50.

21.7K 972 419
                                    

Nie spodziewałam się, że układ, w który weszłam z moim niegdyś naczelnym - Harrym, przyniesie mi szczęście. Kiedy zaproponował mi małżeństwo, myślałam, że mój świat się zwalił i nie poradzę sobie z tą sytuacją. Kto by pomyślał, że oboje się w sobie zakochamy?

Harry Styles, którego widoku nie mogłam znieść w pracy, stał się dla mnie kimś, kogo widok sprawiał, że promieniałam, a każda chwila bez niego, wydawała się być stracona.

Uśmiechnęłam się na sam widok wyświetlanego jego imienia na ekranie mojej komórki. Dzwoniliśmy do siebie niemalże codziennie. Czasami oboje nie przesypialiśmy nocy, aby porozmawiać ze sobą. Wydawało mi się, że nigdy nie mieliśmy sobie tyle do powiedzenia, co podczas tej rozłąki. Każde słowo wartościowało wiele więcej.

- Cześć. - przywitałam się z nim, kiedy przyłożyłam telefon do ucha.

- Co porabia moja żona? - zapytał z zaciekawieniem.

- Pracuję nad artykułem.

Tak naprawdę to artykuł skończyłam już wczoraj. I był to ostatni artykuł, nad którym pracowałam w Indiach. I wcale nie minęło jeszcze sześć miesięcy.

Indie były wspaniałą przygodą, jednak tęsknota za domem nie pozwalała mi doznać zupełnego szczęścia tutaj. Oczywiście byłam wdzięczna za wszystko czego mogłam się tutaj nauczyć, a nowe doświadczenia zapamiętam do końca życia. Jednak w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że naprawdę tęskniłam za Harrym i czułam jakbym traciła cenny czas z nim.

Do tego doszła jedna sytuacja, która sprawiła, że zdecydowałam wrócić do Nowego Jorku. Właściwie to nie mogłam się doczekać, kiedy wieczorem wsiądę w samolot i kiedy w końcu zobaczę się z Harrym.

- Ja wziąłem sobie wolne. - oznajmił Harry.

- Dobrze się czujesz? - zmartwiłam się.

Harry rzadko kiedy zaniedbywał pracę, dlatego założyłam, że coś musiało być nie tak, skoro wziął wolne.

- Tak. Muszę tylko załatwić jedną sprawę. Właściwie to będę już kończył. Chciałem tylko cię usłyszeć.

Ciężko było nam się zgrać, kiedy dzieliła nas jedenastogodzinna różnica czasowa. Zazwyczaj rozmawialiśmy, kiedy u mnie była dziewiąta rano, a u niego dochodziła już dwudziesta. Czasami, też na odwrót, kiedy ja już kładłam się do spania, a on szykował się do pracy. 

Teraz u mnie była jedenasta, dlatego zaniepokoiłam się, jaką sprawą Harry mógł się zajmować tuż przed północą.

- Cóż, to musi być ważne, jeśli zamierzasz zarwać noc. - zwróciłam uwagę, próbując subtelnie dowiedzieć się o co chodzi.

- Tak, nawet bardzo. Miłego dnia, kochanie. - pożegnał się, po czym rozłączył się.

No cóż, teraz jeszcze bardziej byłam przekonana o powrocie. Takie sytuacje, nieświadomość tylko niepotrzebnie mnie stresowały.

Siddhan, dziewczyna, która była moją przewodniczką i z której rodziną mieszkałam, zapukała do mojego pokoju po czym weszła do środka. Na widok walizki nieco posmutniała. Przez te trzy miesiące bardzo się ze sobą zżyłyśmy. Postanowiłyśmy ten ostatni dzień spędzić razem i po obfitym obiedzie, który zaserwowali jej rodzice, pojechałyśmy do centrum handlowego na ostatnie wspólne zakupy, podczas których kupiłam przepiękne, złote sari, które miało zostać dla mnie pamiątką.

Moje podekscytowanie sięgnęło zenitu, kiedy z okna samolotu widziałam już mój ukochany Nowy Jork. Nie mogłam przestać się uśmiechać, przyklejona twarzą do niewielkiego kawałka szyby. Tak bardzo brakowało mi tego miejsca. Dla jednych to miasto było przereklamowane, zbyt wielkie, a ja czułam, że to właśnie moje miejsce na ziemi. I w końcu samolot wylądował.

Wyjdź za mnie I HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz