21.

504 22 5
                                    

Przez ostatnie dwa dni nie było Michaela w domu, napisał tylko krótkiego smsa, że jest na "wyjeździe biznesowym" i wróci w piątek wieczorem. 

Było już grubo po 22 gdy postanowiłam wyjść spod prysznica. Założyłam na siebie bieliznę i za duży o kilka rozmiarów biały t-shirt taty. Właśnie skończyłam wiązać włosy w luźną kitkę, gdy do mojego pokoju wszedł wysoki brunet cicho zamykając drzwi. Oparł się o nie plecami, a ja miałam okazje mu się przyjrzeć- czarna koszulka, jasno szare dresy i ten zawadniacki uśmieszek.

-Wstawaj, idziemy na impreze- powiedział mierząc mnie wzrokiem, co zmusiło mnie do poprawienia koszulki.

-Spierdalaj, nigdzie nie idę. Leże już w piżamie i mam plan pójść sam. Wiesz gdzie jest twój pokój więc miłej nocy.- westchnęłam przykrywając się kołdrą. 

-Mam totalnie w dupie, że ci się nie chce. Masz 15 minut, czekam w salonie- warknął ściągając kołdrę.

-Bierz sobie to- prychnęłam- mam jeszcze kocyk.

-Już nie- zaśmiał się zrywając z mojego ciała materiał, na co westchnęłam zirytowana- 15 minut!- krzyknął wychodząc i zamykając drzwi.

-Nienawidzę cie!- krzyknęłam przecierając twarz. Ten wieczór zapowiadał się tak idealnie, tylko ja, kołdra i filmy. Po chwili rozmyślania jak zabić zielonokiego zwlekłam się z łóżka podchodząc do szafy, nagle mój telefon zawibrował. Spojrzałam na niego marszcząc brwi gdy ujrzałam treść:

OD: Michael

Ubierz się ładnie mała 

No kurwa mać, to akurat wiem. 

Westchnęłam zirytowana, bo oczywiście jestem typową kobietą i nie mam w co się ubrać. Dzisiejszego wieczoru postawiłam na ciemno niebieskie obcisłe jeansy, czarny "piżamowy" podkoszulek oraz zwykłe czarne szpilki od YSL. Niechętnie sięgnęłam po kosmetyki i postawiłam w makijażu na mocne rzęsy oraz konturowanie, postanowiłam również na sztuczne rzęsy, których szczerze nienawidzę przyklejać ale okazja tego wymagała. 

Po kilkunastu minutach ubrałam szpilki, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do niewielkiej torebki na srebnym łańcuszku i powoli zeszłam po schodach poprawiając włosy. Brunet siedział luźno na blacie przeglądając coś w swoim smartfonie. Zauważyłam, że przebrał się w czarne spodnie i na koszulkę narzucił kurtkę jeansową, na nogach miał zwykłe czarne vansy.

Cicho chrząknęłam i przestąpiłam z nogi na nogę poprawiając torebkę, chłopak podniósł na mnie wzrok chowając telefon do kieszeni. Nie odzywając się ani słowem po prostu wstał, zgarnął dłonią kluczyki do samochodu i wyszedł z domu. Uniosłam wysoko brwi zdziwiona, no bo o co mogło mu chodzić? Przecież nic złego nie zrobiłam.

Wyszłam z budynku otulając się rękami, ponieważ było trochę chłodno. Podeszłam do pojazdu otwierając drzwi od strony pasażera.

-Będzie ci zimno- mruknął odpalając samochód.

-Sherlock- westchnęłam zamykając za sobą drzwi.

-O co ci chodzi? Próbuje być tylko miły!- oburzył się zielonooki wyjeżdżając na drogę.

-Ugh nie ważne- westchnęłam na myśl o jego dziwnej obojętności w kuchni- Gdzie jedziemy? 

-Już ci mówiłem, że na imprezę.

-Ale klub? Domówka? Konkrety chłopie!- obróciłam się twarzą do kierowcy. 

-Domówka u kumpla.- mruknął skręcając w bogatszą dzielnice miasta. 

-A co z chłopakami?

-Już tam są- westchnął wyglądając przez okno- To tutaj.- Moim oczom ukazała się wielka willa, a przed nią bardzo dużo nastolatków jak i osób dorosłych, muzykę było słychać aż na ulicy. Niestety w obrębie najbliższych stu metrów nie było gdzie postawić samochodu- Mogę cię wysadzić i pójdziesz już do chłopaków- zaproponował mój towarzysz patrząc na mnie kątem oka.

-Pójdziemy razem- uśmiechnęłam się lekko, co brunet odwzajemnił kładąc dłoń na moim udzie. Uniosłam delikatnie brwi na ten gest, spojrzałam delikatnie na Michaela a jego wzrok był skupiony na drodze. 

Zaparkowakliśmy samochód jakoś 200 metrów dalej, a muzykę nadal było słuchać. Brunet wyłączył pojazd i spojrzał na mnie

-Zamierzam dzisiaj pić, masz pieniądze w razie czego na taksówkę?- pokiwałam twierdząco głową- Jakby coś się działo, nie wiem... ktoś cię zaczepiał czy coś to dzwoń albo do mnie albo do któregoś z chłopaków, jasne? 

-Tak tato, możemy już iść?- westchnęłam na jego pouczenia.

-A i jeszcze jedno- zagryzł wargę, zmarszczyłam brwi patrząc na niego pytająco- Muszę cię oznaczyć, żeby no wiesz... obiecałem twojemu tacie, że będę się tobą opiekował a pijani ludzie są zdolni do wszystkiego i...

-Czaje- urwałam jego monolog gestem dłoni- Ale jak chcesz mnie oznaczyć?- spojrzałam na niego jak na idiote

-Zrobię ci kilka malinek i po sprawie- wzruszył nonszalancko ramionami. W sumie to tylko malinki więc co mi szkodzi? Przecież to nic nie znaczy. Przewróciłam oczami i przełożyłam włosy nachylając się ku brunetowi.

 Levis uśmiechnął się zagryzając dolną wargę po czym wbił się w moją szyje w okolicy ucha. Brunet wykonywał swoje "zadanie" niezwykle delikatnie i powoli. Zrobiło mi się znaczniej gorąco ale zbagatelizowałam ten fakt. Chłopak zrobił mi jeszcze 2 malinki, po czym odsunął się oblizując usta. Spojrzałam w lusterko, dostrzegłam 3 bardzo duże krwiaki na mojej szyi, dwie w okolicy ucha i jedna na obojczyku.

-Wyglądam jakby ktoś mnie pobił- spojrzałam na niego, a ten tylko wzruszył ramionami uśmiechając się.

-Mi tam się podoba- zaśmiał się dźwięcznie wysiadając z samochodu, co również zrobiłam. 

Mój towarzysz podszedł do mnie i położył rękę na dole moich pleców. Skierowaliśmy się w kierunku willy w ciszy. Gdy przekroczyliśmy próg domu, w moje nozdzrza uderzył zapach alkoholu, papierosów, trawki oraz spoconych ludzi. Nagle poczułam ciepłe powietrze w okolicy mojego lewego ucha

-Dzisiaj będziesz błagała o więcej. 



Nigdy Nie Byłam Grzeczną DziewczynkąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz