Tajemnice

70 20 14
                                    


-Mat dzisiaj już naprawdę muszę wyjść, jestem taka głodna! Musisz mnie pilnować! - usłyszałem kobiecy krzyk zrywając się do pozycji siedzącej. Krótkowłosa blondynka wpatrywała się we mnie zaskoczona i przerażona. Zamknęła za sobą drzwi z głuchym kliknięciem. 

Przewinąłem szybko wspomnienia tego co się działo przed zaśnięciem. Pocałunek, whisky, słabość. Ale było zupełnie inaczej niż wtedy z blondynką. Wtedy byłem zamroczony, te szumy w głowie, nie wiedziałem co robię, a wczoraj ogarnęła mnie aż taka słabość, po prostu zasypiałem.

 -Mateusz! - wydarła się dziewczyna i szybkimi kroczkami ruszyła w stronę pokoi. Zerknęła jeszcze w stronę kuchni. Miała zaciśnięte dłonie w pięści. Mam przejebane. Usłyszałem trzykrotne trzaśniecie, otworzyła drzwi, zamknęła, otworzyła.

Wpatrywałem się w stronę wyjścia. Uciekać? Po prostu zebrać się i wyjść? To by było najbardziej logiczne, przecież ona mi nic tak naprawdę nie może zrobić. Jest dziewczyną, niższą ode mnie. Ma mniej siły – mam nadzieję. Podniosłem się przytomniejąc nieco. Wpadła do pokoju stając przede mną z założonymi rękami. 

-Co to kurwa ma być? - zasyczała patrząc mi morderczo w oczy. 

-Co ci do tego co tu robimy, nie mieszkasz tu. - uniosła zaskoczona oczy i wręcz zachłysnęła się z wrażenia powietrzem. Przynajmniej takie doszły mnie słuchy, że tu nie mieszka. Proszę, niech to będzie prawdą.

-Okej, nie wtrącam się co tam jest między wami - powiedziała szybko zawstydzona. - ale wyjaśnij mi łaskawie, gdzie jest Mat?

-Nie mam pojęcia, może poszedł kupić mi kwiatki. - prychnąłem. Co za pojebani ludzie. 

-Wie, że nie może teraz wychodzi. - spięła się. - Proszę, szczerości! 

-Cholera, nie mam pojęcia gdzie jest. Wiem jak pojebani jesteście i zamiaru się w to pakować. - Tak samo oni jak i ta blondynka, a nawet ten "tajniaczek" cokolwiek on chciał osiągnąć swoim zachowanie, nikt z nich nie jest normalny. 

-Chcę tylko spokoju. Chcę stąd wrócić do domu, oglądać seriale, spotykać się z NORMALNYMI ludźmi. - zaakcentowałem to słowo ostro patrząc na jej zmieniający się wyraz twarzy ze zdenerwowania w zdziwienie. Coś jest z nimi nie tak a czułem to już dawno, te dziwne zmęczenie i emocje których nie rozumiem, już nie wspominając o nożu. - Chcę spokojnie pracować i się uczyć. - Ominąłem stoliczek czując jak wkurwienie i adrenalina dodają mi siły. - Och i jeszcze jedno... nie jestem gejem!

Dziewczyna podeszła do mnie szybko i oparła dłonie na moim torsie.

-Czekaj, czekaj! Ja cię rozumiem, mam tak samo. - Skarciłem ją wzrokiem. Co? - Ile on ci powiedział? 

-Wszystko. - warknąłem i odrzuciłem jej ręce. Mówić jak najmniej. Wyjść jak najszybciej. 

-Zrozum go, ej. Nie żebym wyszła na taką co się martwi o innych, ale ma za sobą ciężki związek. - mówiła do mnie widząc jak ubieram z trudem buty. Nie chciałem jej słuchać. Nawet już mnie nie interesowało skąd wziął się u mnie ten nóż. 

-Też musisz się czymś karmić. Myślisz, że to łatwe żywić się w tej kawiarni? Ma bardzo silną wolę. 

Co? 

Żywić? 

Silna wola?

-A co ze mną? - mruknąłem stojąc do niej plecami żeby nie widziała mojej twarzy. 

-Nie wiem co robiliście, nie wnikam. Ale uwierz mi, silne emocje czasami pobierają tyle energii, że nie da się opanować. Ja raz tyle energii wypiłam, że kolega spał trzy dni. - zaśmiała się histerycznie. 

Dziennik z kawiarni (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz