Sara popchnęła mnie w głąb korytarza sprawiając, że wpadłam na komodę z maminymi figurkami w kształcie kotów. Weszła zatrzaskując za sobą drzwi od mieszkania, dopiero teraz widziałam ją w całej okazałości. Blada skóra, sine worki pod oczami i jakaś niewielka rysa na policzku. Gdy zdjęła kaptur zobaczyłam, że ma włosy zaplecione w warkocza, który zupełnie nie pasował do takiej osoby. Kilka różowych pasemek zostawiła luźno i założyła je za ucho, miała czarną bluzę i nieduży plecak zawieszony na ramieniu.- Czego tutaj chcesz? - ściszyłam głos jak tylko mogłam, aby dziewczyny nic nie usłyszały.
- Jak to czego? Przyszłam na nocowanie - odburknęła mierząc mnie prześmiewczym wzrokiem, jej usta wyciągnęły się w łuk i odsłoniła swoje białe zęby.
- Nikt cię nie zapraszał - odpowiedziałam, zakładając ręce z piersi. Próbowałam zapanować nad sobą i nie rozpłakać się. Dlaczego ona musiała mi wszystko niszczyć? - Skąd w ogóle wiedziałaś, że robimy nocowanie?
- Po pierwsze nie potrzebuję zaproszenia - odpowiedziała ironicznie, powodując tym u mnie jeszcze większy niepokój. - Po drugie mam ludzi, którzy dostarczą mi odpowiednich informacji.
- Cole...
- W rzeczy samej - wyszeptała, po czym pociągnęła mnie za rąbek rękawa mojej piżamy i warknęła. - A teraz, jeśli chcesz dalej mieć przyjaciółki w komplecie to zaprowadzisz mnie do nich i przedstawisz jako swoją przyjaciółkę z poprzedniej szkoły. Rozumiemy się?
Zrobiło mi się strasznie niedobrze, ona mi groziła, a ja byłam totalnie bezbronna. Domyślałam się do czego są zdolne takie osoby, więc posłusznie pokiwałam głową. Nie chciałam, żeby Charms, Emmie, czy reszcie dziewczyn coś się stało. Wtedy z pewnością zjadłoby mnie poczucie winy.
Do salonu szłam z opuszczoną głową, czułam jak trzęsą się mi ręce i nerwowo przełykam ślinę. Przyjaciółki ze zdziwieniem spojrzały na Sarę i po woli wstały z ziemi, gdzie chyba jeszcze przed chwilą toczyła się rozgrywka w butelkę.
- To jest Sara - widać, że nie tylko dłonie mi drżały, z głosem działo się to samo. - Przyjaźniłam się z nią w mojej byłej szkole. Przyjechała dopiero teraz - zacisnęłam usta nie mówiąc nic więcej. Natomiast Sara mogłaby zostać niezłą aktorką, bo gdybym nie znała prawdy to sama bym jej uwierzyła.
- Och, tak miło was poznać! Ingrid mówiła mi o was tyle dobrych rzeczy - pisnęła radośnie, a jej warkocz cały czas podskakiwał, gdy przytulała się do każdej po kolei. - Tak się cieszę, że znów mogę zobaczyć moją najlepszą przyjaciółkę. Ty In też się cieszysz, prawda? - zareagowałam na zdrobnienie ostrym spojrzeniem w jej stronę.
- Ciebie też miło widzieć - odparła Vera, uśmiechając się krzepiąco.
- Och, zapomniałam! - Sara zignorowała blondynkę i nadal patrzyła na mnie. - Nie lubisz jak ktoś mówi do ciebie In, prawda? - uśmiechnęła się, ale zobaczyłam tylko czyste zło w jej oczach. - Od czasu samobójstwa Kiriana, tylko ojciec tak do ciebie mówił - rozejrzała się po pomieszczeniu i widząc zmieszane twarze przyjaciółek, dokończyła. - Bo powiedziałaś im prawda? Myślałam, że im bardziej ufasz niż Kristianowi? - chyba zapomniałam jak się oddycha. Skąd ona wiedziała tyle rzeczy o mnie i o tym co ja powiedziałam?
- Ingrid? - poczułam dłoń Amandy na moim ramieniu. - Dobrze się czujesz? Może usiądź - zaprowadziła mnie koło fotela, na którym usiadłam. Łzy piekły mnie w oczy, ale nie chciałam żeby dziewczyny zobaczyły moją słabość. W brzuchu poczułam uczucie, coś jakby kopniak w brzuch od własnej podświadomości.
- Przyniosę jej wodę! - odparła Emma i chwilę później podała mi szklankę wody, wypiłam ją duszkiem. Mój mglisty wzrok, zmienił się i z powrotem mogłam normalnie widzieć, a oddech nie był już tak płytki.
Postanowiłyśmy zostawi ten temat bez dalszych wyjaśnień i do około godziny drugiej w nocy oglądałyśmy jakiś film, czasem przerywany cichymi rozmowami. Wiedziałam, że Sara leżąca pod kocem cały czas na mnie zerka swoimi ponurymi zielonkawymi oczami. Ale tu siedząca na sofie pomiędzy Emmą a Verą, czułam się bezpieczna, choć marzyłam żeby dziewczyna opuściła to miejsce najszybciej jak mogła.
Usłyszałam szept i doskonale czułam, że ktoś ciągnie mnie za rękę. Otworzyłam oczy, spoglądając na zegarek - za dwadzieścia szósta. Przez zasłony wlatywały pierwsze promienie światła, więc doskonale widziałam, że przede mną stoi nie kto inny jak Sara ubrana dalej w czarną bluzę i dresy. Co dziwne te ubrania pasowały na nią idealnie i oddawały jej charakter.
- Odprowadzisz mnie - zażądała głosem ściszonym do szeptu i znów, ale z większą siłą pociągnęła mnie w kierunku korytarza. Szłam próbując nad nią nadążyć. Na szczęście żadna z dziewczyn nie obudziła się.
- Czego ty tak naprawdę chciałaś? - powiedziałam już normalnym głosem, gdy stałyśmy pod drzwiami.
- Ostrzec cię - warknęła. - Zawsze tego chciałam, ale ty nigdy nie słuchasz. Dlaczego? Bo zakochałaś się w tym mordercy, żadna jego słodka gadka nie jest przekonywująca. Nie rozumiesz tego? - westchnęła zmęczona i potarła swoje oczy.
- Skąd wiesz te wszystkie rzeczy o mnie i o tym co powiedziałam Kristianowi? - mruknęłam i zauważyłam, że w koncie pomieszczenia leżą moje ulubione trampki w gwiazdki, których nie zakładałam chyba już od miesiąca. - Czy on ci powiedział?
- Byłby głupi - zaśmiała się. - Istnieje coś takiego jak monitoring. Cole jest dobry w te klocki, zainstalował program przechwytujący głos i wszystko zgrał na komputer. Myślałaś, że nie dowiemy się niczego o tym, że powiedziałaś wszystko czego ci zabroniliśmy Kristianowi?
- Myślałam... - westchnęłam. - Nie róbcie mu niczego, błagam cię.
- To nie zależy od ciebie - warknęła, popychając mnie tak, że spadłam na podłogę. - Teraz oboje zapłacicie - zaśmiała się i otworzyła drzwi, powiew ciepłego powierza wpadł do korytarza, a ja wstałam, otrzepując się. Zastanawiałam się kiedy ostatnio było tu sprzątane, choć nie była to odpowiednia chwila, aby myśleć o takich błahostkach.
Przytrzymała jeszcze na chwilę klamkę, choć widać było, że ktoś po nią przyjechał. Wydawało mi się, że widzę auto Cola.
- Myślałam, że zrozumiesz wszystko, kiedy dostałaś do szafki prezent od nas - to ona. Sara włożyła mi do szafki tą psią łapę i miało to być ostrzeżenie. - Kristian, jak i ty musicie ponieść konsekwencje waszych wyborów. Teraz nikt nie jest bezpieczny.
Wydaje mi się, że ten rozdział jest strasznie nieudany. Tak, czy siak piszcie, gwiazdkujcie i czytajcie dalej...
Ps. Postanowiłam skupić się przez jakiś czas na poprawianiu rozdziałów, ponieważ jest tam dużo błędów i niejasności ( nie były zbyt dobrze sprawdzane), ale nie martwcie się rozdziały nadal będą się ukazywać. Całuski.
CZYTASZ
Our love is untouchable [Kristian Kostov] 1&2 <ZAWIESZONA>
FanfictionCZĘŚĆ 1 Kiedy wprowadziłam się do mamy myślałam, że będę prowadziła jeszcze nudniejsze życie niż przed przeprowadzką. Ale życie potrafi nas zaskakiwać i stawiać nam na drodze właściwe lub niewłaściwe osoby... Tyko, którą z nich jest Kristian? CZĘŚĆ...