Nad salą nauczycielską była mała kawalerka.
-Mieszkasz sam?
-Mhm. – Mruknął tylko idąc do kuchni bez słowa. Rozmowny jak zawsze. Rozejrzałem się. Wszędzie leżały puste kubki i filiżanki. Na stole puste pudełko po pizzy. Czuć było stary tytoń i tani ketchup. Uchyliłem okno, które nie było myte od stuleci. Jakim cudem on tak dobrze wygląda? Dwa kwiatki na parapecie wyzionęły ducha już jakiś czas temu. Usłyszałem stuknięcie szkła o stolik. Dwie szklanki lodu z colą. Uświadomiłem sobie, że znowu mam suche gardło, nie tylko przez upał, ale i przez kaca. Usiadłem powoli na sofie zwracając uwagę na to, czy nie ma tam nigdzie noża, albo czegoś innego.
-Długo tu mieszkasz? – Siedział skulony i bawił się kostkami lodu w swoim napoju.
-Tydzień. – Rozejrzałem się jeszcze raz.
-To jakim cudem...
-Mam często gości. – Uśmiechnął się, ale chyba tylko sam do swoich myśli. Kiedy podniosłem szklankę, on uniósł swoją w moim kierunku. Czekał na mnie, żeby się napić. Stuknąłem się z nim i wypiłem duszkiem do dna. Uh! Chłopak się roześmiał.
To było praktycznie samo whisky. Napój natychmiastowo mnie obudził. Zakaszlałem parę razy marszcząc się na twarzy.
-A więc po co przyszedłeś? Grasz? – zapytał i odwrócił się w moją stronę wygodnie wyciągając się na sofie. Koszula uniosła mu się do góry odsłaniając kawałek umięśnionego ciała, które z resztą i tak było widoczne pod delikatnym materiałem jego ubrania.
-Nie, nie. Ograniczam się do słuchania muzyki. Szukam pewnej dziewczyny. – Zawstydziłem się na dźwięk moich własnych słów. – Poznałem ją jakiś czas temu i powiedziała, że mogę ją tutaj znaleźć.
-Kłamiesz. Teraz naprawdę. – Uniosłem brwi na jego odpowiedź i sapnąłem z zaskoczenia. Chłopak obserwował mnie teraz uważniej.
-Okej. – Zatarłem ręce. – To wstyd, ale nie dała mi numeru, ani żadnego kontaktu. Nawet nie znam jej imienia, ale wiem, że tutaj pracuje. Nie zależy mi na niej, muszę ją znaleźć tylko z powodu jednej rzeczy. Ja wiem, jak to głupio brzmi. Zależy mi tylko na tym, żeby się dowiedzieć... - dlaczego chciała mnie zabić. Dokończyłem w myślach. – czy wszystko u niej w porządku. – Popatrzyłem na niego spłoszony i zawstydzony. Widząc jego szeroki uśmiech znowu poczułem ciepło na policzkach. Po same uszy. Nawet wyżej, po ostatni włos na głowie. Rozczochrał mi włosy łagodnym ruchem dłoni.
-Posłuchaj... - napił się i szybko kontynuował patrząc mi w oczy. – Po pierwsze, mów mi Mat.
-Ja jestem...
-Wiem, Bartek. Po drugie obserwowałem cię długo w kawiarni. – Nie poczułem się na tą informację dobrze. – Nie należysz do takich typów, którzy podrywają dziewczyny. A nawet jakbyś chciał, nie umiałbyś.
-Nie prawda. Lubię podrywać kobiety. – Zaprzeczyłem zawstydzony. Mat spojrzał na mnie z zawadiackim uśmiechem i dziwną iskrą w oczach. Znowu poczułem palenie na twarzy.
Niespodziewanie przysunął się do mnie i pocałował w usta. Jęknąłem z przerażenia pod jego wargami. Serce galopowało mi jak szalone. Odsunął się i spojrzał na mnie interpretując moje zachowanie. Nie odepchnąłem go, ale i nie odpowiedziałem na jego zachowanie. Po prostu patrzyłem na niego w czystym, niewinnym szoku. Tylko musnął moje wargi, a ja zareagowałem tak... silnie. Podniecenie przeciągnęło się dreszczem po całym kręgosłupie.
-Tak jak mówiłem, wolisz mężczyzn. – otworzyłem usta, żeby zaprzeczyć ale wystarczyło, że uśmiechnął się w ten sam sposób jak przed chwilą. Dla bezpieczeństwa zakryłem usta dłońmi. – Więc kompletnie nie rozumiem twojego zaprzeczenia, ani tego dlaczego szukasz tej blondynki.
-Nie mówiłem, że to blondynka. – Przewrócił oczami.
-Widziałem tu tylko dwie blondynki w twoim wieku. Odpuść. – Whisky lekko zaszumiało mi w głowie. Oparłem się o sofę ostrożnie i przymknąłem oczy. Czułem się przybity, z drugiej strony okropnie skołowany po tym pocałunku. Chciałem być już w domu. Chciałem iść spać. Nie myśleć o nich. – Jesteś zmęczony. Odprowadzić Cię do domu?
-Nie – mruknąłem. Czułem jak bardzo zmęczony byłem. Fakt, nie spałem za długo w nocy, ale to pewnie wina alkoholu. Przymknę na chwilkę oczy i mi to minie.
-Przepraszam. – szepnął tak, że go prawie nie usłyszałem. Pogłaskał mnie lekko po kolanie, jakby próbując dodać otuchy. Usłyszałem, że wstaje i coś fioletowego mignęło mi przed oczami kiedy chciałem zobaczyć co robi. Przetarłem je kciukami i zobaczyłem jak odnosi do kuchni szklanki. Chciałem wstać ale zakręciło mi się w głowie. Co jest?
Po chwili usłyszałem powracające spokojne kroki. Schowałem głowę w dłoniach.
-Co ty mi dałeś? – wymruczałem.
-Nic. – w jego głosie słychać było zawstydzenie. – Jesteś tylko zmęczony. Uwierz mi. - Usiadł przy mnie. Zachwiałem się więc objął mnie stanowczo ramieniem i oparł sobie o tors.
-Njjj... - Chciałem stąd iść. Zamruczał mi do ucha tylko „ciii" i zaczął głaskać po głowie. Było mi tak dobrze. Czułem ciepło bijące od jego ciała. Nigdy nie czułem czegoś takiego. Taką rozkosz, spokój i coś jeszcze, przez co miękło mi serce. Westchnąłem wtulając się głębiej w jego ciało. Mat na chwilę zastygł, ale po chwili zaczął znowu głaskać mnie po głowie.
Było nam tak dobrze.
*******************************
Wiem, że dzisiaj krótko, ale nie bez powodu. Jutro więcej, goręcej, konkretniej i w końcu zacznie się coś wyjaśniać. Trzymam za was kciuki.
B.
CZYTASZ
Dziennik z kawiarni (ZAWIESZONE)
RomancePraca w niepozornej kawiarni rozpoczęła ciąg niefortunnych zdarzeń. Tajemniczy pisarz, blondynka w różowym szaliku i młody "tajniaczek" mieszają w życiu Bartka. Nagle świat wygląda zupełnie inaczej. 🍬🍬🍬 Autorką cudownej okładki jest moja przyjaci...