W zasięgu jej wzroku mignęło zejście na plaże i znak informujący o znajdującym się tam barze. Meg tęskniła za dotykiem piasku i szumem wody, więc szybko się tam skierowała. Nie szczędziła sił przebierając nogami pragnąć oddalić się od tamtego auta. Odgłos jej obcasów odbijał się echem w podziemnym przejściu.
Gdy tylko weszła na plaże czym prędzej pozbyła się przeklętych butów i zanurzyła z błogością palce w piasku. Pierwszym jej odruchem było zerwać z siebie ubrania i wbiec do wody, ale podejrzewała, że skupiłoby to na niej spojrzenia wszystkich plażowiczów, a miała już dość pokorzeń jak na jeden dzień. Nie wiedząc dokąd, szła przed siebie drewnianym deptakiem unosząc twarz w stronę słońca. Zdjęła okulary z twarzy by jeszcze pełniej cieszyć się ciepłem jakie jej dawało. Kątem oka zauważyła obiecujący napis „Beach Bar” i postanowiła tam spróbować swoich sił.
Ale to zastała w środku przerosło jej najśmielsze oczekiwania: Bar był ogromny, dobrze zaopatrzony, posiadał parkiet, kilka ustronnych stolików otoczonych niskimi czarnymi kanapami z miękkimi poduchami, a za ladą barową półokrągły regał z alkoholami zastawiony od podłogi po sufit. Marzenie każdego barmana. Poza jednym drobnym szczegółem. Jedyny barman za ladą, nie radził sobie kompletnie. A chwili, w której przekroczyła próg baru, blondynowi wpadła szklanka z ręki i z hukiem rozprysła się po podłodze. Długa kolejka niezadowolonych klientów rosła i rosła, na podłodze topniały upuszczone kostki lodu i rozrzucone były kawałki owoców
- Kurwa!
Meg podjęła decyzję w przeciągu sekundy. Widząc bezradność chłopaka, jak pot spływał po jego umięśnionych ramionach i słysząc przekleństwa klientów ruszyła za bar tak pewnym krokiem, jakby całe to miejsce należało do niej. Stając obok chłopka zawiązała włosy w wysoki kucyk i poprawiając na sobie top i posłała słodki uśmiech do klientów.
- Sorry za spóźnienie, młody. Nie uwierzysz jakie są korki! - powiedziała wystarczająco głośno by mężczyźni czekający w kolejce ją usłyszeli. Ale oni i tak nie słuchali. Zbyt zajęci wpatrywaniem się w jej dekolt, który teraz był doskonale widoczny. Sam barman miał problem z pozbieraniem swojej szczęki z podłogi, więc zanim zdarzył wypowiedzieć słowo protestu, Meg chwyciła sheaker i szepnęła do niego blondyna: - Co mamy?
- Trzy razy sex on the beach, black magic i truskawkowe mojito. – Odpowiedział z niedowierzaniem, a na jego twarzy odmalowała się ulga. – Boże, spadłaś mi z nieba!
Jednak Meg już go nie słuchała zajęta krojeniem truskawek i flirtowaniem z klientami.
Pół godziny później kolejka zniknęła, a ostatni zadowoleni klienci wychodzili ze swoimi drinkami do ogrodzonej prywatnej plaży będącej częscią baru. Meg kończyła wycierać blat i odstawiać alkohole na półkę. Z krótkiej rozmowy wywnioskowała, że biedak za barem to Brian, siostrzeniec właściciela baru, który zazwyczaj zajmował się zaopatrzeniem, jednak dzisiaj wuj postawił go za kasą. Brian raz po raz dziękował Meg i wychwalał jej zdolności i opanowanie.
- Dobra, dobra. Skończ już z tymi komplementami, bo się zarumienię. – Przyłożyła dłonie do policzków udając zażenowanie. – Lepiej powiedz mi co taki żółtodziób robił za barem sam? To ogromny lokal. W dodatku na gołym okiem widać, że prosperujący. Nie macie więcej barmanów?
- Mamy. W sensie mieliśmy do wczoraj. – Poprawił się szybko i skrzywił. – Widzisz… Wuj jest dość specyficzny. Uważa, że kobieta nie powinna spać za barem, więc wczoraj zwolnił dwie nasze barmanki. Właśnie przeprowadza rozmowę z kimś kogo chce zatrudnić dlatego jestem tutaj tylko ja i ochroniarze.
- Hym… Rozumiem. Ale zrób coś dla ludzkości, Brian. Nie stawaj nigdy więcej za barem. – Mrugnęła w do niego okiem i oboje parsknęli śmiechem.
CZYTASZ
Last Direction
FanfictionKochała go nie dlatego, że jego słowa były muzyką dla jej uszu. Kochała go dlatego, że samo brzmienie jego imienia spychało wszystkie jej demony w mrok. Sukces nie może być miarą szczęścia. Oboje się o tym przekonali. Co przyjdzie ze spotkania Harr...