Rozdział 18- Kolory pustki

7.4K 732 869
                                    

Aori była martwa. Jej głowa leżała tuż przed tobą.

Z ust tytana ciekła ciemnoczerwona krew, spływając cienką strużką na brodę. Co jakiś czas słyszałaś świst gazu, a kątem oka wyłapywałaś lecących na trójwymiarowym manewrze przyjaciół. Deszcz kuł cię w oczy jak małe igły, zmuszając do ich zamknięcia.

Kiedy jej głowa dotknęła podłoża, w jednym momencie to wszystko zniknęło. Cały świat ucichł, jakbyś znalazła się pod szklanym kloszem, a to, na co wcześniej patrzyłaś utonęło w białej mgle. Sekundy ciągnęły się niczym czarna, gęsta smoła, pozwalając ci przyjrzeć się każdemu szczegółowi jej śmierci. Zostałaś tylko ty i jej zastygła w niemym przerażeniu głowa.

Obserwowałaś, jak spada, po czym uderza w ziemię, a krótkie, poplątane od wiatru włosy rozkładają się dookoła niczym korona. Cichy dźwięk, który jej towarzyszył gdy zagłębiła się w błoto wirował ci w uszach. Krew sącząca się z poszarpanej rany na szyi mieszała się z błotem, barwiąc je na brunatny, rdzawy kolor. Tym razem nie parowała.

Puste, matowe oczy dziewczyny wpatrywały się w ciebie z niewypowiedzianym wyrzutem. Wcześniej błyszczące od emocji, w ciągu tych kilku sekund straciły cały blask, z jakim utożsamiałaś przyjaciółkę. Wdzierały się w duszę i wytłaczały tam swój ślad, zostawiając blizny, żeby spędzały ci sen z powiek za każdym razem, gdy je sobie przypomnisz. Od samego patrzenia w nie kręciło ci się w głowie. Miałaś wrażenie że spadasz, chociaż pod kolanami miałaś miękką od wody ziemię. Policzki piekły cię od łez, których już od dawna nie kontrolowałaś.

Cały czas towarzyszyło ci wrażenie że to wcale się nie stało, a ona za moment przyjedzie do was, roześmiana, żartobliwie narzekając na pogodę z jaką musiała się zmierzyć. Jej krótkie, złote od światła włosy będą falować od wiatru, a na policzkach będzie mieć lekkie rumieńce. Że tak naprawdę to nie była ona, a jakiś obojętny ci żołnierz, który zapuścił się za daleko na zachód.

Marzyłaś, żeby to nie była ona. Ktokolwiek inny, tylko nie Aori.

Jednak teraz dziewczyna leżała w błocie obok ciebie. A właściwie to, co z niej zostało.

Czułaś, jak nagle zbiera ci się na wymioty. Powietrze stało się zbyt gęste, by oddychać, i w panice próbowałaś nabrać go w płuca szarpanym oddechem. Tonęłaś na stałym gruncie, cały czas patrząc w jej twarz.

Chciałaś się cofnąć, zakryć usta dłonią, zwymiotować, ale nie mogłaś się ruszyć. Przerażenie sprawiało, że traciłaś władzę nad własnym ciałem.

Aori nie żyła. W tym momencie te słowa miały większą moc niż kiedykolwiek.

Przez ciebie kolejna osoba była martwa.

Potem wszystko potoczyło się za szybko. Miałaś wrażenie, że dryfujesz na powierzchni oceanu podczas burzy, co chwila zanurzając się pod wodę i wynurzając, by rozpaczliwie złapać oddech. Nie wiedziałaś, co się dzieje, a te kilka minut wystarczyło żeby wszystko zniszczyć.

Tytan zamachnął się rękami. Kątem oka dostrzegłaś Kazuo, który pędził w jego stronę, nie przejmując się już oszczędzaniem gazu. W jego oczach błyszczały łzy. Dopadł do niego i w furii, na oślep ciął jego plecy, jakby miało to w jakiś sposób odwrócić to, co się stało. Jego ruchy były zbyt płytkie i urywane, by mógł cokolwiek zdziałać, mimo że wkładał w nie całą swoją siłę. Pewnie krzyczał, ale ty słyszałaś tylko piszczącą w uszach ciszę.

Potwór spróbował sięgnąć na plecy, cały czas szczerząc się w uśmiechu. Jakby traktował to wszystko jak dziecinnie prostą grę. Nie byliście dla niego żadnymi przeciwnikami, a zabicie jednego z was pewnie tylko utwierdziło go w tym przekonaniu. Pewnie nawet nie był na tyle rozwinięty, by mieć jakąkolwiek świadomość. Chłopak osunął się na śliskiej skórze i poleciał do tyłu, jednak liny uratowały go przed upadkiem. Na moment zawisł pod wyciętymi przez siebie ranami, lekko zamroczony, i nieprzytomnie patrzył przed siebie.

[ Levi x Reader ] Tylko Pod GwiazdamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz