Czułam się źle, nie widziałam dalszego sensu ciągnięcia związku z Alanem, oddalaliśmy się coraz bardziej, jakaś pustka wypełniała mój dom, bolało mnie to trochę. Chciałam mieć go obok, mimo, że mnie ranił, że jego podejście było lekceważące. Ale był jednak moim malutkim Alankiem, który pomógł mi z piosenką, który był dla mnie wielkim oparciem. W wielu momentach chciałam go mieć obok, przytulić go, żeby mi powiedział, że wszystko się jakoś ułoży, ale nie mogłam na to liczyć, był w trasie miesiącami. Nawet jego mama nie pamiętała kiedy ostatnio pojawił się w domu, zapytał co u nich, spędził z nimi czas. Najbardziej to wszystko dotykało jego brata, Andreasa, nie okazywał tego, ale tęsknił za braciszkiem i wspólnym jedzeniem pizzy, czy graniem na konsoli. Chciał po prostu bliskości swojego brata, a nie muzyka w masce, który był sławny. Chciał tego bezbronnego Alana, z którym mógł się czasami pobić, pokłócić, pogadać o różnych sprawach. Tego Alana już nie było, a mimo to, Andreas miał cichą nadzieję, że cokolwiek będzie jak dawniej, zawsze jak popatrzył na konsolę, czy jakąś rzecz muzyka, szkliły mu się oczy, miał w nich łzy, chciał być twardy i nie okazywać tego, ale nie zawsze dawał radę. Nawet Happy czuł ten brak, jego piesek tęsknił za czasami bawienia się, wspólnych długich spacerów wzdłuż Fiordów, czy nawet parków. Chciał spędzać czas ze swoim Panem. Często chciałam też go mieć obok, mimo wszystko, zawsze jak na chwilę wracał do domu, nikt nie umiał powiedzieć mu, co go boli i jak tęskni. Za kilka dni miał znowu zjechać z trasy na tydzień, a ja postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce, nie mogłam na to pozwolić. Państwo Walker byli dla mnie jak rodzina, czułam więź z nimi. Musiałam im pomóc, ich cierpienie bolało mnie dwa razy mocniej, nie mogłam na to dłużej pozwolić, to musiało się skończyć, jego rodzina nie zniosłaby dłużej tego bólu. Jeśli oni tego nie zrobią i nie pogadają z nim, to ja to zrobię wbrew ich woli. Czy jest to wredne, jeśli oni tego nie chcą? Może i tak, ale dla dobra tej rodziny zrobię to, czy tego chcą czy nie. Alan nie zauważa jak wielką krzywdę im wyrządza swoją obojętnością, a ja muszę to zmienić. Jest to coś w rodzaju misji specjalnej dla mnie, muszę być silna, żeby znowu nie być tą małą, bezbronną dziewczynką. Już zbyt wiele przez to cierpiałam, a większego bólu chciałam już nigdy więcej nie doświadczyć. I dzięki temu stać się tą silną, chociaż to nie moja rodzina, nie mój dom, to czuję się częścią tego, przywitali mnie bardzo serdecznie, a jestem starsza od Alana i jakoś za bardzo im nie przeszkodziłam, będąc tą, co zabiera im syna, musieli przyjąć do wiadomości, że on jest już dorosły i to jego błędy i że robi co chce i sam za siebie odpowiada. Pomimo młodego wieku, bardzo mi imponował dopóki nie stał się oschły i nie czuły, ale miałam nadzieję, że zmieni się jeszcze, że znowu będzie tym Alanem, którego poznałam i w którym się zakochałam, były na to ogromne szanse...
CZYTASZ
Im Faded....
FanfictionFanfiction o Alanie Walkerze i Iselin Solheim 💗💗💗 "You were the shadow to my light Did you feel us Another start You fade away Afraid our aim is out of sight Wanna see us Alight"