Lily nigdy nie przypuszczała, że znajdzie się w takiej sytuacji i popełni największe głupstwo, jakie tylko mogła. Nigdy jej nawet przez głowę nie przeszła myśl, aby zmienić kolor włosów. Uwielbiała swój naturalny muśnięty promieniami letniego słońca. Nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Nawet nie pamiętała chwili, w której wygrzebała z dna plecaka portfel o wszystkie oszczędności przeznaczyła na wizytę u fryzjera. Może była zbyt zrozpaczona po odejściu siostry i chciała poczuć jakaś jej cząstkę przy sobie? Wpatrując się w ciemne kosmyki mogła wmówić sobie, że należą one do Marnie, która po prostu zasnęła w jej ramionach. Mogła udawać, że nie usłyszała od niej prawdziwych, lecz raniących słów. Była w stanie wmówić swojemu rozumowi wszystko, ale czy krwawiące serce pozwoliłoby jej na spokojne życie ze świadomością, że własna siostra bez choćby cienia wątpliwości nazwała ją egoistką? Wiedziała, że ma rację, ale nie chciała dopuścić tego do świadomości, gdyby to zrobiła, musiałaby zaakceptować fakt, iż częściowo przyczyniła się do nieszczęścia Marnie.
Od tamtego jednego telefonu Marnie w żaden sposób nie skontaktowała się z nikim z rodziny przez co Lily jeszcze bardziej się denerwowała. Chciała mieć pewność, że była bezpieczna i była szczęśliwsza. Czuła się okropnie z myślą, że była powodem smutku Marnie. Nigdy nie chciała dla niej źle, a mimo to ją zraniła. Dlatego postanowiła zrobić to samo, co ostatnim razem, gdy skrzywdziła bliskie osoby. Nie zamierzała mówić o sobie, jej celem było jedynie wspieranie wszystkich, aby mogli poczuć, że naprawdę są dla niej ważni. Niektórzy mogliby pomyśleć, że robi to specjalnie, aby zwrócić na uwagę na siebie i swoją rozpacz, ale to nie była prawda. W tego typu sytuacjach nigdy nie kierowała się swoim dobrem, jeśli ktoś mówił jej wprost, że źle się zachowuje, zawzięcie analizowała jego słowa i starała się wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski. Nie zamierzała nigdy więcej nikogo naumyślnie zranić, to był jej życiowy cel i zamierzała go za wszelką cenę osiągnąć. Jeśli jej nieszczęście mogło spowodować czyjeś szczęście, to mogła być nieszczęśliwa przez resztę swojego życia a nawet i po śmierci.
Zmierzała właśnie w stronę pracowni chemicznej, gdy w jej myślach pierwszy raz od kilku dni pojawił się Owen. Nie widziała go od ostatnich zajęć i jakoś nie specjalnie się tym na tę chwilę przejmowała. Jednak samo wspomnienie jego anielskiej twarzy sprawiło, że jej serce zaczęło szybciej bić a policzki nieprzyjemnie piec. Mimo iż był jeden z chłodniejszych październikowych dni, nie chciała czuć w sobie aż takiej ilości ciepła, którego powodem był Owen. Nie powinna była teraz się na nim skupiać, ważna była poprawa jej zachowania, a nie jego mieniąca się złotem i bielą aura. Poza tym nie zapomniała o jego słowach. Pamiętała, że nie jest warta jego miłości i w końcu musiała sobie odpuścić. Po prostu chciała jeszcze przez jeden dzień nacieszyć się jego obecnością w jej sercu.
Usiadła na stołku i zaczęła wyciągać wszystkie potrzebne jej rzeczy. Jeszcze pozostało dziesięć minut do rozpoczęcia, ale nie widziała sensu w snuciu się po korytarzu. Przez cały czas powtarzała materiał, nie zwracając uwagi na otaczający ją świat. Pewnie robiłaby to do dzwonka, gdyby nagle nie poczuła jak duża dłoń odgarnia jej ciemne włosy z twarzy i delikatnie za nie szarpie. Zdezorientowana uniosła głowę i spojrzała w lewą stronę. Gdy dostrzegła Owena pochylającego się nad nią i przyglądającego się jej włosom, po prostu otworzyła usta ze zdziwienia i wpatrywała się w jego twarz. W końcu chłopak uniósł wzrok i spojrzała prosto w oczy Lily.
— Czemu to zrobiłaś? — spytał wyraźnie zaintrygowany. — W blondzie było ci dobrze. Nie musiałaś tego robić dlatego, że umawiam się z dziewczynami, które mają czarne włosy.
Słysząc jego słowa, Lily wytrzeszczyła oczy i automatycznie się od niego odsunęła. Przecież... Nigdy jej to przez myśl nie przeszło, a nawet gdyby wcześniej o tym wiedziała, nie zrobiłaby tego dla niego.
CZYTASZ
He's perfect
JugendliteraturOwen; imię. Całkiem zwyczajne. Proste w wymowie i pisowni. Nie każdemu przypadłoby do gustu. Dla jednych brzmi zbyt prostolinijnie, inni natomiast je uwielbiają. Jednak... to tylko część nazwiska. Nic nam nie mówi o osobie, która je nosi. Może to im...