Kiedy otworzyłam oczy, w mieszkaniu byłam już sama. Próbowałam podnieść się z podłogi, na której leżałam, ale poczułam silny ból i z powrotem upadłam. Do moich uszu docierał dźwięk pukania w drzwi i chyba dzięki niemu właśnie się ocknęłam. Nie miałam pojęcia która była godzina i jak długo leżałam na tej podłodze. Musiałam stracić przytomność.
Doczłapałam się do drzwi i oparłam się o nie plecami z nogami wyciągniętymi przed sobą. Nie wiedziałam kto się do mnie dobijał, miałam tylko pewność, że nie był to znów Shane, ponieważ nie trudziłby się z pukaniem.
- Flore! Wiem, że jesteś w środku! - rozpoznałam Harrego głos, co mnie zdziwiło. - Otwórz drzwi i porozmawiaj ze mną.
- Harry, proszę, odejdź. - powiedziałam i nadsłuchiwałam jego kroków. Nie ruszył się z miejsca.
- Nie, do póki ze mną nie porozmawiasz. - odparł twardo.
Dlaczego musiał przyjść akurat teraz? Spróbowałam się podnieść i w końcu mi się to udało. Chociaż ból był tak mocny, że miałam ochotę krzyczeć, zacisnęłam zęby i stłumiłam żałosny jęk.
- Daj mi minutę. - zawołałam, wiedząc, że mężczyzna za drzwiami jest nieustępliwy i szybko by nie odszedł.
Ostrożnie doszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Byłam spuchnięta od płaczu i wyglądałam naprawdę okropnie. Na policzku miałam czerwony ślad po tym, jak Shane uderzył mnie w niego z otwartej dłoni. Ochlapałam twarz zimną wodą, ale niezbyt to pomogło, więc w ekspresowym tempie nałożyłam warstwę dobrze kryjącego podkładu, który zamaskował zło, które działo się na mojej cerze. Wciągnęłam na siebie czarną bluzę z kapturem, ponieważ koszulka którą na sobie miałam odkrywała mi ręce, na których miałam ślady po dłoniach Shane'a.
W końcu otworzyłam Harremu drzwi, a ten stał za nimi niecierpliwie. Przez chwilę przyglądał mi się w ciszy i bałam się, że mógłby coś zauważyć. Uśmiechnęłam się do niego co zbiło go z tropu i wszedł do środka. Między nami wciąż było niezręcznie i żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Co dziwne, bo kiedy był za drzwiami, wydawał się mieć sporo do powiedzenia. Teraz stąpał po moim salonie i rozglądał się. Zatrzymał swój wzrok na rozbitej lampce, która leżała na podłodze, a której ja nie zauważyłam. Spojrzał na mnie pytająco, kiedy stałam wmurowana.
- Uhmm, spieszyłam się i niechcący zrzuciłam. - wyjaśniłam w biegu i machnęłam ręką, jakby to było nic takiego. - O czym chciałeś porozmawiać ? - spytałam, chcąc jak najszybciej załatwić sprawę.
- Chyba się domyślasz. - odparł, i usiadł na brzegu fotela.
- Powiedziałam już, że nie pojadę do twoich rodziców. - przewróciłam oczami i zrobiłam krok w stronę kanapy, aby się usiąść. Niestety mój brzuch był tak poobijany, że przy minimalnym ruchu krzywiłam się z bólu. Moja zbolała mina zwróciła uwagę Harrego, który wyjątkowo mi się dzisiaj przyglądał.
- Zapłacę ci. - zaproponował, a ja parsknęłam śmiechem, co również sprawiło mi ból.
- Harry, to nie kwestia pieniędzy. - spojrzałam na niego żałośnie. - To dla mnie po prostu zbyt duże posunięcie.
- Proszę, Flo, postaw się na moim miejscu. Co mam niby zrobić ?
- Powiedzieć im prawdę.
- Absolutnie. Nie mogę. - pokręcił głową.
- Przykro mi Harry, ale nie przekonasz mnie do tego. - podeszłam do drzwi, chcąc je dla niego otworzyć.
Nagle poczułam na sobie ręce chłopaka, które ścisnęły mnie w talii. Po całym ciele rozszedł się okropny ból, przez który aż zgięłam się w pół. Harry odwrócił mnie do siebie i patrzył na mnie przerażony.
- Co jest, Flo ? - spytał spanikowanym głosem. - Co ci się stało ?
- Nic. - warknęłam. - Wyjdź już.
- Nie wyglądało na nic. - odparł nieprzekonany.
- Do widzenia. - ból się rozprzestrzeniał, a z oczu poleciały mi łzy.
Harry mierzył mnie swoim podejrzliwym spojrzeniem i nie miałam gdzie się schować. Chciałam, żeby wyszedł i zostawił mnie w spokoju. Potrzebowałam się rozpłakać, a nie zamierzałam robić tego przy nim.
- Co ci się stało, Florence?! - zapytał jeszcze raz, tym razem bardziej zdenerwowany j niecierpliwy.
Musiałam odwrócić twarz od niego i pomrugać, aby pozbyć się niechcianych łez. Byłam na skraju.
Brunet zbliżył się do mnie i położył swoje dłonie na mojej talii, na co się wzdrygnełam. Oczywiście nie uszło to jego uwadze, bo cały czas badał moją reakcję. Czułam, że unosi moją koszulkę do góry i nawet nie mogłam na to patrzeć.- Jezu Chryste! - zmarszczył czoło, przyglądając się mojemu brzuchowi. - Kto ci to, kurwa, zrobił ? - wbił swój wzrok w moją twarz.
Przygryzałam wargę tak mocno, że aż poczułam na ustach posmak krwi. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy, bo momentalnie bym się rozpłakałam. Nie mogłam, nie teraz i nie przy nim.
- Wyjdź. - powiedziałam słabym głosem, ale jego to nie wzruszyło.
- Nie, do póki nie dowiem się, kto cię skrzywdził. - stał w zaparte, a we mnie narastała złość.
- To nie twój interes.
- Naprawdę myślisz, że przejdzie mi to koło nosa ? Florę, do cholery, kto cię pobił ?!
Stałam w ciszy, wciąż powstrzymując się od płaczu. Byłam blisko, dlatego musiałam go stąd wyrzucić.
- Wyjdź. - powtórzyłam.
- To ta sama osoba, która wysłała ci ta wiadomość ?
- Wyjdź.
- Florence.
- Wyjdź.
- Pozwól mi sobie pomóc.
- Wyjdź. - głos mi się łamał.
Byłam na skraju.
- Pomogę ci.
Przesunął dłońmi po moich ramionach, a ja w końcu spojrzałam w jego oczy. Zdziwiło mnie, jak bardzo zatroskany był. Przejął się mną i tak bardzo mnie to poruszyło, że kompletnie się rozkleiłam.
Widząc mnie w takim stanie, przyciągnął mnie do siebie i zamknął w uścisku. Jego ręka spoczęła na mojej głowie, a druga obejmowała ramiona. Otoczył mnie sobą i poczułam się bezpiecznie. Poddając się, objęłam go mocno rękoma, chwytając się jego koszulki. I płakałam, w jego ramionach.***
Trochę krótszy niż zwykle, ale nie mam obecnie chwili czasu, żeby pisać, a nie chcę was zostawiać z niczym przez dłuższy czas. ;)
CZYTASZ
Wyjdź za mnie I HS
FanfictionHarry Styles, jako naczelny słynnego portalu internetowego, zawsze był surowy i wymagający, ale wydawało się, że dla wiecznie spóźniającej się Florence był w tym wszystkim wyjątkowy. Kiedy dziennikarka popełnia błąd, musi dokonać wyboru - pożegnać s...