22.06

1.2K 79 5
                                    

Kiedy podniosłam powieki miałam ochotę z powrotem je zamknąć, lecz nie pozwalał mi na to cholerny budzik, który swoim jazgotem obudził by nawet zmarłego. Wyłączyłam urządzenie i spojrzałam na godzine. Szósta trzydzieści. Powinni zabraniać wstawania o tej porze. Miałam do szkoły na siódmą czterdzieści, jeszcze jakby tego było mało zaczynałam matematyką, która nawet lubię, ale nauczycielka jest szczerze mówiąc tępą szmatą, która się na mnie uwzięła i nęka pytaniem. Gdy zobaczyłam jaka jest pogoda jeszcze bardziej sie załamałam. Na dworze szalała ulewa, ale co tam przecież grunt to optymizm. Na myśl, ze będę musiała sie dostać do tej placowki dla idiotów autobusem robi mi się niedobrze. Odmówiłam rodzicom, kiedy chcieli aby szofer zawoził mnie codziennie do szkoły, a teraz mam za swoje. Jedyna rzeczą która mogła mi umilić ten poranek, są myśli o Coltonie. Cholera, ten facet jest kurewsko gorący. Ciekawe czy teraz śpi. A może już wstał? Napisać do niego? Lepiej nie. A może jednak? Biłam się z myślami jak głupia. Raz kozie smierć. Sięgnęłam po różowego iPhone leżącego na szafce nocnej i odblokowałam go.
Weszłam w smsy, po chwili wystukałam wiadomość.

Me : Hej przystojniaku, śpisz?

Dlaczego ja mu tak słodzę? Nie mam pojęcia, ale ten koleś najwyraźniej działa na mnie niczym magnes.

Misiek: Nieee, jest już szósta rano, ale nie mała.
Misiek: A co się stało?

Wystawiłam nogi spod kołdry, a na mojej skórze pojawiła sie gęsia skórka. Podniosłam się i usiadłam na kraju materaca. Moja krótka piżama od Tommy'ego Hilfiger'a nie pomagała mi w ogrzaniu ciała.

Me: Muszę wstawać, ale jak zobaczyłam tę pogodę, to jedyne na co mam ochotę, to się zabić.

Mozolnie szczołgałam się z legowiska do garderoby w poszukiwaniu ubrań.

Misiek: Dlaczego zabić...Kelly nie strasz mnie.

On tak serio? - pomyslałam przeglądając szufladę z bielizna, po czym zdecydowałam że założę czarny komplet Calvin'a Klein'a.

Me: Oj przecież żartuje.
Me: Coś ty taki wrażliwy?

Czasami żałowałam ze moja garderoba była tak duża, bo wybranie ubrania zajmowało wieki.

Misiek: Nie znam Cię jeszcze tak dobrze, nie wiem kiedy żartujesz.
Misiek: Na ciebie jestem przewrażliwiony.
Misiek: Przepraszam, jeśli ci to przeszkadza.
Misiek: Wybacz mi.

To słodkie co napisał, ale żeby od razu mnie przepraszać. Toczyłam rozmowę w myślach w drodze do toalety.

Me: Kto by pomyślał, byłam pewna, że znasz mnie aż za dobrze.
Me: Ale nie kłóćmy się z rana.

Misiek: Znam cię lepiej na pewno niż twoi byli.
Misiek: Nie kłócimy sie 😉

Me: Aaa czyli wiesz ilu ich było.

Droczyłam się z nim. Zrzuciłam z siebie piżamę wchodząc pod ciepły strumień wody. Czułam się tak bosko, że mogłabym tu zostać na zawsze. Mój telefon wydawał dźwięki przychodzących wiadomości, ale jak narazie obchodziła mnie tylko ciepła woda kojąca  moje zziębnięte ciało. Wtarłam w siebie czekoladowy żel pod prysznic rozkoszując się jego ślicznym zapachem. Spukalam się i wyszłam z kabiny owijając ciało puchowym ręcznikiem prosto z ciepłej suszarki. Prysznic dodał mi energii. Spojrzałam na wyświetlacz.

Misiek: Nie wiem.
Misiek: Ale za pewne żadnego nie dopuściłaś, tak blisko, jak mnie.

I tutaj miał racje. Żaden z moich byłych nie podniecał mnie tak, jak potrafił to zrobić Colton w ciagu kilku sekund, dlatego żadnego nie dopuściłam tak blisko.

Zawsze tam gdzie tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz