Idąc na pierwszą lekcje - Angielski, nawet nie zauważyłem kiedy lekcja się zaczęła i kiedy skończyła. Nie wiem co się dzisiaj ze mną dzieje.
Jessica od wczorajszego zdarzenia nie odzywa się do mnie i wręcz nie unikała, ale w sumie się nie dziwię. Osoba, w której się zakochała odtrąciła ją nieświadomie... Obiecałem jej czas na poukładanie wszystkiego, ale przez to jestem sam. Jest mi źle bez mojej przyjaciółki.
***
Całe popołudnie trwałem w dziwnym oszołomieniu. To wszystko mnie przytłacza. A szczególnie wczorajsze zachowanie Edwarda. Był zazdrosny czy co? ...Może trochę mnie poniosło. Po pierwsze jak można się zainteresować kimś takim jak ja? Ja przecież jestem nijaki w porównaniu do niego. Po drugie jestem chłopakiem i gdyby faktycznie był zazdrosny to znaczyłoby, że jest homo tak jak ja. Nie nie nie to jest zbyt piękne żeby było prawdziwe.
Wchodząc na stołówkę byłem zniecierpliwiony i poddenerwowany. Chciałem się upewnić, że Cullen nie jest znowu tym chłodnym, ignorującym mnie człowiekiem, z którym miałem do czynienia przez ostatnie kilka ostatnich tygodni. Idąc do stolika zauważyłem Jess. Mimowolnie westchnąłem i spojrzałem na stolik rodzeństwa. Jego tam nie było. Nie przyszedł dzisiaj do szkoły? Jak on zawsze tak będzie robił po rozmowie ze mną to się załamię. Stanąłem z Angelą w kolejce i kupiłem butelkę wody.
- Edward Cullen znowu się na ciebie gapi - szepnął Mike - Ciekawe czemu dzisiaj usiadł sam
Wyprostowałem się jak struna i szybko odszukałem wzrokiem odpowiedni stolik. Trudno było o miejsce bardziej odległe od tego gdzie siadywały dzieci doktora. Kiedy nasze oczy się spotkały, kiwnął na mnie palcem, jakby chciał żebym do niego dołączył. Zamurowało mnie. Przez chwilę wpatrywałem się w niego z niedowierzaniem. Widząc to puścił do mnie oczko.
- Czy on ma c i e b i e na myśli? - Mike był szczerze zdumiony.
- Może potrzebuje pomocy przy zadaniu z biologii - powiedziałem bez przekonania - Lepiej pójdę zobaczyć o co mu chodzi
Odchodząc czułem jego wzrok na sobie. Stanąłem za krzesłem naprzeciwko Edwarda.
- Może usiadłbyś dzisiaj ze mną? - spytał wesoło.
Odruchowo spełniłem jego prośbę, przyglądając mu się nieco podejrzliwie. Dalej się uśmiechał i wydawało mi się, że oczekuje aż coś powiem.
- Słuchaj... nie mam zielonego pojęcia co ci chodzi
- Wiem - znowu się uśmiechnął a potem zmienił temat.
- Myślę, że twoi znajomi mają mi za złe, że im ciebie ukradłem
- Jakoś to przeżyje
- Mogę już im cię nie oddać - powiedział ze złowrogim błyskiem w oku. Nie wiedziałem co odpowiedzieć.
- Boisz się?
- Skąd, raczej jestem zaskoczony
- Obiecałem ci, że nie będę cię już ignorował prawda?
- No tak, ale twoje rodzeństwo może...
- Nie chcę być dłużej grzecznym chłopcem. Od teraz będę robił to, na co mam ochotę i niech się dzieje co chce - Gdy to mówił patrzył się na stolik swojego rodzeństwa a uśmiech stopniowo mu znikał.
- Znów nic nie rozumiem - no i wrócił ten jego zawadiacki uśmieszek.
- Przy tobie zawsze niepotrzebnie się coś robię albo się rozgaduję. Mam z tym problem. Jeden z wielu
- Nie martw się i tak nigdy nie wiem o co ci chodzi
- Na to też liczę
- Czyli w normalnym języku zostajemy przyjaciółmi?
CZYTASZ
𝐙𝐦𝐢𝐞𝐫𝐳𝐜𝐡 || male!reader (rewrite)
FanficDotychczasowe życie, jakie wiodłem, skąpane było w ciemnych barwach. W odcieniach szarości blaknących wspomnień... Teraz przybiera ono kolorów, a sprawcą wszystkiego jest ON. Teraz już nie mogę chować się bezkarnie w cieniu, ponieważ JEGO blask wymy...