14

61 4 0
                                    

Mijały dni, tygodnie, a ja wciąż miałam tylko jego w głowie... Mimo, że nie było go w Bergen, tylko koncertował po świecie... Bardzo go kochałam, ale nie czułam jego miłości. W trakcie trasy nie pisał, nie dzwonił do mnie, a ja bardzo tego potrzebowałam. Potrzebowałam go jak nigdy dotąd... Nie mogłam nic na to poradzić, bałam się przełamać i napisać albo zadzwonić do niego, ale sama nie wiedziałam jeszcze wtedy czemu. Moje nastroje były ostatnio bardzo zmienne, ale siedziałam sama w domu ze swoim psem, który zawsze był przy mnie. Czułam jego obecność, nawet kiedy był u rodziców. Ale chciałam czuć też tak obecność mojego chłopaka... On był dla mnie wszystkim, starałam się, kochałam go jak nikogo w życiu, jak nigdy jeszcze, jak gdyby nie liczyło się nic poza nim. Fakt, było to dziwne, ale nie zwracałam za bardzo na to uwagi. Nie było to aż tak konieczne i jakoś nie przykuwało mej uwagi. Jednakże z dnia na dzień było coraz gorzej, czułam jak bardzo oddala się ode mnie, nie było bliskości, nie było już nic. Tylko pusty dom, w którym niegdyś cieszyłam się bardzo. Teraz dopiero zaczęłam cieszyć się każdym momentem, który kiedyś spędziłam z nim. Teraz był mi potrzebny tylko on obok, strasznie mnie to bolało, bo czułam jakiś brak, pustka w mej duszy. Mogła ją tylko wypełnić obecność Alana tuż obok, przytulającego mnie coraz bliżej siebie, jakby nie chciał mnie stracić, był dla mnie wszystkim, co mi teraz było potrzebne, nigdy nie sądziłam, że mogę kogoś aż tak bardzo potrzebować, kogo jeszcze niedawno nie znałam i był dla mnie nikim, może jednak stał się kimś, kto był dla mnie jedynym.

Hehe, nikt nie sądził raczej, że tu wrócę, niespodzianka. Raczej może będę znowu pisać, ale najpierw może poprawię błędy i załapię zgubiony wątek 👀

Im Faded.... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz