Obudziłam się z okropnym bólem głowy i mogłam tylko żałować, że wczorajszego wieczoru tknęłam alkohol. Na swoją obronę mogłabym powiedzieć tylko, że po obiedzie w domu Stylesów, nie miałam ochoty na nic innego niż dobre drinki i chwilę zapomnienia. Przetarłam swoje zaspane oczy i przeciągnęłam się na łóżku, na którym miałam spać z Harrym. Nie było tutaj nikogo oprócz mnie i nie potrafiłam nawet stwierdzić czy chłopak spał tutaj razem ze mną, ponieważ po drugiej stronie łóżka, pościel wyglądała na nienaruszoną, a ja nie mogłam sobie przypomnieć, jak w ogóle znalazłam się w domu. Kiedy wysilałam swoją pamięć, miałam w głowie tylko przebłyski, jak tańczyłam z Nicole w klubie. Swoją drogą chyba dobrze się z nią bawiłam.
Wygramoliłam się spod ciepłej kołdry i dostrzegłam na sobie moją piżamę. Nie przypominałam sobie, abym się przebierała. Miałam tylko nadzieję, że nie uciekło mi z pamięci nic czego mogłabym się powstydzić. Cały wieczór byłam w towarzystwie Harrego i gdybym zrobiła przy nim coś głupiego, chyba do końca życia nie mogłabym mu spojrzeć w oczy.
Odszukałam wzrokiem mój telefon, który leżał na szafce nocnej po mojej stronie łóżka. Sprawdziłam godzinę i byłam zaskoczona faktem, że już po dwunastej. To już dawno po śniadaniu. Ciekawe co moi ukochani teściowie sobie właśnie o mnie myśleli. Jeżeli wiedzieli, że się upiłam, a teraz odsypiałam do południa, to jego ojciec z pewnością szukał już sposobu, aby doprowadzić do naszego rozwodu. Gdyby tylko znał prawdę i wiedział, że sama bym go chciała.
Wzięłam z szafy czyste ubranie na dziś i ręcznik, a potem zamknęłam się w łazience. Po gorącej kąpieli poczułam się znacznie lepiej i przestałam wyglądać jak zombie. Wewnątrz czułam się nieco gorzej, tak jakbym odczuwała moralnego kaca z nie wiadomo jakiego powodu.
Kiedy zeszłam na dół, zastałam w kuchni mamę Harrego. Miałam ochotę się wycofać, jednak kobieta zauważyła mnie, gdy tylko zrobiłam krok w głąb pomieszczenia. Odwróciła się do mnie z uśmiechem na ustach, a ja stałam, wpatrując się w nią niepewnie.
- Dzień dobry, kochanie! - przywitała się. Czy każdy tutaj zwracał się do wszystkich 'kochanie'? - Masz ochotę na kawę? Właśnie robię latte.
- Dzień dobrym, Anne. - skinęłam z uśmiechem, wciąż niepewnym. - Właściwie to nie marzę o niczym innym.
Usiadłam na wysokim stołku przy kuchennej wyspie i w ciszy czekałam na kawę. Anne wydawała się być w dobrym humorze, zresztą tak jak i wczoraj, do póki William nie zniszczył dobrej atmosfery. Mimo wszystko stresowałam się być z nią sam na sam. Bałam się, że doprowadzi to do rozmowy, której wolałabym uniknąć.
Kobieta postawiła przede mną kubek z kawą i razem ze swoim, trzymanym w ręce, zajęła miejsce obok mnie.
- Więc.. jakim mężem jest mój syn? - zadała mi pytanie, upijając łyk swojej kawy.
Przeniosłam spojrzenie na jej zaciekawioną twarz i pomyślałam nad tym co powinnam powiedzieć.
- Harry jest.. - zacięłam się. - Cóż, no.. - ciężko było mi pozbierać myśli. - Jest bardzo opiekuńczy. - serio, Flo?! - Bardzo się martwi i dba o moje bezpieczeństwo. - rozwinęłam.
Kobieta kiwała głową, w skupieniu słuchając moich słów i chyba czekając na więcej szczegółów dotyczących naszego związku.
- Wiem, że mogę mu ufać, a to dla mnie ważne. - dodałam, wymyślając kolejne brednie. - Zawsze stara się mnie pocieszyć i rozbawić, kiedy nie mam humoru i naprawdę potrafi to zmienić.
- Naprawdę się cieszę waszym szczęściem. - odezwała się w końcu. - Ale nie będę ukrywać, że dotknęło mnie to, że poznaję cię dopiero teraz. - w tym momencie jej mina trochę spoważniała, a mnie ścisnęło w gardle. - Jesteśmy tradycjonalistami i ślub naszego syna to dla nas ważne wydarzenie, zasługujące na wesele chociażby w gronie najbliższej rodziny. - wyjaśniła.
Teraz to naprawdę poczułam się podle, tak jakbym zabrała im coś cennego. Nie wiedziałam co powinnam jej powiedzieć, aby sprawić, żeby spojrzała na to bardziej przychylnie. Właściwie nie mogłam wiele wskórać. Była matką Harrego i dowiedziała się, że wziął ślub w tajemnicy przed wszystkimi.
- Rozumiem, Anne. Zdaję sobie sprawę, że to dla ciebie bardzo ważne. Ja i Harry czuliśmy się naprawdę szczęśliwi i postanowiliśmy zrobić to dla samych nas. Wtedy nie myśleliśmy nad tym zbyt wiele, ale to też nie zmienia faktu, że nie żałuję tego.
- Nie żałuj, kochanie. - położyła swoją dłoń na mojej i ścisnęła ją. - Jeśli się kochacie, to dla mnie wystarczający powód, by cieszyć się tym razem z wami. Nie zniosłabym, gdyby Harry ożenił się z kimś z innego powodu niż czysta miłość.
Po usłyszeniu tych słów, prawie udławiłam się kawą, której właśnie się napiłam. Poczułam rozchodzące po ciele gorąco. Uczucie, jakby ktoś właśnie przyłapał cię na gorącym uczynku. To zdanie było tak blisko tego. Gdyby dowiedziała się prawdy, nie mam pojęcia jakby to zniosła. Teraz trochę rozumiałam, dlaczego Harry postanowił zachować prawdziwy powód tego małżeństwa dla siebie. Jego ojciec miałby idealny powód, aby wylać na niego falę swojej surowej krytyki, a z kolei jego mama byłaby rozżalona i zbolała tym wszystkim.
Po zamienieniu jeszcze kilku zdań, już mnie obciążających moje sumienie, postanowiłam poszukać Harrego. Anne powiedziała, że wyszedł jakiś czas temu do ogrodu, dlatego właśnie tam się pokierowałam.
Moja skóra od razu złapała promienie słońca, a uczucie rozgrzania było niezwykle przyjemne. Londyn kojarzył mi się raczej z nieustającymi deszczami, więc było to dla mnie miłym zaskoczeniem. Wyciągnęłam twarz w kierunku słońca, uśmiechając się przy tym.
Nie znalazłam chłopaka na ławce, na której siedzieliśmy wczoraj, dlatego poszłam bardziej w głąb ogrodu. Przyglądałam się po drodze kwitnącym kwiatom i byłam pod wrażeniem ich doskonałości.
Zobaczyłam drewnianą altanę kilka metrów przed sobą i pomyślałam, że właśnie tam powinien być Harry. Będąc bliżej usłyszałam wydobywające się ze środka głosy, co utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Mogłam rozpoznać charakterystyczny głos Harrego i drugi o nieco innym akcencie należącym zapewne do Nialla, ale nie byłam pewna czy dobrze kojarzyłam. Na kilka kroków przed altaną mogłam już zrozumieć ich słowa. Po uniesionych głosach, stwierdziłam, że zawzięcie o czymś dyskutowali. Nie chcąc im przerywać w nieodpowiednim momencie, zatrzymałam się i skupiłam się na ich rozmowie.
- To dla ciebie problem? - zapytał jeden z nich.
- To wielki problem, Niall! To wszystko komplikuje! - wybuch Harrego przestraszył mnie, co sprawiło, że cofnęłam się o krok.
- Nie powiedziała nic takiego. Zresztą czego się spodziewałeś? Pieprzyliście się, a to wzbudziło w niej jakieś uczucia, bo zobaczyła cię jako kochanka.
Wmurowało mnie w ziemię, kiedy usłyszałam co właśnie powiedział blondyn. O kim oni rozmawiali?
- Żadnego kochanka! Nie ma nic pomiędzy mną a tą dziewczyną, prócz tego chorego układu. - oburzył się brunet.
Byłam już pewna, że to o mnie mówili, a to wywołało we mnie zmartwienie. Dlaczego rozmawiali o uczuciach?
- Jesteś tego absolutnie pewien? - Niall brzmiał na sceptycznego.
- O co ci chodzi? Oczywiście, że tak.
- Nie wiem. Widziałem, jak na nią patrzysz.
- Niby jak? - uniósł się brunet.
Mogłam wyobrazić sobie jego obruszoną minę.
- Jakby rzeczywiście była twoja.
- Pieprzysz od rzeczy. - prychnął.
- Jak uważasz.
- Niall, przestań. Naprawdę sądzisz, że mógłbym być z kimś takim?
To pytanie zdecydowanie we mnie trafiło i od początku znajdywało się w mojej głowie. Harry zawsze miał się za kogoś lepszego, a ja nigdy nie czułam się dla niego dobra.
- Flore wydaje się być świetna. Poza tym weszła w ten twój chory układ, przez co poświęca wiele ze swojego życia. To dla ciebie nic nie znaczy?
- Nie bądź śmieszny. Najpierw chciała mnie okraść, a potem błagała na kolanach, abym się nad nią zlitował. Robi to dla siebie, nie dla mnie. - ton jego głosu wyrażał odrazę.
- Jesteś zbyt okrutny, Harry, nawet jak na ciebie. Mówiłeś, że miała swoje powody.
- To nic nie zmienia.
- Więc, gdyby znalazła sobie teraz faceta i chciała się z nim związać, nie poczułbyś się źle?
- Oczywiście, że nie.
- Nie zabrzmiało przekonująco.
- Niall, odpieprz się, poważnie.
Nie mogłam dłużej tego słuchać, bo zrobiło mi się niedobrze. Czułam, jakbym za chwilę miała zwymiotować wszystko co wczoraj w siebie wlałam. Pospiesznie wróciłam do domu, nie chcąc już widzieć się z Harrym. To co mówił wywołało we mnie ogromny ból. Nie powinnam się tym przejmować, w końcu wiedziałam jakie miał o mnie zdanie, ale nadal było to dla mnie wielkim ciosem.
Musiałam mu coś powiedzieć. To dlatego czułam się tak, jakby umknęło mi coś ważnego. Byłam pewna, że kiedy wczoraj alkohol przejął kontrolę nad moimi emocjami, musiałam powiedzieć coś Harremu. Coś co było tematem ich dyskusji. A rozmawiali o uczuciach. O moich uczuciach do Harrego. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko co skrywałam głęboko w sobie nawet przed samą sobą, mogłam wyrzucić z siebie przed nim tylko dlatego, że byłam pijana. Teraz wiedziałam już na pewno, że to było nieodpowiednie. Nie powinnam czuć niczego do Harrego. Nie mogłam pozwolić na to, żeby to co we mnie zakiełkowało, w jakikolwiek sposób się rozwinęło. Inaczej sobie z tym nie poradzę. Na to nie znalazłabym lekarstwa, tym bardziej, że Styles nigdy by mnie nie zechciał w ten sposób.
Nie bardzo wiedziałam, jak powinnam teraz zachować się w stosunku chłopaka. Nie miałam pojęcia w jaki sposób powiedziałam mu o swoich uczuciach. Miałam wrażenie, że starał się mnie unikać, bo w pokoju, w którym byłam przez cały czas, pojawił się dopiero przed obiadem.
Zamarłam, kiedy stanął w drzwiach, a on sam wyglądał, jakby nie wiedział czy zrobić krok do przodu czy może się wycofać.
- Cześć. - powiedział w końcu, ale wciąż stał w progu pokoju.
- Hej. - odparłam.
Miałam wrażenie, że powietrze tak zgęstniało, że można by je kroić nożem. Między nami nastąpiła cisza, a każde z nas wyglądało, jakby chciało coś powiedzieć, ale nie wiedziało co.
- Mama woła nas na obiad. - oznajmił, na co przytaknęłam głową i wolno przełknęłam ślinę.
Kolejny obiad. O zgrozo. W dodatku teraz między mną i Harrym było dość dziwnie.
Wstałam z łóżka, a chłopak widząc, że zamierzam pójść, wycofał się już z pokoju. Postanowiłam go zatrzymać, więc zawołałam jego imię. Obrócił się do mnie powoli, patrząc na mnie wyczekująco. Na jego czole pojawiły się zmarszczki, co zawsze mnie bawiło.
- Cóż.. ja niewiele pamiętam z wczoraj. - zaczęłam mówić, widząc, że zainteresował go temat wczorajszego wyjścia. - Mam nadzieję, że nie narobiłam ci wstydu? - zrobiłam skrzywioną minę, jakby było mi głupio.
Harry chwilę się zastanowił, przetwarzając w głowie moje słowa. Powiedziałam mu, że nie pamiętam wczorajszego wieczoru, aby dać mu do zrozumienia, że nie pamiętałam tego co mogłam mu powiedzieć o swoich uczuciach względem niego. Może w ten sposób uznamy, że nic się nie wydarzyło.
- Spokojnie, nic się nie wydarzyło. - odparł po chwili.
- Na pewno? - dopytałam. - Pamiętam tylko jak tańczę w klubie. Potem obudziłam się tutaj, nie wiedząc nawet, jak tu dotarłam. - poczułam się szczerze zawstydzona tym, że doprowadziłam się do takiego stanu.
- Wróciliśmy taksówką. Byłaś trochę.. nieprzytomna. - wyjaśnił.
- Przepraszam. - powiedziałam skruszonym głosem.
Harry przyjął przeprosiny skinieniem głowy. Machnął ręką przed siebie, pokazując mi, żebym wreszcie wyszła z pokoju. Czułam lekką ulgę, że wyjaśniliśmy ten wieczór, ale wciąż martwiłam się tym co powiedziałam. Myślałam, że może dowiem się tego, kiedy powiem, że nic nie pamiętam, jednak chłopak chyba postanowił zachować to dla siebie. Może tak będzie lepiej.
CZYTASZ
Wyjdź za mnie I HS
FanficHarry Styles, jako naczelny słynnego portalu internetowego, zawsze był surowy i wymagający, ale wydawało się, że dla wiecznie spóźniającej się Florence był w tym wszystkim wyjątkowy. Kiedy dziennikarka popełnia błąd, musi dokonać wyboru - pożegnać s...