Robi się poważnie...

79 24 7
                                    


Ciśnienie podskoczyło mi tak, że poczułem gorąc powyżej uszu. Musiałem wyglądać jak dorodny pomidor. Wcale nie mam ochoty jej widzieć. Nie teraz.

Zachowuj się jak facet! – skarciłem się i wstałem z uśmiechem. Nie chcę, żeby mnie źle pamiętała. Zawaliłem, ale takie rzeczy nie powtarzają się często. Ruszyłem w jej stronę, nie spojrzała na mnie ani na sekundę pomimo, że szedłem naprzeciwko niej. Patrzyłem na nią.

Ona nagle uśmiechnęła się szerzej... do jakiegoś chłopaka na ulicy i przytuliła go mocno. Zgłupiałem. Pocałowali się szybko i chwycili za ręce. Zrobiłem piruet jak baletnica i potruchtałem do kawiarni. Słyszałem dudniące w mojej głowie bicie serca i głuche uderzenia moich butów o rozgrzany chodnik. Chciałem zapaść się pod ziemię. Oby mnie nie zobaczyła. Proszę, nie patrz na mnie.

Jak tylko zamknąłem za sobą drzwi odetchnąłem przerażony.

Facet wyglądał jak Jensen Ackles. Był przystojny i na moje nieszczęście w cholerę napakowany! Oczy miał jak tygrys, czujne i ciemne. Włosy ułożone idealnie co do włoska. Dlaczego dziewczyna go zdradzała? Może mieli jakiś zakład, albo chciała się odegrać. Z dziewczynami to nigdy nic nie wiadomo. Poczułem się wykorzystany. Całe moje wnętrzności przewinęły się na drugą stronę z poczucia bezradności i wstydu. Już nie byłem ani głodny, ani zmęczony. Byłem zły.

*****************************************

KLUB (MIEJSCE MNIEJ LUB BARDZIEJ ZNANE W BIELSKU). GODZ. 23:43

-Że co zrobiłeś?! – wybuchnął Rudy. Wypiłem kolejny duży łyk drinka i spojrzałem na niego spode łba. -No wiem, nie chcesz o tym mówić. Czaję. Ale słuchaj, dobrze, że tego nie zrobiłeś. Teraz koleś miałby cię na muszce. Byłbyś celem numer jeden!

-Gdyby się dowiedział. A ona nie wyglądała na taką szczególnie szczerą.

-Na pewno nie znasz jej imienia?

-Nie.

-Facebook nic nie pomógł? Weź, ja się pobawię w hakera. Opisz ją jeszcze raz. – Pokręciłem energicznie głową. Głupotą jest szukać jej. Miasto jest w miarę duże. Wiem które miejsca omijać. Dam radę.

-Opowiedz lepiej co tam u Daniela. Coś za cicho o nim. – Rudemu od razu zrzedła mina.

-Nie bez powodu cicho. – bąknął pod nosem.

-Dlatego pytam.

-No stary... Jedzie z rodzinką sobie na wakacje! Ja nie mam nic przeciwko w zasadzie, ale na miesiąc! Cały długi miesiąc. – zagwizdałem podsumowując ogrom czasu, który Rudy będzie zmuszony zostać sam.

-Ciesz się, że się tam nie przeprowadzą. A gdzie jedzie? Byleby miał zasięg to dacie radę.

-Ale kto się mną tu zajmie!? Bo chyba nie ty... – Zarechotałem na to złowieszczym śmiechem.

-Przedstawię Danielowi scenariusz jak się tobą zajmę to zostanie na miejscu. – Poruszyłem znacząco brwiami. Rudy ryknął śmiechem. Para siedząca za nami odwróciła się, żeby zobaczyć co się dzieje. – Gdzie jedzie? – ponowiłem pytanie.

-Grecja. Mają tam rodzinę, a jego ojciec w międzyczasie ma trochę interesów. Wiesz jacy są przystojni Grecy?

-Przeżywasz jak mrówka okres. – Wywrócił oczami. – Dacie sobie bez problemu radę. – Rudy zamyślił się na chwilę a ja dopiłem drinka. Zauważyłem, że marszczy brwi wpatrując się gdzieś w tłum ludzi. – Co jest?

-Chyba jakiś facet się na mnie patrzył. Obserwował mnie. Brrr... - otrząsnął się i zaśmiał dopijając drinka.

Wypiliśmy jeszcze po jednym siedząc już przy barze. Rudy co jakiś czas zerkał na chłopaka, który go obserwował. Bo przecież na pewno to kryminalni. Potem tańczyliśmy, to znaczy on tańczył z jakąś chudą laską z blond włosami, ale szybko go spławiła. Więc dołączyliśmy się do paczki czterech przyjaciółek, które były zachwycone. W międzyczasie zniknęły jeszcze po dwa drinki. Barman nie żałował już alkoholu, żebyśmy wydali jak najwięcej. Mi to nie przeszkadzało. Cieszyłem się perspektywą jutrzejszego wolnego dnia. Leczenie kaca przy serialu to cudowna rzecz.

-Uważaj na tajniaków. – zamruczał mi Rudy do ucha jak wychodziłem. Uwielbiałem jego ironię tak bardzo jak jego podteksty. Wcale. On swobodnie rozsiadł się z nowo poznaną paczką dziewczyn, które były podniecone faktem „mój nowy gej przyjaciel" i zwierzały się chętnie z przygód erotycznych. Kiwnąłem tylko głową.

Na zewnątrz wcale nie było chłodniej niż w środku. Od rozgrzanego asfaltu i chodników dalej biło ciepło. Noc była bezchmurna, jutro miało być znowu gorąco. Szedłem powoli rozkoszując się wstawieniem alkoholowym. Ktoś szedł zaraz za mną, z przyzwyczajenia odwróciłem się upewnić się, czy to nie jakiś dres.

To nie był dres. Dłuższe ciemnie włosy opadały mu na twarz, a w jasnych oczach odbijało się światło latarni. Miał zawiązaną na ramionach czarną bluzę. Gwałtownie odwróciłem się i przyśpieszyłem. Patrzył prosto na mnie. To chyba ten sam, który obserwował Rudego. Zabójczo przystojny "tajniak". Słyszałem, że również przyśpieszył.

Szlag. Szlag. Szlag. Co jeszcze w tym tygodniu mi się przydarzy?

Mężczyzna szedł za mną aż pod samo mieszkanie. Podbiegłem do drzwi i drżącymi dłońmi otworzyłem zamek. Zerknąłem nerwowo za siebie, serce chciało rozerwać mi pierś. Cholernie bolało w klatce, dzikim kłuciem. Bałem się. Byłem obsrany. Co za typ!

Widziałem jak bez namysłu przeszedł przed moim mieszkaniem spokojnym krokiem. Rzucił mi ostatnie spojrzenie uśmiechając się przyjaźnie i z rozbawieniem.

Co jest ze mną nie tak?

Dziennik z kawiarni (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz