Rozdział 13

327 45 30
                                    

Wreszcie rozpoczął się weekend, to dziś miałam zaplanowaną randkę z Colem. Wydawał się naprawdę spoko, ale nie sądzę, że zainteresuje się mną na dłuższą metę. Wyszłam przed dom w poszukiwaniu miejsca, w którym mogłabym się opalić, chyba pierwszy raz od mojego przyjazdu widziałam słońce. Więc postanowiłam skorzystać i wystawić ciało na promienie.

Rozłożyłam koc w ogródku za domem i zdjęłam bluzkę miałam na sobie stanik od stroju kąpielowego, poczułam przyjemne ciepło na opalanych plecach i ten spokój. Wreszcie mogłam wszystko przemyśleć, ale nim się obejrzałam poczułam nad sobą kogoś cień.

- Czego tu chcesz? - warknęłam widząc patrzącego na mnie Kristiana. - Jak tak lubisz patrzeć na moje ciało to zapiszę cię w grafiku - przedrzeźniałam jego ostatnią gadkę.

- Zabawna jesteś - zaśmiał się w ten swój uroczy sposób, odchylając głowę do tyłu. - Co robisz?

Spojrzałam na niego jak na głupka i wstałam.

- A jak myślisz? Opalałam się, zanim ty tu przyszedłeś - prychłam idąc w stronę domu.

Zanim się obejrzałam poczułam jak biustonosz spada mi na trawę, a ja stoję przed chłopakiem półnaga.

- Cholera! - pisłam przestraszona, zakrywając piersi. - Nie patrz!

- Za późno, mała - śmiał się do rozpuku. - Niezłe, Ingrid. Nie doceniałem cię.

Byłam cała czerwona i trzęsłam się z nerwów. Wbiegłam jak najszybciej do domu i ubrałam bluzkę, chwilę później rozległo się pukanie do drzwi. Za nimi oczywiście stał Kristian ze swoim kpiącym uśmieszkiem.

- Czego ty chcesz? - wrzasnęłam krzyżując ręce i zaciskając dłonie tak mocno, że poczułam jak moje paznokcie wbijają się w skórę. - Nie mało ci wrażeń? Rozumiem, że twoje hobby to śmianie się i upokarzanie mnie, ale...

- Nie chodzi o to - parsknął, jakby coś co powiedziałam było niezwykle śmieszne. - Masz fajnego bloga - o przesłodki Jezusku! Skąd on wiedział jak nazywa się mój blog, w ogóle kto mu powiedział, że mam bloga? - I twoje hasło, nie podoba mi się tytuł, który mi nadałaś. Wolałbym coś w rodzaju najseksowniejszy mężczyzna na świecie.

Wszystko jakby się zatrzymało. Jak to możliwe, że on ma moje hasło?! Kim on był? Jakimś pieprzonym hackerem?

- Słucham? - warknęłam. - Po co ci moje konto? Teraz staniesz się blogerką modową?

- Kusząca propozycja, ale nie - mruknął, podążając w stronę swojego domu. - Chętnie ci go oddam, jeśli oddasz mi przysługę.

Pobiegłam za nim.

- O co ci chodzi? - zapytałam zmieszana, poprawiając bluzkę. Zatrzymał się i spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami, w taki sposób, że przeszły mnie dreszcze.

- Nie idź dzisiaj na randkę z tym frajerem - powiedział, wkładając ręce do kieszeni. - Moi rodzice przyjeżdżają dzisiaj zobaczyć nas, a ja powiedziałem, że mam dziewczynę.

- Co? - parsknęłam. - Przecież masz dziewczynę...

- Myślisz, że pozwoliliby mi tu zostać, gdyby zobaczyli ją? - mruknął. A więc o to chodziło. Kristianie nie chciał wyjeżdżać z tego miejsca, ciekawe dlaczego? Może mieli wrócić do miasta, w którym zabił tamtą dziewczynę? - Inaczej nie odzyskasz hasła.

- Wiesz, że to szantaż? - podeszłam do niego bliżej, teraz dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. - Skąd w ogóle wiesz o tym, że idę na randkę z Colem?

- Uwierz mi każdy to słyszał - westchnął. - Czemu idziesz, akurat z takim palantem?

- Odezwał się nie - palant - zaśmiałam się złośliwie. - Zazdrosny?

Nie rozumiałam jak to było możliwe, że przy Kristianie robiłam się taka odważna, nigdy przy żadnym chłopaku tego nie odczułam. Od zawsze byłam skryta i małomówna. Co się ze mną działo?

-Nie znasz go. Nie chcę żeby zrobił ci przykrość.

- Oh, naprawdę? To dlaczego ty na każdym kroku możesz mnie poniżać, co? - wrzasnęłam. - Odwal się ode mnie -pobiegłam do domu i zatrzasnęłam drzwi, znowu się popłakałam, robiąc mu tym z pewnością satysfakcje.

*

Mogłabym przysiąc, że miałam poczucie winy. Z jednej strony chciałam iść na randkę z Colem, a z drugiej był Kristian. Wiedziałam jak bardzo zależy mu na tym, aby tu pozostać. Jeśli chodziło o jego przeprowadzkę, która mogła przypomnieć mu wszystko co przeżył i sprawić, że wpadłby w jeszcze większe problemy; w tym momencie jak najbardziej go rozumiałam.

Instynktownie chwyciłam za komórkę i nim się rozmyśliłam napisałam i wysłałam widomość do Cola. Wiedziałam, że gdy odczyta będzie rozżalony i nie zapomni mi tego tak łatwo.

Poszłam do pokoju i wysłałam z ,,zapasowej poczty" emaila, jeśli Kristian miał moje konto to z pewnością odczyta:

@ingrid23: O której mam przyjść?

I miałam rację, chwilę później odczytałam wiadomość:

@inblog: Cieszę się, że jednak zmieniłaś zdanie wspólniczko. 19 pod moim domem.

Do siódmej było jeszcze sporo czasu, postanowiłam w tym czasie iść do sklepu i kupić składniki, które mama wypisała na liście zakupów. Drogę znałam już na pamięć, bo zdarzyło mi się już kilka razy już tam być. Nim się obejrzałam byłam w sklepie, co dziwne był prawie pusty - pomijając kilku osobników szwędających się niczym zombie między alejkami. Wzięłam produkty i mój ulubiony humus, który zazwyczaj zjadałam z warzywami. Zmierzałam do kasy, gdy poczułam na sobie kogoś wzrok. Była to blada dziewczyna, jej makijaż wyglądał bardziej jakby ktoś podbił jej oboje oczu, a czarne włosy z różowymi pasemkami były w nieładzie. Nawet kiedy ja na nią spojrzałam nie odwróciła wzroku tylko bacznie się przyglądała, mówiąc coś przez telefon. Nie wyglądała na osobę, z którą można by się zaprzyjaźnić, czy nawet zapytać o drogę, nie zdziwiłabym się, gdyby odgryzła mi rękę, gdy tylko zbliżyłabym się do niej.

Zapłaciłam i jak najszybciej wyszłam z supermarketu, zapominając o tej dziwnej sytuacji.

Hejeczka! Właśnie dodałam jeden z rozdziałów, które mam w zanadrzu. Jeśli chcecie następny to wystarczy, ze napiszecie. Uwielbiam czytać komentarze od was, mega motywujące do pracy nad kolejnymi rozdziałami!
Tak jak powiedziałam teraz mam więcej czasu, żeby pisać wiec spróbuję by przynajmniej w tygodniu pojawiało się kilka rozdziałów 😄.
Piszcie, gwiazdkujcie i czytajcie dalej...

Our love is untouchable [Kristian Kostov] 1&2 <ZAWIESZONA>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz