Sny. Część 1 - Wizyta u Marianny

620 57 99
                                    

Tego dnia Janusz i Grażyna razem z Sebą wałęsali się po mieście. Co prawda chłopak ubolewał nad tym, że musiał chodzić ze swoimi rodzicami, ale na szczęście znajomi go teraz nie widzieli. W każdym razie miał taką nadzieję.

Byli w wielu sklepach, między innymi w ubraniowym. Małżeństwo przymierzało mnóstwo ubrań i ciągle na nie narzekało: albo są za małe, albo zrobione z gryzącego materiału, albo są brzydkie... ostatecznie nie kupili żadnych ubrań. W sklepie zabawkowym postanowili kupić coś dla pięcioletniej siostrzenicy Grażyny.

— Dzień dobry, co pani poleca na prezent dla dziecka z podstawówki? — zapytał Janusz najkulturalniej, jak umiał.

— Ostatnio popularne stały się fidget spinnery, proszę zobaczyć. — Pracownica sklepu przyniosła mały przedmiot przypominający trzy kółka przyczepione do czwartego kółka pośrodku.

— Takie małe? — zdziwił się mężczyzna. — A ile to kosztuje?

— Dwadzieścia złotych.

Januszowi oczy wyskoczyły z orbit.

— Że co proszę? Za takie małe, za przeproszeniem gówno, mam płacić tyle? Nie ma mowy! Grażyna, idziemy!

Pociągnął żonę i wyszli ze sklepu. Seba powlókł się za nimi.

— Oni oszaleli! W dzisiejszych czasach wszystko jest takie drogie! — wybuchł mężczyzna.

— Spokojnie, Janusz — próbowała uspokoić go Grażyna. — Ja wiem, to straszne. Ale może po prostu kupmy Ani lalkę, na pewno się ucieszy.

Wstąpili jeszcze do innego sklepu z zabawkami, a potem postanowili wrócić do hotelu. Jednak po drodze zobaczyli budynek z interesującym szyldem: "Wróżka Marianna prawdę Ci powie! Przewidzi Twą przyszłość i powie Ci o Tobie wszystko!".

— O, Janusz, chodźmy tutaj! — poprosiła Grażyna.

— Ale wiesz, mamo, że to ściema, prawda? — zapytał Seba.

— Oj, nie marudź — zganiła chłopaka matka. — Idziemy.

Weszła do środka, a Janusz i Seba zrobili to samo. Znaleźli się w mrocznym korytarzu, gdzie panował przeraźliwy chłód. Poszli przed siebie.

Wydawało im się, że korytarz się nigdy nie skończy. Jednak gdy już chcieli zawrócić, ich oczom ukazało się fioletowe światło. Na jego tle stała drobna postać. Z tego, co mogli zobaczyć, była ona otulona mnóstwem szali i chust.

— Witajcie w mych skromnych progach — wymamrotała ochrypłym głosem. — Nazywam się Marianna i mogę powiedzieć wam prawdę o was samych. W końcu nikt nie wie o sobie wszystkiego... Albo usiłuje zaprzeczać prawdzie. U mnie nie ma kłamstw! W końcu wróżki nie kłamią!

Co prawda monolog kobiety był naprawdę dziwaczny i miejscami pozbawiony sensu, ale Janusz i Grażyna słuchali go z otwartymi ustami. Zdumiewała ich mądrość Marianny. Tylko Seba kręcił powątpiewająco głową, nie wierząc w te bzdury. "Przecież ona tylko zabierze rodzicom kupę kasy i powie im to, co chcą usłyszeć", myślał. 

— A więc, teraz udamy się do Sali Wróżb — oznajmiła Marianna.

Małżeństwo i Seba udali się za wróżką. W końcu znaleźli się w ogromnej sali, w której fiolet był dosłownie wszędzie. Fioletowe były ściany, sufit, miękki dywan, a nawet światło sączące się z dwóch lamp umieszczonych na przeciwległych końcach pomieszczenia.

— Powiedzcie mi teraz, co chcielibyście wiedzieć? — zapytała kobieta.

— A co może dla nas pani przewidzieć? — zaciekawiła się Grażyna.

— Mogę wam powiedzieć, co wydarzy się w ciągu kolejnego dnia, w jaki sposób umrzecie albo pokazać wam wasze najgłębsze marzenia, z których nawet nie zdawaliście sobie sprawy. Którą z tych trzech opcji wybieracie?

Grażyna przez chwilę rozważała każdą z opcji. W końcu zdecydowała:

— Wybieramy trzecią opcję.

— Dobrze — odparła Marianna — zaczekajcie więc chwilę i się zrelaksujcie, ja pójdę po potrzebne narzędzia. — Po tych słowach weszła do pomieszczenia ukrytego za lawendową chustą, najpewniej jakiegoś schowka.

Wróciła stamtąd z trzema malutkimi fiolkami. W każdej z nich połyskiwał bursztynowy płyn.

— Usiądźcie na tych pufach — poleciła Marianna, wskazując jedną ze ścian. Rzeczywiście, leżało tam kilka fioletowych puf. — A potem wypijcie zawartość tych fiolek.  — Wręczyła każdemu po jednym naczyniu.

Oni posłusznie wykonali polecenie, choć Seba zrobił to z ociąganiem. Coraz mniej ufał tej kobiecie. Gdy pił tajemniczy płyn, zastanawiał się, czy to nie jest trucizna.

Nagle poczuł, że jego powieki stały się ciężkie. Podobnie jak jego rodziców, ogarnęła go senność.

— Miłych snów! — zapiała wróżka, przeciągając samogłoski. Tymczasem jej klienci właśnie stracili świadomość.

∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞

Ha, ha! Dzisiejszy rozdział jest w stu procentach mojego pomysłu! I wiem, skończyłam takim podłym Polsatem, ale postaram się napisać pozostałe części jak najszybciej ^^

A, i jeśli ktoś nie widział na moim profilu informacji o nieobecności, to informuję, że jeśli nie złapię netu, to od dzisiejszego popołudnia do niedzieli mnie nie ujrzycie. Dlatego się oficjalnie z Wami żegnam! C:

Z życia JanuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz