Sprawa z Shanem wyczerpała we mnie wszelkie siły i marzyłam, aby ten koszmar się już skończył. Opowiedziałam wszystko policjantowi, którzy przyjął moje zgłoszenie i wydawało mi się, że naprawdę chciał mi pomóc. Zrobiono mi obdukcję, pokazałam im wiadomości od Shane'a, w którym mi groził, więc nie było to bezpodstawne oskarżenie. Harry nie złamał swojej obietnicy, bo cały czas był przy mnie, mimo, że w ogóle się do mnie nie odzywał. Czułam się lepiej, kiedy miałam go przy swoim boku. Słuchał uważnie każdego mojego słowa i wpatrywał się we mnie, ale nic nie powiedział. Chyba naprawdę uderzyły w niego moje słowa.
- Jest Pan jej.. ? - zapytał funkcjonariusz, kiedy opuszczaliśmy budynek.
- Jej mężem. - odparł Harry, na co spojrzałam na niego zaskoczona.
- Proszę mieć ją na oku, tym bardziej, kiedy oskarżony otrzyma wezwanie na przesłuchanie. - mężczyzna spojrzał na mnie współczującym wzrokiem i posłał mi lekki uśmiech.
- Oczywiście. - podali sobie ręce i skinęli głową na pożegnanie.
Harry otworzył przede mną drzwi i wyszliśmy na zewnątrz. Od razu sięgnęłam do torebki i wyjęłam z niej papierosy. Nie znałam lepszego uczucia, niż pozbycie się wszelkiego zdenerwowania wraz z dymem papierosowym.
- Obiecałem, że się tobą zaopiekuję, więc jeśli pozwolisz to zabiorę cię do siebie. - odezwał się w końcu Harry.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Nie rozumiałam jego huśtawek nastrojów. Przez jakieś dwie godziny nie odezwał się do mnie słowem, a teraz proponował, że mnie do siebie zabierze. Zaśmiałam się na ten idiotyczny pomysł i pokręciłam głową.
- Więc co? Mam teraz u ciebie zamieszkać? Nie sądzisz, że to cholernie głupi pomysł? - zakpiłam.
- Cholernie głupie byłoby zostawienie cię samej w mieszkaniu, do którego ma dostęp twój były, niepoczytalny chłoptaś. - obruszył się.
Oczywiście miał rację. Szczerze, bałam się być teraz sama w mieszkaniu. Powinnam pomyśleć o przeniesieniu się do innego lokum. Gdzieś gdzie Shane mimo wszystko by mnie nie znalazł. Mimo to zamieszkanie u Harrego było absurdalne. Cholera, przecież to wciąż mój naczelny.
- Wrócę do siebie. - postanowiłam, a ten znów się zdenerwował. -
Doceniam twoje chęci pomocy, ale.. sam rozumiesz.
- Nie. Nie rozumiem. Widzisz we mnie tego złego, wrogiego, aroganckiego naczelnego, który zmusił cię do ślubu. Może coś w tym jest. Ale to nie znaczy, że nie mogę ci pomóc. Jestem człowiekiem, Flo. I chciałbym ci pomóc, niezależnie od naszych dziwnych relacji.
Ponownie jego słowa mnie rozczuliły. Było w nich tyle prawdy. Mimo, że Harry miał okropny charakter, to było w nim tyle dobroci. Nie mogłam powiedzieć, że się mną nie przejął. Zaskoczył mnie swoją bohaterską postawą i uwielbiałam ją.
- Dobrze. - zgodziłam się. - Ale tylko na jedną noc. Później poproszę Morgan, abym mogła u niej na trochę zamieszkać.
Widziałam po jego minie, że nie do końca podobał mu się ten pomysł, ale nic już nie powiedział. Chwycił moją dłoń i poprowadził mnie do swojego samochodu.Trzymając w ręku lampkę czerwonego wina, stałam przed panoramicznym oknem i przyglądałam się zapierającemu dech widokowi, podczas kiedy Harry sprzątał po kolacji, którą sam dla nas przygotował. Tak jak ostatnio, jedzenie było pyszne. Alkohol spowodował, że zeszły ze mnie wszelkie nerwy i poczułam się rozluźniona. Mój obity brzuch nie bolał już nawet za bardzo, chyba że akurat się zginałam, na przykład przy siadaniu.
Nie wiedząc co ze sobą zrobić, rozglądałam się po jego mieszkaniu. Było nowoczesne i nieco surowe, zupełnie jak on. Widać było, że jest fanem minimalizmu. Ja za to wolałam ciepłe i przytulne wnętrza.
- Możemy włączyć jakiś film, jeśli chcesz? - zaproponował Harry, kiedy wyłonił się z kuchni. - Chyba, że wolisz odpocząć?
- Może być film. - uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce na kanapie przed wielkim telewizorem.
Oczywiście nie miałam prawa głosu przy wyborze filmu, więc mogłam tylko liczyć na to, że miał dobry gust. Popijałam swoje wino i przyglądałam się temu, jak bardzo swobodny był Harry w swoim mieszkaniu. Nie widziałam w nim tego wiecznie spiętego i nadętego typa z pracy. Podobało mi się to. Nawet podczas jedzenia kolacji było bardzo znośnie. No może to dlatego, że prawie się do siebie nie odzywaliśmy, ale to i tak coś.
Styles widząc mnie nieco rozwaloną na kanapie, postanowił usiąść na podłodze, a właściwie to dywanie, i oprzeć się o kanapę plecami. Odwrócił się do mnie z butelką wina i polał mi już trzecią lampkę dziś.
Film, który wybrał Harry był psychologicznym thrillerem o czarnoskórym mężczyźnie, którego dziewczyna sprowadziła do domu w celu zrobienia z niego niewolnika za pomocą hipnozy. Oczywiście zorientowałam się o tym już na samym początku, dzięki moim tajnym, detektywistycznym zdolnością. Zamiast skupić się na filmie, przyglądałam się Harremu, który ze spokojem wpatrywał się w ekran telewizora. Był tak mocno zaintrygowany, że chciało mi się z niego śmiać. Oh, nie powinnam pić. Nie mogąc się powstrzymać, wplątałam swoje palce w jego miękkie loki i zaczęłam się nimi bawić. Brunet obejrzał się na mnie, nieco zdziwiony i dopiero po chwili wpatrywania się sobie w oczy, odwrócił się. Czułam się w tej chwili wyjątkowo spokojna. Po tym całym dniu zrobiłam się w końcu senna. Moje powieki zrobiły się okropnie ciężkie i ostatecznie przestałam walczyć, zamykając je i zasypiając na kanapie Harrego.Nagle czułam, jakby ktoś mnie dusił. Nie mogłam zaczerpnąć powietrza do ust. Ktoś trzymał na nich swoją dłoń. Otworzyłam szeroko oczy, ale w pomieszczeniu panowała ciemność. Jedyne co nad sobą ujrzałam to jasne, błyszczące oczy w szaroniebieskim kolorze. Shane. Momentalnie zaczęłam się wiercić i próbowałam krzyczeć. Z oczu leciały mi łzy, ponieważ znów byłam bezsilna. Przyszedł się zemścić, na pewno dostał już wezwanie z policji i teraz chciał mnie za to ukarać.
- Flo, Flore! - słyszałam nad sobą jego perfidny ton głosu. Kiedyś uwielbiałam jego głos.
- Flore! - znowu ten krzyk nade mną, ale tym razem głos był inny.
- Zostaw mnie! - wołałam, ale mój głos rozpływał się w ciemnościach.
- Flore, obudź się! - ten głos. Harry.
Gwałtownie podniosłam się do góry i otworzyłam oczy. Serce waliło mi tak mocno, że na pewno było słychać je w całym mieszkaniu. Właśnie, byłam w mieszkaniu Harrego. Moje ciało było zlane potem, a ja próbowałam uregulować swój oddech. To był tylko sen.
- Wszystko okej ? Wystraszyłaś mnie. - usłyszałam za sobą zaspany głos chłopaka. Skinęłam głową, wciąż nie mogąc wydobyć z siebie słowa. Byłam przerażona. Wiedziałam, że do póki Shane nie dostanie swojej kary, będę niespokojna, ale nie musiał mnie nawiedzać nawet w snach.
Rozejrzałam się i zauważyłam, że wciąż leżałam na kanapie, z tymże przykryta miękkim kocem. Harry usiadł przede mną i przyglądał się mi ze zmartwionym wzrokiem. Podniósł dłoń do góry i starł z mojego policzka spływającą łzę. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że płaczę. Dotyk bruneta był, jak lekarstwo, dlatego wtuliłam twarz w jego dłoń, napawając się jego delikatnością. Chciałam się teraz w niego mocno wtulić, ale zbyt wiele już się między nami wydarzyło. Postanowiłam napić się wody, dlatego zrzuciłam z siebie koc i wstałam z kanapy. Harry poszedł w moje ślady i pomógł mi znaleźć szklankę. Nalał dla nas wody i oboje usiedliśmy przy stole. Wiedziałam, że tej nocy już raczej nie zasnę. Nie, jeśli miałabym znowu zobaczyć Shane'a. Musiałam przestać o nim myśleć, bo inaczej bym zwariowała.
- Opowiedz mi coś o sobie. - odezwałam się, co wywołało małe zaskoczenie na twarzy Harrego. - Jak na to, że jesteś moim mężem, mało o tobie wiem. - dodałam, chcąc trochę rozweselić tą napiętą atmosferę. Chyba mi się udało, bo zobaczyłam mały uśmiech malujący się na ustach chłopaka.
- Jestem Brytyjczykiem. - zaczął, a ja ułożyłam głowę na swoich ramionach, aby było mi wygodniej. - Kiedy skończyłem studia, przyleciałem do Nowego Jorku i zacząłem pracę u Bena. Mój ojciec był z tego powodu totalnie niezadowolony. Cóż, do dziś nie jest.
- Dlaczego? - spytałam zaciekawiona.
- Chciał, żebym był taki, jak on. W jego marzeniach miałem studiować prawo, zasiąść przy mahoniowym biurku w gabinecie tuż obok niego, a potem stanąć na czele jego kancelarii. - widziałam, że denerwował się kiedy o tym opowiadał. - Nie sprostałem jego oczekiwaniom.
- Ale masz znaczące stanowisko, nic to dla niego nie znaczy ?
- Nie. - prychnął. - Staram się odnosić sukcesy, żeby w końcu go zadowolić i pokazać, że mogę cokolwiek osiągnąć, ale on tylko dopatruje się każdego mojego potknięcia, aby mógł mi je wytykać przy każdej najbliższej okazji. - wyjaśnił.
Z tego co opowiadał mogłam wywnioskować, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Harry z pewnością odziedziczył charakter po swoim ojcu, pewnie nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
- A co z twoją mamą ?
- Jest wspaniała. - uśmiechnął się szczerze i musiałam przyznać, że był to jeden z jego piękniejszych uśmiechów, jakie dane mi było zobaczyć. - Cieszy się, że jestem szczęśliwy, niezależnie od tego co robię. Ma wielkie serce.
- Masz rodzeństwo? - dopytywałam dalej, chcąc dowiedzieć się o nim, jak najwięcej.
- Nie. Rodzice mają tylko mnie, dlatego ojca tak bardzo frustruje to, że nie poszedłem w jego ślady.
- No tak, zrujnowałeś jego marzenia. - zaśmiałam się i o dziwo Harry zawtórował.
- Jestem okropnym synem. - przyznał ze śmiechem.
- I mężem. - dodałam.
Brunet spojrzał na mnie ze zmrużonymi oczami i wiedziałam, że czeka mnie odwet z jego strony.
- Na pewno nie w łóżku. - odparł, przybierając na twarz swój zarozumiały uśmiech.
Wiedział doskonale, że zarumienię się na taki komentarz. Postanowiłam nie wchodzić z nim w dyskusję, nie na ten temat. Podniosłam się z wysokiego stołka i odłożyłam pustą szklankę do zlewu. Czułam na sobie jego spojrzenie, ale nie zwracałam już na niego swojej uwagi. Zrobiłam się zmęczona, był środek nocy, więc postanowiłam wrócić do spania z nadzieją, że tym razem nie przyśni mi się nic złego.
- Dzięki za rozmowę. - uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie. - Dobranoc, Harry.
Chłopak skinął głową i dopił resztkę swojej wody. Nie ruszył się jednak z miejsca, tylko obserwował mnie, kiedy wracałam na kanapę. Położyłam się i otuliłam ciepłym kocem. Starałam się nie myśleć o tym, że pachniał nieco Harrym.
CZYTASZ
Wyjdź za mnie I HS
FanfictionHarry Styles, jako naczelny słynnego portalu internetowego, zawsze był surowy i wymagający, ale wydawało się, że dla wiecznie spóźniającej się Florence był w tym wszystkim wyjątkowy. Kiedy dziennikarka popełnia błąd, musi dokonać wyboru - pożegnać s...