Nie bój się mała.

1.2K 78 3
                                    

Colton położył się na czerwonej kanapie plecami do góry. Zgodził się na zaproponowany przeze mnie masaż. Nie miałam żadnego kremu czy też balsamu dlatego suchymi rękoma zaczęłam jeździć po jego ciele.

Czułam każdy fragment jego tułowia pod palcami. Jego skóra była idealnie gładka, opalona. Marzyłam o tym, aby zbliżyć swoje usta do jakiegoś kawałka, doprowadzić go do stanu rozkoszy, aby nie mógł przestać o mnie myśleć już nigdy. Jednak nie zrobiłam tego. Zrezygnowałam.

Zjechałam dłońmi do dolnej części pleców a on zamruczał. Podobał mu się mój dotyk, przybiłam sobie piątkę w myślach kiedy złapał za moją rękę przeciągając ją na prawą stronę.

Z trudem udawało mi się nie zbliżać paznokci do jego ciała. Były długie dlatego nawet zwykłe i proste czynności nie zawsze udawało mi się wykonywać. Pisanie esemesa było katorgą, tym bardziej jedzenie.

— Jezu kelly... — warknał ucieszony. Wygiął się kiedy moje jeszcze zimne paliczki zajechały tuż do karku. — Nie mogę dłużej — porwał się z kanapy stając tuż nade mną.

Wsadził mi język między zęby kiedy już jego usta zapanowały nad moimi. Chwycił moje ręcę kładąc je dokładnie na swoim rozporku. Kolejno wyprostował się posyłając mi diabelskie spojrzenie. Przygryzł wargę kiedy już domyśliłam się o co mu chodzi. Jedną dłonią chwyciłam pasek spodni, który następnie odpięłam. Nie zapomniałam rownież o zamku, którego sprawnie się pozbyłam. Już wtedy zsunęłam mu spodnie od garnituru.

On pomógł mi przekładając je przez nogi. Stanął przede mną sam Prezes C.Coleman Incorporation w bokserskach. Czułam się niesamowicie podniecona kiedy zauważyłam jego wzwód przeszywający się przez cienki materiał.

Przełknęłam głośno ślinę chwytając za gumkę bielizny. Zsunęłam je pozbawiając go jakiejkolwiek cenzury. Moim oczom ukazał się spory penis.

Prawdą było iż jeszcze tego nigdy nie robiłam dlatego właśnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Szybko jednak zabrałam się za masowanie jego przyrodzenia.

Spojrzałam w górę kierując spojrzenie wprost w oczy Coltona.

— Nie bój się mała — poprawił moje opadające pasma włosów.

Objęłam go jedną dłonią zaczynając od nasady. Poruszałam powoli ręką po całej długości, aby każy ruch zapewniany przeze mnie sprawiał mu rozkosz.

Kiedy już widziałam jak mój mężczyzna odczuwał każdy mały gest dołączyłam usta.

Objęlam go wargami zaczynając od czubka i powoli zjeżdżając niżej. Był tak długi, że nie objęłam go nawet w połowie. Niżej ich umiejscowiłam dłoń, którą pomagałam sobie na tyle wystarczająco, aby praktycznie pokryć całą dlugość.

— Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym teraz wejść w twoja ciasną cipkę — przejął moje włosy nawigując tym samym moją głowę.
Czułam jak sie cały napręża kiedy mój język witał się z jego czubkiem.

Nie mogłam się nawet odezwać, gdyż moje usta były zajęte sprawianiu przyjemności Bogowi stojącemu przede mna.

Nigdy nie sądziłam, że posunę się do takich czynów po niecalych dwuch tygodniach znajomości. Colton sprawiał, że nie wstydziłam się robic takich rzeczy. Onieśmielał mnie co prawda swoja urodą, kompetencjami jak i wieloma innymi sprawami.

Jeździłam tak przez pare minut kiedy Coleman oznajmił, że zaraz wybuchnie. Chwycił swój sprzęt przybliżając drugą dłonią do niego moje usta.

— Nie bój się — starał się mnie uspokoić kiedy wystrzelił. Poczułam ciepłą ciecz na swoim języku i wargach. Wykonał jeszcze parę ruchów dłońmi tuż nad moją twarzą, abym mogła połknąć cały płyn.

Nie zrobiłam tego jednak. Zrobiło mi się niedobrze kiedy poczułam tą słoną substancję. Od razu się odsunęłam przejeżdżając reką wzdłuż ust.

On podszedł do mnie składając namiętny pocałunek na ustach.

— Colton czy my jesteśmy ze sobą? — strzeliłam do niego pytaniem.

Robiliśmy tyle rzeczy, ale ani razu nie powiedział mi, że mnie kocha... Może to było za wcześnie. Coleman chyba nie był typem faceta, który łasiłby się na takie słowne pieszczoty.

Spojrzał na mnie unosząc łuk brwiowy ku górze. Zaśmiał się jeszcze i odpowiedział.

— Dlaczego pytasz Kelly?

— Nie uważasz, że powinnam wiedzieć? Jesteś moim pierwszym facetem, z nikim innym nie robiłam tego wszystkiego.

Odwróciłam się.

Po raz pierwszy przez niego byłam smutna. Spodziewałam się, że powie coś jeszcze zamiast patrzeć mi bezwstydnie w oczy.

— Musimy już chyba iść, zaraz może ktoś wparować. — podszedł do drzwi ustawiając się pod kątem, tak aby mnie przepuścić.

Wybiegłam z jego gabinetu bez słowa.

Byłam zniesmaczona tym wszystkim. Po raz pierwszy się tak zachował. Może faktycznie zależało mu tylko na przyjemności, na moim ciele? Nie... to bez sensu. Przecież nigdy mnie do niczego nigdy nie zmuszał to ja głupia pchałam się pierwsza.

Przeklinałam ten dzień kiedy poznałam Coltona Colemana. Mimo, iż nawet wtedy kiedy upokorzył mnie w swojej firmie i uciekłam, chciałam do niego wrócić.

{}

Jak się podoba zwrot akcji? Trochę dramatu tutaj wprowadzimy XD
Kolejny rozdział niedługo:)

Zawsze tam gdzie tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz