Wołanie o pomoc - część 1

2.9K 188 70
                                    

Kursywa - telepatia

Draco's POV
Patrzyłem w szoku na Severusa, jednak gdy już zobaczyłem wspomnienia Pana, wiedziałem co było powodem jego zachowania. Nadzieja. Pewnego razu opowiedział mi o swojej przyjaźni z mamą Potter'a. Kochał ją jak siostrę.
Gdy tylko zobaczyłem łzy spływające powoli po jego policzkach, podszedłem do niego i uścisnąłem aby pokazać, że nie jest sam i nie musi obawiać się tej chwili słabości.

- Jak już zapewne zauważyliście, to nie ja próbowałem zabić Harry'ego, a twoje spostrzeżenia są jak najbardziej słuszne Severusie. Lily żyje. - powiedział Czarny Pan, za co został nagrodzony sapnięciem ze strony Severusa. - Nie jestem pewien gdzie jest, jednak wiem, że jest gdzieś blisko Dumbledore'a, gdyż naszyjnik jaki niegdyś jej dałem ciągle szaleje.

Na słowa Lorda zauważyłem iskierkę życia w oczach Severusa. W tamtym momencie postanowiłem.

Pomogę ci Severusie. - pomyślałem z nadzieją, że mnie słyszy.

- Jednak to nie koniec kłamstw z jakimi musieliście się mierzyć do dziś.- usłyszałem głos Voldemorta.

Severus' POV
Moja Lily naprawdę żyje. Gdy tylko zostałem upewniony w swoim przekonaniu. Na słowa Draco zgarnąłem go do mocniejszego uścisku.

- Jednak to nie koniec kłamstw z jakimi musieliście się mierzyć do dziś. Bello twoja córka nie umarła przy porodzie. To ten Staruch ją zabrał gdy dowiedział się o tym, że może przekazywać innym energię magiczną. Bał się, że utrudni mu to ppokonanie nas. - Rudolf zgarnął żonę w uścisk.

We wzroku tej dwójki spostrzegłem obietnicę zemsty. Nadal pamiętam dzień porodu. Gdyby kobieta nie byłaby wyczerpana po porodzie, to lekarze na pewno byliby martwi.

- Panie wybacz nam, jednak myślę że lepiej będzie jeżeli opuścimy to spotkanie, bo nie jesteśmy w stanie, aby w nim uczestniczyć. - powiedział rozdrażniony Rabastan, na co Tom skinął głową.

Wszystkich nas zaskoczyło zachowanie starszego z braci, gdyż to on zawsze zachowywał zimną krew, jednak w sytuacji jak ta było to zrozumiałe. Raczej niecodziennie dowiaduje się że twoja córka chrzestna żyje.

- Wy też możecie opuścić pokój,  jednak was proszę o pozostanie. - powiedział Lord kierując swój wzrok na nas. - Skrzaty przygotowały już dla was pokoje. Te co zwykle. - dodał do odchodzących.

Gdy reszta wyszła Tom wskazał nam miejsce na kanapie prostopadłej do tej, na której sam usiadł.

Draco's POV

- Coś się stało Panie? - zapytałem niepewny.

- Nic, co mogłoby wam zagrozić z mojej strony Draconie i proszę, mów mi Tom. - zaczął Tom, na co kiwnąłem głową. - Zapewne zauważyliście już malutką obecność pomiędzy waszą więzią. Obydwoje posiadacie jeszcze jednego towarzysza. Nazywa się to trójkątem magicznym. Taki przypadek był ostatnio odnotowany w Egipcie 180 lat temu. Połączenie to nastąpiło zapewne dlatego, że wasz trzeci towarzysz jest bardzo potężny, dlatego proszę, abyście go nie odtrącali.

- Tom, z twojej wypowiedzi wnioskuję, że wiesz kim on jest. - stwierdził Severus.

Mężczyzna jednak zignorował jego wypowiedź i podszedł do szafki z której wyjął trzy kieliszki i ognistą. Wrócił do nas i nalał do naczyń napoju. Gdy tylko opróżniliśmy kieliszki zaczął mówić:

- Waszym towarzyszem jest nie kto inny jak nasz ukochany chłopiec który przeżył.

Nie słuchałem już dłużej tylko wyszedłem i po chwili usłyszałem kroki za sobą. Zmieniłem ubranie na piżamę machnięciem różdżki i od razu usnąłem.

Tom's POV
Obserwowałem, jak para wyszła zostawiając mnie samego. Postanowiłem dać im się przespać z tą wiadomością, a sam zamieniłem się w kruka i poleciałem w kierunku Hogwartu. Miałem przecież kobietę do uratowania.

°°°

Mój plan się powiódł. Hogwart uchylił dla mnie tarczę wskazując mi piętro w którym Drops uwięził Lily. Rzucając zaklęcie kameleona przedostałem się do obrazu anioła śpiewającego dziecku do snu.

- Proszę, przepuść mnie. - poprosiłem na co ona się uśmiechnęła.

- W końcu ktoś po nią przyszedł. - powiedziała rozmarzona uchylając wejście.

Wszedłem wgłąb sali podobnej do starych pokojów tortur. Ujrzałem ją nieprzytomną pod ścianą nagą i całą we krwi.

- Moja Lily. Pora wrócić do domu. - rzekłem biorąc ją na ręce i odchodząc.

Harry's POV
Obudził mnie oddech na policzku i ciepła ciecz spływająca po pośladkach.
Jeżeli już wrócili, to ile ja spałem? - zapytałem sam siebie.

- Mam nadzieję, że ci mnie brakowało dziwko. - wysapał ten potwór wpychając penisa coraz głębiej, przez co zaczęło mi się robić słabo. - Taki ciasny. Na pewno tęskniłeś za moim kutasem w swojej dziurce.

Każde jego pchnięcie zdawało się rozrywać mnie od środka, a każdy dotyk palił jakby przykładał mi do skóry ogień. Kiedy w końcu doszedł, miałem nadzieję, że to już koniec, jak zwykle, jednak ten nie nadszedł. Świniak zrzucił mnie z łóżka i zawołał syna do "zabawy".

- Mama wyszła do koleżanki, dlatego nie masz czego się obawiać synu. - powiedział mężczyzna w kierunku wchodzącego.

Dudley ściągnął spodnie wraz z bokserkami i nie zwracając uwagi na moje sprzeciwy i błagania wszedł we mnie gwałtownie z głośnym sapnięciem.

Pomocy - pomyślałem ignorując wszystko dookoła i skupiając się na cienkiej linii w moim umyśle. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się to jedyną deską ratunku.

●Tears● ~ZAKOŃCZONE~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz