukochanego chłopaka. Miała zacząć umiejętnie rozdzielać czas między Carly, Brandona i Owena i to właśnie robiła. Z całych sił starała się skupiać swoją uwagę na Brandonie i udawało jej się to, w pełni poświęcała się rozmowie i patrzyła mu prosto w oczy, dając jasno do zrozumienia, że interesuje ją to, co miał jej do powiedzenia. Zawsze była tak zaabsorbowana wymianą zdań z nowym kolegą, że nie zwracała uwagi na Owena nieznacznie pochylającego się w ich stronę i udającego, że śledzi wzrokiem arkusze od pani Wheels, mimo że w większości przypadków trzymał je do góry nogami, czarnowłosy w rzeczywistości uważnie przysłuchiwał się ich krótkim wymianom zdań. Był po prostu ciekawy, o czym tak zawzięcie rozmawiają i musiał przyznać, że za każdym razem nieco go szokowały tematy ich krótkich pogawędek. Były... zwyczajne. On nie pamiętał kiedy ostatni raz rozmawiał z kimkolwiek o takich pierdołach.

Blondynka wzdrygnęła się nieco, gdy poczuła delikatny powiew śmierdzącego papierosami powietrza towarzyszący chłopakowi zajmującemu miejsce obok niej. Miała ochotę się uśmiechnąć i zacząć wpatrywać w najpiękniejszą twarz jaką kiedykolwiek widziała, jednak zamiast tego nieco się skuliła i zaczęła dyskretnie zerkać w jego stronę, musiała się opanować, bo zaczynała się zachowywać jak psychopatka.

He's perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz