- Pomyśl o plusach. - powiedziała Morgan, popijając swoją latte. - Mieszkasz z naprawdę przystojnym kolesiem, Flore.
Patrzyłam na nią nieprzekonana, dłubiąc przy tym widelcem w swoim talerzu. Był środek tygodnia i postanowiłyśmy zjeść lunch poza siedzibą portalu. Zamówiłyśmy jedzenie w naszej ulubionej restauracji, która znajdywała się na tyle blisko, aby zdążyć wrócić na czas do pracy.
- Ten fakt jest naprawdę uciążliwy. - westchnęłam.
- Masz go w łóżku, wykorzystaj to. - dziwiło mnie rozbawienie mojej przyjaciółki.
Myślałam, że będzie patrzeć na tą sprawę bardziej ostrym okiem, a ona tak po prostu poleciła mi wykorzystać to dla własnej przyjemności, bo przecież nie miałam nic do stracenia. Tak jakby w ogóle zapomniała, że istnieje coś takiego jak szacunek do własnej osoby. Choć właściwie to zdążyłam zgubić już gdzieś po drodze.
- Kiedy pomyślałam o tym w ten sposób, źle się to dla mnie skończyło. - wyznałam, a ona spojrzała na mnie uważniej.
- Cholera, nie miałam pojęcia, że zaszło to aż tak daleko. - była trochę wytrącona z równowagi. - To dlatego się do niego przywiązałaś.
- Boję się, że za bardzo mnie w to wciągnie. Odkąd wróciłam do niego po rozmowie z tobą, kompletnie się zmienił i chyba zaczęłam rozumieć, co miał na myśli, kiedy mówił, że łatwiej jest mu trzymać mnie na dystans. - powiedziałam, upijając łyk mojej kawy i odstawiając ją na stolik.
- Wtedy miałaś powód, żeby go nienawidzić. - dopowiedziała, a ja przytaknęłam.
- Dokładnie tak. Teraz mam tylko obraz zabawnego kolesia, który potrafi naprawdę zakręcić w głowie. Nawet nie masz pojęcia, jak ciężko się oprzeć, żeby nie rzucić się na niego, kiedy w trakcie rozmowy rzuca jakimiś flirciarskimi tekstami.
Morgan roześmiała się z tego, ale widząc moją poważną minę, trochę się ogarnęła i zmieniła swoje spojrzenie na współczujące.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że mieszkasz z pieprzonym naczelnym. - pokręciła głową.
Ja również. To było najbardziej dziwne doświadczenie w moim życiu. Harry był mi tak naprawdę obcy, a ja zamieszkałam z nim w jednym mieszkaniu. Nie było opcji, żeby to nas do siebie nie zbliżyło. Kiedy dzieliłaś z kimś życie, nie mogłaś niczego ukryć, więc wychodziły na jaw wszystkie twoje mankamenty czy okropne nawyki, których w życiu codziennym nie mogłaś tak po prostu przed kimś ukryć. To stanowiło dla mnie spore wyzwanie, ponieważ musiałam odsłonić przed Harrym prawdziwą siebie, a to dla mnie o wiele więcej niż pokazanie swojego ciała.
Wróciłyśmy do pracy, a że po drodze spotkałyśmy Chloe, która wracała na recepcję, to zatrzymałyśmy się z nią na krótką pogawędkę. Jak zwykle opowiedziała nam swoje śmieszne historyjki z życia, a potem przestraszona powiedziała, że musi już wracać.
Spojrzałyśmy po sobie z Morgan, nie wiedząc czemu dziewczyna tak nagle zwiała z pola widzenia, ale kiedy usłyszałyśmy za sobą ostry głos, od razu zrozumiałyśmy.
- Przerwa skończyła się dokładnie siedem minut temu. - oznajmił, stając przed nami i surowo na nas patrząc.
Morgan zmierzyła go protekcjonalnym spojrzeniem, po czym odezwała się z równie niegrzecznym tonem.
- Oczywiście, panie Styles. Już wracamy.
Zgromiłam ją srogim wzrokiem, a ona tylko wzruszyła ramionami. We trójkę weszliśmy do windy, gdzie czułam większe skrępowanie niż kiedykolwiek. Moja przyjaciółka mierzyła się z Harrym bojowym spojrzeniem, a ja miałam ochotę się stąd ulotnić. Nie spodziewałam się z jej strony takiego zachowania.
Winda w końcu stanęła na naszym piętrze, a kiedy już miałam skręcać do głównego pomieszczenia, gdzie znajdowały się nasze stanowiska, Harry zatrzymał mnie swoim rzeczowym głosem.
- Panno Steward, poproszę do mojego biura. - zaakcentował moje nazwisko, a Morgan spojrzała na niego z kpiną.
Widziałam, że Harry był zdenerwowany, ale nie wiedziałam dokładnie z jakiego powodu. Spóźnianie się było w mojej naturze, więc chyba nie po to zapraszał mnie do siebie.
Poszłam za nim, czując się niepewnie i czekając na rozwój sytuacji. Usiedliśmy po dwóch stronach jego biurka, a ja nie mogłam znieść jego natarczywego wzroku na mnie. Nie wiem ile jeszcze zamierzał trzymać mnie w niepewności, ale robiłam się niecierpliwa. Spojrzałam na niego ponaglająco.
- Powiedziałaś o nas Morgan? - zadał pytanie, przez które zamarłam na moment.
Przełknęłam ślinę widząc jego surowość. Wiedziałam, że ta sprawa powinna zostać między nami, ale potrzebowałam kogoś komu mogłam się zwierzyć.
- Tak. - odparłam krótko, spoglądając na swoje palce, które trzęsły się ze zdenerwowania.
Westchnął rozdrażniony tym faktem. Wstał ze swojego fotela i podszedł do okna. Czułam, że atmosfera zrobiła się napięta i nie wiedziałam czego powinnam się po nim spodziewać. Wydawało mi się, że nasze relacje były teraz naprawdę dobre i taki nagły zwrot akcji był dość przytłaczający.
- Ty powiedziałeś prawdę Niallowi. - powiedziałam na swoją obronę, ale to jeszcze bardziej wytrąciło go z równowagi.
Podszedł do mnie i oparł się o podłokietniki mojego fotela.
- Ale Niall nie pracuje dla mnie, tak jak Morgan! - odpowiedział przez zaciśnięte zęby, przez co po moim ciele rozeszły się dreszcze.
Wcisnęłam się głębiej w skórzane siedzisko fotela, aby oddalić się od niego, kiedy nachylał się nade mną, blokując mi jakąkolwiek możliwość ucieczki.
- Uspokój się, Harry. - poprosiłam. - Zrzuciłeś na mnie ogromny ciężar i potrzebowałam kogoś kto pomógłby mi go udźwignąć. - wytłumaczyłam, a jego spojrzenie zelżało.
- To pomóż mi teraz udźwignąć ciężar jej mordującego spojrzenia. - prychnął i odepchnął się.
Okrążył biurko i ponownie usiadł na swoim miejscu. Odchylił głowę do tyłu i chyba próbował się uspokoić.
- Przepraszam. - wyznałam szczerze. - Zapewniam cię, że to się nie rozejdzie.
- Mam nadzieję. - burknął. - Uświadom ją proszę, że nie będę tolerować jej lekceważącego zachowania. - dodał ostrym tonem, a ja mimo wszystko roześmiałam się ostatecznie.
- Dobrze, uświadomię ją. - skinęłam głową, wciąż pozostawiając na ustach uśmiech.
Spojrzał na mnie urażony, jednak widziałam po nim, że już mu przeszło. Jeżeli to było wszystko co miał do powiedzenia, to postanowiłam już wrócić do pracy. Wstałam z fotela i pod jego bacznym wzrokiem podeszłam do drzwi. Jeszcze na moment się do niego odwróciłam, posyłając mu swój uśmiech, po czym opuściłam jego biuro.
- I przestań się spóźniać! - usłyszałam jego wołanie, które sprawiło, że parsknęłam śmiechem.
Morgan nie uszło uwadze, że wróciłam w dobrym humorze. Przyglądała mi się uważnie i mruczała pod nosem, coś czego nie mogłam zrozumieć. Zignorowałam to, zabierając się za pisanie artykułu. Nie szło mi to dzisiaj najlepiej, tym bardziej, że ciągle któryś z pracowników opowiadał jakieś śmieszne kawały i wszyscy wpadali w śmiech. Nie mogłam się skoncentrować i tylko odliczałam czas do końca pracy.
Zbierałam swoje rzeczy wolno, bo i tak miałam zamiar poczekać na Harrego, z którym miałam wrócić do mieszkania. To nadal było dla mnie dziwne, ale wygodne, więc nie mogłam narzekać. Morgan zatrzymała się jeszcze na moment, aby chwilę porozmawiać.
- Wybieramy się dziś z Zaynem na kręgle. - oznajmiła. - Nie chcesz do nas dołączyć? - spytała z nadzieją, a żeby mnie przekonać dodała, że będzie tam Liam, jakby to miało zachęcić mnie do wyjścia z nimi.
- Sama nie wiem. - mruknęłam, nie do końca przekonana do wieczornego wyjścia.
- No nie daj się prosić, potrzebujemy jednej osoby do gry, a kogo mam zabrać jak nie ciebie? - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem, któremu nie mogłam odmówić.
- Niech ci będzie. - westchnęłam.
Dziewczyna przytuliła mnie szczęśliwa i ucałowała w policzek. Po pożegnaniu, wyszła z biura i zniknęła w windzie. Ja z kolei udałam się do biura Harrego.
Weszłam do środka bez pukania i zobaczyłam, jak zbiera z biurka swoje rzeczy. Spojrzał na mnie, kiedy zamknęłam drzwi i widziałam, że chciał coś powiedzieć na temat mojego wejścia tutaj bez pozwolenie. W miarę szybko jednak ugryzł się w język i przemilczał to.
- Nadzwyczaj punktualna, kiedy ma stąd wyjść. - skomentował, rozdrażniony tym, że to ja na niego czekałam.
Przewróciłam oczami i wyszłam za nim, kiedy tylko mnie wyminął. Utrzymywałam między nami znaczący odstęp, ponieważ w recepcji przy wyjściu wciąż siedziała Chloe i nie chciałam, żeby sobie coś pomyślała. Ta dziewczyna uwielbiała tworzyć plotki, o których słyszało się w całej firmie. Nie mogłam dopuścić, żeby rozpowiedziała coś o mnie i Harrym.
Miałam ochotę się roześmiać, kiedy dziewczyna na jego widok wypięła dumnie swój biust do przodu i ceremonialnie pożegnała pana Stylesa, który skinął głową w jej stronę. Widziałam, jak wzdycha i powraca na swoje krzesło. Pomachałam jej na do widzenia i opuściłam budynek.
Z Harrym spotkaliśmy się w jego samochodzie, gdzie chwilę na mnie czekał. Spojrzał na mnie pytająco, kiedy widział rozbawienie na mojej twarzy.
- Masz jakiś fetysz na tle recepcjonistek? - zadałam mu pytanie, które sprawiło, że po krótkim osłupieniu wybuchnął głośnym śmiechem.
- Że co? - zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co mi chodzi.
- Wiem co widzę. Najpierw ta dziewczyna w hotelu, później Ronnie ze schroniska i w dodatku jeszcze Chloe. Masz jakąś specjalną zdolność przyciągania ich do siebie czy o co chodzi? - dopytałam rozbawiona.
- Mam zdolność przyciągania wszystkich kobiet, nie tylko recepcjonistek, kochanie. - odparł dumnie.
- Na mnie działasz lekko odpychająco. - zaprzeczyłam, wzbudzając w nim zaintrygowanie.
- Odpychająco? - uniósł brwi, zerkając na mnie w trakcie jazdy. - To by wyjaśniało fakt, dlaczego moja koszula straciła wszystkie guziki, kiedy mnie z niej rozbierałaś. - przypomniał mi o naszym ostatnim uniesieniu w moim mieszkaniu, gdzie w desperacji, żeby się do niego dobrać, rozwaliłam mu koszulę.
Zawsze wiedział, jak mnie zgasić. Czułam rosnące wypieki na moich polikach, dlatego odwróciłam się do szyby, chcąc się od niego nieco odciąć.
- Spokojnie, to mi się bardzo podobało. - kontynuował rozbawiony. - Nie spodziewałem się, że masz w sobie tyle pasji.
- Zamknij się już. - burknęłam pod nosem i uszczęśliwiona zobaczyłam, że dojechaliśmy pod jego dom.
Chciałam wysiąść z auta, ale moją uwagę przykuł jeszcze Harry.
- Odpychający? - powtórzył moje słowa, przybierając skonsternowaną minę.
Nachylił się do mnie tak blisko, że czułam jego oddech na swojej cerze. Przełknęłam ślinę, co nie uszło jego uwadze. Kącik jego ust powędrował dumnie do góry, a jego oczy skoncentrowały się na moich. Jego wargi były zachęcająco rozchylone, a kiedy przejechał po dolnej językiem, poczułam ogromną chęć, aby powtórzyć to ze swoim językiem. Mój oddech stał się szybki i urywany. Cholera, nie był ani trochę odpychający, nawet z tym swoim okropnym charakterem.
Kiedy był już tak blisko, że myślałam, że zaraz mnie pocałuje, na co szczerze i skrycie liczyłam, usłyszałam charakterystyczny dźwięk odblokowania drzwi. Harry otworzył je dla mnie i powrócił na swoje miejsce z wymalowanym cwanym uśmieszkiem. Zanim zdążyłam zarejestrować co właściwie się stało, on stał już przy mojej stronie i ponaglał mnie, abym wysiadła z samochodu.
Przeszłam koło niego wytrącona z równowagi, co jeszcze bardziej podbiło jego ego. Co za dupek.
CZYTASZ
Wyjdź za mnie I HS
FanfictionHarry Styles, jako naczelny słynnego portalu internetowego, zawsze był surowy i wymagający, ale wydawało się, że dla wiecznie spóźniającej się Florence był w tym wszystkim wyjątkowy. Kiedy dziennikarka popełnia błąd, musi dokonać wyboru - pożegnać s...