Podpaliłem papierosa jeszcze przed wyjściem na zewnątrz. Uderzyła we mnie fala gorącego powietrza, mimo to zacząłem niemal biec. Przez pasy przebiegłem na czerwonym świetle. Czułem jak tysiące pytań kłębi mi się w głowie. Dziewczyna była przecież za słaba, żeby mnie zabić. Jakie miała powody, żeby zrobić mi krzywdę.
Cholera, to jest prawdziwe życie, nie „kosmici atakują", ani „psychoza", ani nawet „W-11". Zwyczajna, piękna dziewczyna nie powinna robić takich rzeczy, to musiało być zwykłe nieporozumienie. Przypomniał mi się plakat jej zaginione chłopaka. Skojarzyłem fakty. Może jednak była niebezpieczna? Zawahałem się i zwolniłem tempa. Może nie powinienem próbować z nią rozmawiać? Ale to wydało mi się najbardziej rozsądne. Jeżeli to tylko głupie zbiegi okoliczności wyjdę na debila, ale mogę się poświęcić, żeby być spokojny. Samuel też wyszedł na debila, ale jeśli dowiedział się czego chciał, nie powinienem się nim już niepokoić. Chłopak był dziwny, ale szczery i uśmiechnięty podczas całej rozmowy. Może dlatego był taki creepy.
Czego on chciał od tej dziewczyny? Skąd pomysł, żeby rozmawiać ze mną i kim jest ta druga osoba z którą rozmawiał o mnie?
Stanąłem pod kamienicą, gdzie blondynka dostała pracę. Z uchylonego okna słychać było melodię oda do radości. Wziąłem głęboki oddech i zadzwoniłem na dzwonek. To był głupi pomysł. Muszę pamiętać, żeby nie wchodzić do środka, tylko wyciągnąć ją na zewnątrz. Gdyby jednak była na tyle psychiczna, żeby mnie skrzywdzić lepiej żeby było więcej świadków.
Drzwi otworzyły się szeroko z głośnym skrzypnięciem. Zdziwiłem się widząc kobietę grubo po czterdziestce w wysokich szpilkach i czarnej, przylegającej do całego ciała, sukience. Na szyi miała posrebrzaną apaszkę, a obok niej broszkę w kształcie tulipana. Żyleta, chodzący milf, promienna twarz o mocno zarysowanych brwiach. Podejrzewam, że gdyby chciała mogłaby bez problemu zabić wzrokiem.
-Słucham pana. – pochyliła się w moją stronę w lekkim uśmiechem.
-Em... szukam dziewczyny...
-Proszę Pana, tutaj są lekcje gry na fortepianie, chyba pomylił się pan. Naprzeciwko kamienica z żółtymi drzwiami. Dzwonek numer trzy. – Przerwała mi mówiąc szybko formułkę, którą chyba nie raz zdarzyło jej się powtarzać. Wprowadziła mnie tym w dezorientację.
-Przepraszam, nie rozumie Pani. – Wcisnąłem się do środka zanim zdążyła zamknąć drzwi. – Szukam blondynki, która tutaj pracuje. Ona też uczy. – Kobieta zmarszczyła brwi.
-Tylko ja tutaj uczę, ale mamy dwie sprzątaczki. Jedna jest teraz na dole, segreguje nuty w piwnicy. Druga jutro przychodzi. Może pan zejść tam na dół... - poszukała szybko na szafce przy wejściu klucza i wcisnęła mi go do ręki. – Ja teraz prowadzę zajęcia. Tylko szybko, nie należy tak przeszkadzać. Klucze odłożyć – wskazała szafkę odchodząc już powoli. – i zamknąć za sobą drzwi. Same się zatrzasną.
-Dziękuję bardzo. – powiedziałem głośno za nią bo zniknęła już na schodach prowadzących do sali lekcyjnej. Ciekawy charakter.
Ścisnąłem w dłoni kluczyk i westchnąłem. Miałem zapamiętać dwie rzeczy. Nie wchodzić do środka. Zobaczyć się z nią przy światkach. Co zrobiłem? Idę zobaczyć się z nią w piwnicy. Gówniarz ze mnie bez pomyślunku. A może chciała mnie zabić za to, że jej nie przeruchałem i teraz mnie zgwałci? Zaśmiałem się sam do siebie idąc w głąb wąskiego korytarza. Nie potrafiłem sobie wyobrazić siebie w postaci ofiary gwałtu.
Hej, powaga! – upomniałem się w myślach widząc schodki do piwnicy. Wszystko było tutaj eleganckie i czyste jak łza. Zszedłem powoli starając się zrobić jak najmniej hałasu. Otworzyłem kluczem drzwi pomalowane w kolorowe kwiatki i niepewnie wszedłem do środka.
Młoda dziewczyna z krótkimi do ramion blond włosami spojrzała na mnie wystraszona chwytając mocniej mopa w ręce. Podłoga była cała mokra. Ściany oklejone muzycznymi plakatami, półki z segregatorami stały po obu stronach a naprzeciwko mnie stało pianino za pianinem w chaotycznym ułożeniu. Poza tym jakieś gitary, skrzypce i parę kartonów. Mimo to, nawet to pomieszczenie wydawało się czyste i estetycznie eleganckie.
Młoda dziewczyna była lekko przy sobie, miała piękne ciało pod czarną obcisłą sukienką, która, przyszło mi do głowy, mogła być tutaj strojem obowiązkowym. Zauważyłem też piękną broszkę z tulipanem wpiętą w materiał tuż nad obojczykiem.
-Czego kurwa chcesz!? – ryknęła, a obraz eleganckiej uczelni muzycznej runął jak ściana w wierszu Dziewczyna Leśmiana. „I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!"
-Szukam koleżanki, właścicielka pozwoliła mi tutaj wejść jej poszukać. Powiedziała, że pracują u niej dwie dziewczyny.– Byłem zawiedziony, że to nie ona. Muszę poczekać do jutra.
-Tej rudej tu nie ma już długo.
-Dopiero się zatrudniła. Szukam blondynki– Dziewczyna zamyśliła się kładąc ostentacyjnie rękę na biodro.
-Jak ma na imię? – No i tak.
-Nie wiem... - uniosła wymownie brwi. – Nie chciała mi powiedzieć.
-Może nie bez powodu.
-Ale obiecała, że tutaj ją znajdę. – skłamałem.
-Doprawdy? – mruknęła pod nosem i poszła odstawić sprzęt w kąt pokoju. – Posłuchaj, mam kurwa dużo roboty, więc zawijaj się stąd. Lepiej, żeby nie widział cię właściciel. – Zachowywała się zupełnie przeciwnie do tego jak wyglądała. Chyba miała nawet kolczyk w języku twierdząc po sposobie w jaki mówiła. Świeżo przebity.
-Jutro też pracujesz? Może spróbuję...
-Daruj sobie, w dupie mam, że nie zaruchałeś. Nie dała ci numeru, imienia ani dupy. Trudno. Ona jest wymagająca, poza tym jest lesbijką. Nic tu po tobie. – Chwyciła stertę segregatorów z szafki i odłożyła na bok. Popatrzyła na mnie gniewnie. Blondyna stanowczo nie wydawała się być lesbijką. Zmarszczyłem brwi.
-Podrywała Cię?
Jak nie poskoczyła na te słowa, podbiegła do mnie ze szmatką w ręce i furią na twarzy.
-Ty śmieciu, pojebie, tak się spoufalasz!? – Dostałem szmatką po twarzy i zdezorientowany cofnąłem się tyłem zasłaniając twarz. Wtedy dostałem kopa w krocze. Widząc gwiazdki przed oczami usłyszałem otwierane drzwi. Cholera! Ale boli! Chwyciła mnie mocno za rękę i wypchnęła na zewnątrz.
Trzasnęła za mną drzwi tak, że aż ściany zadrżały. Usiadłem na schodku kuląc się z bólu. Ona jest nienormalna. Sadystka. Psychopatka. Chora psychiczna zabójcza psychopatka. Pewnie zamiast noża do łóżka przynosi piłę mechaniczną. Czułem pulsujący ból aż do położy brzucha, zrobiło mi się niedobrze. Musiałem odczekać chwilkę. Nienawidzę kobiet.
-Ykhm... - usłyszałem męskie chrząknięcie za plecami. No nie... Z trudem odwróciłem się do tyłu uśmiechając się przepraszająco.
Nie! Rozszerzyłem szeroko oczy na jego widok. Pisarz z kawiarni...
CZYTASZ
Dziennik z kawiarni (ZAWIESZONE)
RomancePraca w niepozornej kawiarni rozpoczęła ciąg niefortunnych zdarzeń. Tajemniczy pisarz, blondynka w różowym szaliku i młody "tajniaczek" mieszają w życiu Bartka. Nagle świat wygląda zupełnie inaczej. 🍬🍬🍬 Autorką cudownej okładki jest moja przyjaci...