Rozdział 17

285 46 8
                                    

- Ingrid! - krzyknęły chóralnie dziewczyny, kiedy weszłam do pokoju Charms. Były tam wszystkie - Emma, jej przyjaciółki - Vera i Amanda. Na stoliku zauważyłam opróżnione już do połowy whisky. Za cztery godziny miał się odbyć bal, a ja wyglądałam niczym strach na wróble.

Dziewczyny namówiły mnie, abym kupiła tą białą sukienkę. Gdy przypomniałam sobie ten straszny wypad na promenadę i niesmak, który pozostał mi do teraz, przechodziły mnie ciarki.

- To obleśne - zapiszczała Amanda, kiedy Emma opowiadała jej historię z przymierzalni. - Ale czego można się spodziewać po kimś takim? On zawsze miał wszystko w dupie - mruknęła, wypijając duszkiem alkohol ze swojej szklanki. - Dolores to puszczalska szmata. Nie mam pojęcia jak ten związek się jeszcze trzyma.

Charms podała mi drinka i wzięła ze stolika nocnego swoją kosmetyczkę. Cała nasza piątka siedziała na wielkim łóżku mulatki, które gdyby tak się uprzeć pomieściłoby jeszcze przynajmniej dwie osoby. Chciałam się dobrze bawić, więc zaczęłam pić whisky; zapomniając o wszystkim, co do tej pory się stało. Nim się obejrzałam Emma malowała mi paznokcie pudrowo - różowym kolorem, a Vera zakręcała mi włosy na lokówkę. Czułam się nieswojo. Amanda malowała usta przy toaletce przepięknym różem, który pasował idealnie do zielonkawej sukienki z doczepianymi różami.

Spojrzałam w lustro i założyłam wianek ze sztucznych kwiatów. Wyglądałam inaczej, makijaż nie był mocny, a bardziej świeży. Powieki miałam pomalowane cieniem z brokatem i moje kości policzkowe połyskiwały. Biała sukienka była strzałem w dziesiątkę, krótsza z przodu i dłuższa z tyłu.

Wypiłyśmy jeszcze po jednej kolejce, w mojej głowie przyjemnie szumiało. Teraz mi to nie przeszkadzało, gdy wychodziłam lekko się zatoczyłam, śmiejąc się. Czułam się naprawdę szczęśliwa.

Chwilę później podjechało po nas auto, brat Emmy. Cole pytał, czy pójdziemy razem na bal, ale mu odmówiłam, obiecałam dziewczynom, że tą imprezę spędzimy wszystkie razem w piątkę.

- Wyglądacie olśniewająco - komplementował nas, gdy wsiadałyśmy do samochodu. Chłopak zeskanował mnie od stóp do głowy i puścił mi oczko. Vera, która to zauważyła lekko zachichotała, szturchając mnie.

Podjechaliśmy pod liceum, było ładnie oświetlone, a z sali gimnastycznej dobiegała muzyka. Była tandetna, czyli taka jak na każdym balu. Grupy uczniów zmierzały w kierunku świateł i dudniacych bitów.

- Możemy pogadać? - zapytał Cole, poprawiając włosy. Dziewczyny spojrzały na nas, ale dałam im znak, że mają iść.

- Coś się stało? - zapytałam, moja głowa zaczęła pulsować. Chyba jednak przesadziłam z tym piciem.

Chłopak wziął mnie za rękę i zmierzał w kierunku lasku. Zauważyłam, że musiał zostawić marynarkę w samochodzie, bo miał na sobie jedynie koszulę i muszkę. Wyglądał doskonale, ale coś nie grało, nie czułam się przy nim za dobrze. To znaczy nie towarzyszyło mi takie uczucie jak przy... Nie, nie mogłam o nim myśleć. Dlaczego on? Przecież nie czułam nic do Kristiana, albo przynajmniej tak mi się zdawało.

- Właściwie, chciałem na osobności ci powiedzieć, że wyglądasz naprawdę pięknie - mruknął. - Było mi trochę przykro, że nie poszliśmy wtedy na randkę - szliśmy coraz dalej, ścieżka prowadziła w coraz ciemniejszy las, wszędzie były jakieś kamyki i szyszki. W tym momencie cieszyłam się, że jednak wybrałam płaskie buty.

- Może następnym razem - uśmiechnęłam się, choć nie sądzę, że to zauważył, bo było ciemno i ani ja nie widziałam jego twarzy, ani on mojej.

- Myślisz, że będzie następny raz? - powiedział z nutką ironii w głosie.

Usłyszałam szelest liści i zobaczyłam światło. Ktoś tu z pewnością był. Chwyciłam rękę Cole i pociągnęłam, go jak najszybciej, ale on stał. Spoglądając na mnie ostrym i groźnym wzrokiem. O co mu chodziło? Czemu robił takie sceny?

- Cole ktoś tu jest - pozwiedzałam przerażona. Nie miałam zamiaru być złapana. - Musimy iść.

- Nie sądzę mała - powiedział, chwytając moje obie ręce, a następne popychając mnie na drzewo. Uderzyłam plecami, upadając na ziemię. - A teraz słuchaj...

- To już ja jej powiem - usłyszałam kobiecy głos i oświetloną przez latarkę twarz. Nie mogłam uwierzyć obok chłopaka stała ta sama dziewczyna, którą widziałam w sklepie. Ubrana w skórzaną kurtkę i ze związanymi czarnymi włosami z różowymi pasemkami. Podniosłam się, otrzepując z sukienki liście. - Masz ciekawych znajomych - zaczęła, jej głos wyrażał pogardę. - Ale chodzi nam o jedną osobę. Kristian Kostov? Mówi ci to coś? - prychnęła. - No oczywiście, że tak. Przecież, czekaj jak to go określiłaś? Największy dupek na świecie - zacytowała słowa z mojego bloga. Nie mogłam uwierzyć, czy to wszystko co się działo było naprawdę. Może to tylko sen, zamknęłam na chwilę oczy, ale nadal byłam w lesie, a obok mnie nadal stała ta dwójka.

- O co wam chodzi? - zapytałam najciszej jak tylko potrafiłam. - My się nie kolegujemy.

- Oh, no oczywiście. Kristian zawsze miał szczęście do zakochiwania się w takich małych, skromnych świętoszkach, a później tylko je wykorzystywał - zaśmiała się. Czy ona mówiła o tym samym chłopaku? Dziewczyna musiała go znać. - Nie chcemy ci nic zrobić, a jedynie ostrzec. Jeśli powiesz coś swojemu koledze to nie skończy się to dobrze. Najlepiej trzymaj się z dala od Kristiana, on musi zapłacić za swoje czyny, a ty możesz nam posłużyć za przynętę, ale nie teraz.

Miałam ochotę się rozpłakać, ale jedynie co robiłam to stałam tam i trzęsłam się. Nie wiem czy ze strachu, czy z zimna, ale czułam się w tym momencie jakby ktoś wyssał ze mnie wszystko, co dobre. Nienawiść jaką czułam do dziewczyny była nie do opisania, gdybym była choć trochę odważniejsza rzuciłabym się na nią, ale byłam tchórzem. Dlaczego ja? Czemu ta sprawa musiała dotknąć też mnie?

- Zabierz ją na bal i pilnuj - powiedziała do Cola. Wiedziałam, że na mnie patrzy, gdy chłopak bierze mnie brutalnie za rękę i mocno ciągnie za sobą. Moja głowa mogła zaraz eksplodować, od nadmiaru wiadomości. Widocznie dziewczyna chciała się zemścić na chłopaku i wykorzystała mnie do planu. To było takie chore.

Okej, także no napisałam trzy nowe rozdziały (oprócz tego). Jeśli chcecie następny rozdział to zapraszam do komentowania 😘. Piszcie, gwiazdkujcie i czytajcie dalej...

Our love is untouchable [Kristian Kostov] 1&2 <ZAWIESZONA>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz