20.

708 34 8
                                    

Szybko zbiegłam ze schodów kierując się do kuchni. Przeczesałam nerwowo włosy, wskakując i siadając na blacie. Zastanawiałam się jak chłopacy poradzą sobie z totalnie zjaranym Michaelem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, a mój wzrok zatrzymał się na lodówce i malutkiej karteczce, która na niej wisiała. Zmarszczyłam zdziwiona brwi widząc napis, który się na niej znajdował; proszę, przepraszam, dziękuje. Zeskoczyłam z blatu, trzymając w dłoniach niewielką kartkę. Nie wiem ile czasu analizowałam te słowa i ich znaczenie, 15 minut? Pół godziny? Może ponad godzinę? Zgniotłam kartkę i wrzuciłam ją do kieszeni dresów gdy usłyszałam zirytowany głos Matta na przedpokoju:

-Levis cholera! Kanapa jest bardziej w praw...- następnie usłyszałam tylko huk i dźwięczny śmiech Draka.

-Miałeś go tylko położyć na kanape! Czy ja tak dużo wymagam?!- szybkim krokiem poszłam zobaczyć co ci idioci wyprawiają. Widok, który zastałam był... komiczny. Centralnie obok kanapy na ziemi leżał praktycznie zasypiający brunet, nad chłopakiem stał rozzłoszczony Mike i brechtający się Drake i Mathew.

-Otaczają mnie debile- westchnęłam, opierając się biodrem o framuge drzwi krzyżując ręce na piersi. Chłopacy słysząc mój głos przestali się śmiać, a Mike wyprostował się chrząkając.

-Emmm.. Cześć Kate- powiedział niepewnie Miller, Matt tylko gorączkowo się uśmiechał. 

-Kate?!- krzyknął uradowany Levis i szybko podniósł się z ziemi, podpierając się o zagłówek kanapy. Przeczesał dłonią włosy i szeroko się uśmiechnął. Zmierzyłam każdego z tutaj zgromadzonych lodowatym spojrzeniem, najdłużej swój wzrok zatrzymałam na moim ukochanym Miuchaelu Archerze Levisie. Powolnym krokiem podeszłam do niego, nadal zabijając go spojrzeniem, zielonookiemu od razu zszedł ten głupi uśmieszek. Dzieliło mnie od niego około 15 centymetrów, na pewno nie więcej. Zobaczyłam kątem oka jak trzech chłopaków przełyka głośno ślinę i ze strachem w oczach przyglądali się co zamierzam zrobić. 

Przeniosłam wzrok na bruneta przede mną. Uważnie spojrzałam w jego zielone, przekrwione oczy, aktualnie wydawały się lekko szarawe. Jego idealnie zarysowane kości policzkowe w tym świetle były jeszcze bardziej widoczne, a pod oczami widoczne były niemałe zasinienia, w brwi zauważyłam pionową długą blizne- nie powiem, sprawiała że wyglądał jeszcze lepiej. Mój wzrok zjechał na jego pełne malinowe usta, były idealne. Uniosłam delikatnie dłoń i dotknełam jego twarzy, kciukiem zarysowałam niewielkie kółko na wysokości jego policzka. 

Nie byłam zła, nie było mi też przykro. Do tego chłopaka czułam aktualnie zwykłą obojętność i obrzydzenie, czy on uważa, że dam się tak sobą bawić bezkarnie? O nie nie mój drogi, tak niestety nie będziemy się bawić. 

Opuściłam dłoń i ponownie spojrzałam w jego oczy. Usłyszałam jak chłopacy z tyłu wypuszczają głośno powietrze. Następnie szybko podniosłam dłoń, zamachnęłam się i wycelowałam idealnie w prawy policzek bruneta, twarz chłopaka obróciła się a w wewnętrznej stronie dłoni poczułam pieczenie. Trójka za nami wciągnęła głośno powietrze, a brunet przede mną zacisnął szczękę i przymknął oczy prostując się. 

-Nikt nie będzie bawił się moimi uczuciami- powiedziałam lodowato, patrząc na niego z czystą obojętnością. Wyprostowałam się, poprawiłam włosy i koszulkę i odwróciłam się w stronę chłopaków.- No to skoro mamy już to załatwione, to obejrzymy jakiś film?- uśmiechnęłam się w ich stronę.

-Czekaj... Co?!- Drake otworzył szeroko oczy i spojrzał na mnie jak na idiotke- Ty po takim dniu z nami chcesz po prostu usiąść i obejrzeć film?

-Tak- wzruszyłam niewinnie ramionami- Wybierzcie coś, a ja w tym czasie wezmę prysznic.- wbiegłam szybko do pokoju i podeszłam do szafy wyciągając krótkie dresowe spodenki oraz za duży czarny t-shirt. Weszłam do łazienki nachylając głowę aby związać włosy w niechlujnego koka i wskoczyłam pod prysznic. 

Po pół godzinki weszłam do swojego pokoju ubrana, wycierając właśnie ręcznikiem włosy. Przypomniałam sobie o paczce papierosów na stoliczku nocny. 

Obróciłam się, a na moim dużym łóżku siedział brunet i uważnie mi się przyglądał. 

-Proszę, przepraszam, dziękuje- westchnął chłopak przecierając zmęczony twarz. Uniosłam wysoko brwi, bo był to ten sam teks, który został napisany na karteczce znalezionej na lodówce.

-O-o-o o czym ty mówisz?- przekrzywiłam głowe udając, że niczego nie rozumiem.

-Proszę o wybaczenie- w tym momencie Michael wstał i zaczął powoli iść w moim kierunku, moim odruchem było cofanie się w kierunku biurka -Przepraszam za winy- w tym momencie moje plecy i dłonie dotknęły biurka, zielonooki nadal się zbliżał- Dziękuje, że jesteś- w tym momencie chłopak zwinnym ruchem posadził mnie na biurku, kładąc swoje dłonie na moich udach. Mój oddech znacznie przyśpieszył, a serce zaczęło bić niewyobrażalnie szybko.

-W co ty grasz?- wyszeptałam w prost w jego wargi. Chłopak gardłowo się zaśmiał po czym wbił się w moje usta. 

Pocałunek nie był leniwy i powolny jak w zwyczaju miał to chłopak, ten był kompletnie inny. Całowaliśmy się gorąco i zachłannie, brunet przeniósł dłonie na moje biodra i wbił w nie palce, postanowiłam nie być mu dłużna i jedną rękę wplotłam w jego brązowe włosy, drugą chwytając go za kark. Michael jeknął gardłowo gdy pociągnęłam go za końcówki włosów i wbiłam paznokcie w kark, przejeżdżając po nim zostawiając przy tym czerwone  ślady. Brunet delikatnie wsunął swoje ciepłe dłonie pod mój t-shirt. Błądził dłońmi po mojej rozgrzanej skórze. Zaczęłam całować jego szyje miejscami ją podgryzając i zasysając skórę zostawiając trzy krwiste malinki. 

Nagle zadzwonił chłopaka telefon, a on warknął wyjmując dłonie sięgając do kieszeni swoich czarnych jeansów. 

-Czego znowu? Teraz? Aktualnie jestem zajęty- w tym momencie spojrzał na mnie zagryzając wargę- Nie możemy kiedy indziej? Yhm, no okej. Daj mi 15 minut.- po czym rozłączył się i ponownie położył dłonie na moich udach. Chłopak próbował mnie pocałować ale skrzyżowałam ręce.

-Musisz iść- spojrzałam w jego oczy.

-Muszę, a co jeżeli nie chce?- na jego twarz wpłynął zadziorny uśmieszek

-To spędzisz sobie wieczór z chłopakami- sztucznie się uśmiechnęłam strzepując dłonie chłopaka i zeskoczyłam z biurka- Nawet cię odprowadze do drzw...- niestety przerwał mi krzyk zza drzwi

-Michael jedziemy!- w tym momencie w moim pokoju stanął zirytowany Backer- Miałeś iść kurwa do toalety- warknął patrząc na chłopka.

-Wybrałem tą lepszą opcje- brunet nic sobie nierobiąc po prostu włożył ręce do kieszeni i powoli wyszedł z pokoju. Gdy mijał blondyna ten zdzielił go w tył głowy- A za co to?- jęknął

-Za bycie debilem- westchnął czarnooki i wyminął chłopaka na schodach. Przewróciłam oczami schodząc po schodach. Pożegnałam się z każdym ale oczywiście w domu został tylko Michael. Gdy stał w progu drzwi przyciągnął mnie za biodra i wcisnął w moje usta krótki pocałunek, przygryzając moją dolną wargę.

-Dupek- mruknęłam delikatnie się uśmiechając, brunet tylko głośno się zaśmiał i skierował się w stronę auta. 

Tak, to był niezwykle udany dzień.



Dobra maluszki, powiedzcie szczerze co w tym rozdziale jest źle, bo wydaje mi się że jest w miarę okej. 

I tak, żyje. Niestety

Nigdy Nie Byłam Grzeczną DziewczynkąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz