Spacerowałem po Bielsku z papierosem w dłoni. Niespecjalnie zdrowo, wyciągałem jednego za drugim, czując, jak przez nadmiar smrodu tytoniowego powoli zaczyna mnie mdlić. Dokuczało mi to, że ubrałem się źle na tą pogodę. Dusiłem się w długich dżinsach i trampkach. Wręcz czułem jak pot spływał po moich udach i wsiąkał w materiał. W butach miałem „morze śmierdzące", zupełnie nowe, nieodkryte szlaki wodne.
Może Rudy był w takim stanie dlatego, że za dużo informacji naraz wytrąciło go z równowagi. Trzeba przyznać, że kiedy ja się dowiedziałem, też byłem nie w sosie. W dodatku naprawdę źle go potraktowałem, miał prawo się zdenerwować. Przejdzie mu. To jest Rudy. On mnie rozumie, będzie wiedział, że wcale nie chciałem tak zrobić. Znowu wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni, oczywiście upadł mi na chodnik po raz kolejny tego dnia. Zawsze był cały poobijany.
Otworzyłem kontakt Rudego.
Wczoraj
Rudy:
Stoję za przejściem dla pieszych. Szybko!
Przypomniała mi się zabawa na koncercie. Ciepłe ramiona, muzyka dudniąca w całym organizmie, euforia, dreszcze na plecach.
Udało mu się wtedy poprawić mi humor. Wcale nie potrzebowałem później jego obecności, po kłótni z pieprznym krwiopijcą energetycznym. Dałbym sobie radę. Nazajutrz zobaczylibyśmy się i opowiedziałbym mu o tym drugim popieprzonym świecie. Jestem samolubny.
Zawinąłbym się kocem z herbatą miętową, włączył Glee i wyłączył myślenie. Ale nie... bo czemu by nie zaprosić przyjaciela – geja na noc? W dodatku takiego, któremu naprawdę na mnie zależy. Powinienem był odesłać go do Daniela. Powinienem pamiętać, że jutro wyjeżdża, a chłopakowi na nim zależy. A jeśli przeze mnie z nim zerwie? Przeszło mi przez głowę, ale natychmiast odrzuciłem tą myśl. Nie było do tego powodu. Jestem przewrażliwiony. Tak na prawdę niby nic takiego się nie stało. Ostatnio za dużo na raz się dzieje.
Na ekranie wyświetliło mi się połączenie, ale numer był nieznany. Przypomniało mi się, że nie oddałem książek do biblioteki... już jakieś pół roku leżą u mnie w pokoju zakurzone. Westchnąłem... Może to być też Mat. Tym gorzej, nie chcę z nim rozmawiać. Wyciszyłem telefon i schowałem do kieszeni, zamiast tego wyciągając kolejnego papierosa. Po raz drugi dzisiaj znalazłem się na rynku. Zatoczyłem koło. Szedłem wolnym krokiem. Zobaczyłem przed sobą trzy koleżanki z liceum. Uśmiechnąłem się do nich niemrawo. Sara była najładniejsza w klasie, zawsze miła i chłopcy ją uwielbiali. Miała dzisiaj na sobie koszulkę z napisem „Bad boys, good lips" w której wyglądała jak typowa "niedostępna". Jedna z jej towarzyszek dała dziewczynie lekkiego kuksańca i jak znalazły się bliżej mnie rzuciła mi się w ramiona.
-Barciuuuuk! Dawno cię nie widziałyśmy! Co teraz porabiasz?
-Em... praca, pomagam mamie, wychodzę z Rudym... samo życie. - Jakbym chciał teraz nie kłamać. - A u was?
-Dooobrze! - zawyła mi do ucha obejmując w talii, spojrzała wymownie na Sarę w uśmiechu z serii „to rozumieją tylko dziewczyny". Gdybym mógł, zapadłbym się pod ziemię. Ostatnie czego teraz chciałem to rozmowa... w dodatku z nimi. Korciło mnie, żeby zerknąć na telefon. Nie powinienem teraz ignorować Mata, tym bardziej po wczoraj. Jak skończę tą rozmowę, to od razu oddzwonię, najgorsze co mnie spotka to rozmowa z bibliotekarką.
-Wróciłyśmy niedawno z Chorwacji, jezu jak tam jest pięknie. - pochwaliła się czarnowłosa przyjaciółka, ta która jeszcze nic nie powiedziała. - Rudy jedzie do Grecji, nie?
Fakt, kiedyś mój przyjaciel próbował ją pocałować, ale nie wiedziałem, że ona nadal była nim zainteresowana. No i pocałował ją. Na żarty, bo był już deklarowanym gejem. Ona jednak była innego zdania.
-Nie, tylko jego chłopak. - Uśmiechnąłem się przyjaźnie widząc jak pochmurnienie. Właśnie tego się spodziewałem i oczekiwałem. Wiedziałem, że nie chciałby jej zainteresowania.
-A ty? - dołączyła się w końcu Sara patrząc na mnie pewnym siebie wzrokiem. Delikatnie założyła ciemne włosy za ucho. Zauważyłem, że ukradkiem powiększyła dekolt, ściągając koszulkę nieco niżej.- Gdzieś wyjeżdżasz, czy jesteś na miejscu? - Nie lubiłem jej. Uważała, że może mieć każdego. Może i wyglądała na miłą, ale nie raz słyszałem, że ktoś przez nią płakał. Mimo to...
-Zostaję, jak mogę przed Tobą uciec? - mrugnąłem do niej i uśmiechnąłem się. Ciemnowłosa zamrugała zaskoczona a Sara spuściła wzrok wyraźnie zadowolona odpowiedzią.
-No, ty dowcipnisiu! - pisnęła laska obejmująca mnie dalej w pasie. Jak one miały na imię?
-A jak tam pisanie bloga Sara? - zagadnąłem.
-Dobrze...
-Ma prawie dziesięć tysięcy followersów.- pochwaliła się jej towarzyszka. Ta czarnowłosa, podrywaczka Rudego.
-Noooo! I z milion wyświetleń! - wystrzeliła ramionami w przestrzeń „ta piszcząca".
-Ładnie, choć pewnie miałbym więcej z moim urokiem osobistym.
Oberwałem w brzuch od piszczącej, więc odskoczyłem śmiejąc się złośliwie. Nastrój mi się trochę polepszył.
-Ładnie, choć pewnie tylko w gronie męskim. - Zripostowała Sara. Roześmiałem się. O nie... moja droga... Pokręciłem głową mrużąc oczy i podszedłem do niej na odległość nie więcej niż dwóch palców. Czułem zapach drogich perfum Chanel. -Śmierdzisz fajkami. - dodała z zawziętym uśmiechem. Widziałem, że udaje niedostępną, ale jej oddech przyśpieszył. To dobrze. Wcześniej przyszło mi do głowy, żeby sprawdzić jak poszłoby mi z Martą. Rozkwitło mi to w głowie kiedy ta oddalała się kręcą tyłkiem zawiniętym w fartuch. Ja nie potrafię podrywać kobiet, hm? Zobaczysz Mat...
-To mój naturalny zapach podczas podrywu. - Parsknęła śmiechem. Przeczesałem ostrożnie jej włosy dłonią i zamyśliłem się. Gdzie ją zaprosić.
-Co ty robisz z jej włosami? Znaczysz teren? - zaśmiała się nerwowo piszczata, a ta druga pociągnęła ją za ramię.
-Dasz się zaprosić do mnie na kawę? - spojrzałem jej głęboko w oczy, delikatnie mrużąc swoje, żeby uzyskać efekt „bad boy". Ona takich lubiła.
-Wiesz... a może gdzieś na miasto? - spróbowała się wywinąć. To przez koleżanki. Nie zgodzi się iść od razu do mnie przy nich. Skinąłem głową.
-Masz jeszcze mój numer?
-Mam
-Zadzwoń, albo napisz - mrugnąłem oddalając się odrobinę. - Nalegam - dodałem, żeby wierzyła, że mi zależy. Przygryzła wargę i skinęła głową.
-Uciekamy, zaraz zaczyna się seans, a musimy jeszcze dojść do Sfery. - Sara machnęła do mnie, na co zawtórowały jej przyjaciółki. Piszczata nachalnie i szybko, a czarnowłosa nieco wstydliwie, nawet nie otwierając do końca wnętrza dłoni.
Odeszły żywym krokiem. Widziałem jeszcze jak Sara wachluje sobie twarz dłonią. Nigdy nie uważałem jej za szczególnie mądrą, ale ten gest mówił sam za siebie. Pewnie teraz poddawała się pochwałą jej przyjaciółek. „O mój gaaad... łon się zgodził", „Zaruuchasz...", „Będzie ślubik!".
Nie.
Nic z tych rzeczy.
Nie jestem na tyle niedojrzały jak Rudy, kiedy sprawdzał swoją orientację. Oblałem się rumieńcem, kiedy o nim pomyślałem. Ze wstydu za moje zachowanie, za moje myśli. Twarz mnie paliła ciepłem, które przypominało mi jak chamski byłem ostatnio. Wyjąłem szybko papierosa. Wstyd. Zachowuję się jak mała kurewka! - skarciłem się w myślach. Najpierw prawie seks z jakąś nieczłowieczą postacią blondynki. Potem pocałunek z Matem, potem... to wszystko z Rudym! Teraz tak po prostu umawiam się z nią!? Ale muszę wiedzieć. Mogę wyjść na młodą kurewkę, ale muszę!
Wyjąłem telefon i przystanąłem.
(24) nieodebranych połączeń od NUMER NIEZNANY
To na pewno nie biblioteka...
CZYTASZ
Dziennik z kawiarni (ZAWIESZONE)
RomancePraca w niepozornej kawiarni rozpoczęła ciąg niefortunnych zdarzeń. Tajemniczy pisarz, blondynka w różowym szaliku i młody "tajniaczek" mieszają w życiu Bartka. Nagle świat wygląda zupełnie inaczej. 🍬🍬🍬 Autorką cudownej okładki jest moja przyjaci...